
wlasciwie to mnie nie chcial straszyc, ale ja histeryk jestem i niestety mam dobrą pamięć i kojarzenie... więc jak tylko mruknął o kreonie i kosmkach jelitowych to mi się od razu trzustka włączyła i wizje...
dzis Henryś jest trochę mniej ruchliwy, więc do weta jutro niezależnie od wszystkiego (tornada i gradobicia tez mnie nie powstrzają).
a propos gradobicia obrażam się :/ KURDE! nikt nie zadzwonił i nie zapytał czy zyję po tym co tu sie w niedzielę działo! a ja już koty miałam w transporterku do ewakuacji!
o! foch i już!
następnego dnia musialam jechac do gdyni a znow straszyli burzami, to jarekm dostał przykazanie że jakby coś się działo to ma przyjechac i sprawdzic czy wszystko ok.... i w razie co na nic nie patrzec tylko ratowac koty
