Święte prawo własności kota Kinga - Prawdziwego Dachowca

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 24, 2010 23:24 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

taka "wątła" tricolorka pojawia się na "stołówce" u pani Zofii, większość białego, po lewej stronie tułowia - ponizej barku, czarna zgrabna blamka, główka, biało rudo czarna, ogon - to mieszankatrzech kolorów . Kotka drobna, średnio dzika, zagląda do nas, ale nasze stare wygi też ją przepędzają. jak zrobię fotkę, to wstawię.

p.s. szkoda że ta burasia to nie ta przez naas poszukiwana :(

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Wto sie 24, 2010 23:26 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

jessi74 pisze:a przed bramą biura w krzakach jakiś czarnuszek, taki troszkę starszy, ale nie wiem dokładnie, bo tam ciemno było. czyli chyba wszystkie jednak są. podsumowując, na pewno widziałyśmy trzy małe. bliżej nramy nr 4, pod autami, były bardzo głodne i zostawiłyśmy w krzakach jedzonko :oops:


KIEDY TO BYŁO? CZY DZISIAJ?
JEŻELI TAK TO SĄ ONE!

Ok. 19 ich nie było. Wtedy złapałam jednego czarnego.

Może wróciły...

Trudno to pojąc , ale pewnie zgadza się to jakoś z kocimi zwyczajami.

Albo ktoś je nastraszył mocno na ich terenie. Jednak rzucano tam kamieniami i dzieciaki właziły. I szczeniak "elementu" tam właził (dziś mało nie pogryzł Kinga)
Jeszcze jakiś tydzień temu mamuśka, babcia i dzieciaki broniły zażarcie swojego terytorium przed zgłodniałym, ale cwanym kocurkiem domowym (wywalonym z domu). Aż zlitowała się nad nim jedna z pań i zabrała go do siebie(ona i jej psy są zachwycone , jej stara kocica mniej).

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto sie 24, 2010 23:32 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

ossett pisze:
jessi74 pisze:a przed bramą biura w krzakach jakiś czarnuszek, taki troszkę starszy, ale nie wiem dokładnie, bo tam ciemno było. czyli chyba wszystkie jednak są. podsumowując, na pewno widziałyśmy trzy małe. bliżej nramy nr 4, pod autami, były bardzo głodne i zostawiłyśmy w krzakach jedzonko :oops:


KIEDY TO BYŁO? CZY DZISIAJ?
JEŻELI TAK TO SĄ ONE!

Ok. 19 ich nie było. Wtedy złapałam jednego czarnego.

Może wróciły...

Trudno to pojąc , ale pewnie zgadza się to jakoś z kocimi zwyczajami.

Albo ktoś je nastraszył mocno na ich terenie. Jednak rzucano tam kamieniami i dzieciaki właziły. I szczeniak "elementu" tam właził (dziś mało nie pogryzł Kinga)
Jeszcze jakiś tydzień temu mamuśka, babcia i dzieciaki broniły zażarcie swojego terytorium przed zgłodniałym, ale cwanym kocurkiem domowym (wywalonym z domu). Aż zlitowała się nad nim jedna z pań i zabrała go do siebie(ona i jej psy są zachwycone , jej stara kocica mniej).

dzisiaj najpierw około 20.00 był tylko czarny w krzkach, a potem jak wracałyśmy(około g. 21) , to zajrzałyśmy jeszcze raz, kupiłam w Żabce saszetki whiskasa, bo wczesniej miałam tylko sucha, a Czarnuszek wcinał okropnie i genralnei wróciłyśmy z zamiarem dołożenia karmy Czarnuszkowi. I wtedy pod samochodami, przy bramie 4 zauważyłyśmy najpierw bury z białymi łapkami- maluszek, potem czarno biały ( uciekł sam w stronę dawnej bazy) i jeszcze jeden, alle siedział pod autem i trudno było zauważyć. To fajnie że są :ok:

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

Post » Śro sie 25, 2010 0:10 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

Kizia-Mizia
Obrazek

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 25, 2010 0:41 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

Kizia-Mizia (jak ja tak wołam to sie wyłania, ale wcale nie jest miziasta; to dziki dzik, ale łagodny z natury i super inteligentny, a jej potomstwo to słodziaki odpowiednie na ssące maskotki przykomputerowe!)
Tutaj Kizia Mizia dyscyplinuje i odnosi do szopy najbardziej niegrzecznego z 8 (!) kociaków, które karmiła po tragicznej śmierci swojejsiostry/kuzynki:

Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 25, 2010 0:48 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

To jest fatalny piknik w ostatnią sobotę.
W niedzielę nie byłam tam, a relacje naocznych świadków z niedzieli są chaotyczne, histeryczne i niewiarygodne.
W krzakach siedzi jeden maziasty. Są takie dwa. Jeden większy, drugi mniejszy. Jeden ciemniejszy , drugi jaśniejszy. Takie Tabby, ale odwrotne. Pasy mają falowane i wzdłuż, a nie w poprzek. Bardzo nieufne, tak jak i ich tragicznie zmarła mama.
Ludziom się bardzo podobają i chcieliby je wszyscy mieć, ale one tak łatwo miziaste nie będą.

Obrazek

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 25, 2010 1:11 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

Tam dużo świetnych ludzi mieszka, ale też są młodzi panowie, którzy może tylko zgrywają się na bezwzględnych okrutników. Wczoraj robiłam przez cały dzień z siebie widowisko usiłując złapać klatka i kontenerkiem łapką czarnego maluszka, który dziśiaj wieczorem był już tak słaby i zrezygnowany (oby żył jutro rano! Az boję się zaglądać teraz do kuchni-tak dużo pił, może jest zatruty?) i jak padał deszcz to przysiadłam na schodach razem z ponad 20 letnimi elegancko ubranymi , czystymi i trzeźwymi młodzieńcami. Najpierw jeden oświadczył mi, że zabije tego kota pod samochodem, ale jak mu dam 100zł to mi go odda, a potem drugi zaczął spalać zapalniczką mrówki chodzące po schodach...Zakładam, że to popisywanie się tylko, a jednak chociaż szkoda mi było tych mrówek to nic nie powiedziałam. Już raz tam mnie pobiła młoda i elegancka (ale pijana i naćpana)dziewczyna!
Tak naprawdę to ci brudni i obdarci ludzie grzebiący w śmietnikach z tego rejonu są chyba mniej niebezpieczni i dla ludzi i dla kotów...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 25, 2010 1:31 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

Te dwa maziste to są mają futerko w taki wzór (jeden ma pay bardzie brazowe, drugi bardzij czarne);
Obrazek
Na zdjęciu jest oczywiście model z internetu.
Ostatnio edytowano Śro sie 25, 2010 6:10 przez ossett, łącznie edytowano 1 raz

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 25, 2010 6:07 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

Żyje. Obudziło mnie dźwięczne i żałosne: auu, auu, auu, auu, auu, auu, auu....
Zrobił kupę-dość dobrą, ładną jasnobrązowa kiełbaskę (chociaż może jakby troszkę drobineczek krwi), siusiu. Schrupał trochę chrupek, napił się wody, zjadł koktail drobiowy(do którego jest przyzwyczajony-moim już nie daje, bo walczę z rzadkimi kupami(po odrobaczaniu chyba)tylko chrupki i kurczak). Ale on (albo ona?) był jeszcze ostatniego tygodnia karmiony mlekiem matki!) Daje się głaskać , na początku trochę się kulił, daje się wziąć w rękę i nie szarpie się. Można go będzie pokazać z łatwością lekarzowi. Brudnawo wygląda i ma pełno pcheł (i na pewno i glisty i tasiemca). Cały czas au, au, au,au, au-małe rozpoznały tą mowę. Ktoś im otworzył drzwi (no,mam z tym problem -mam kota, który otwiera kAŻDE drzwi niezamknięte na klucz ).
Wszystkie cztery dopadły dużego pojemnika, w którym ONO na razie siedzi, zacżęły wpychać łapki. One się rozpoznały po 1 miesiącu i 25 dniach! Za nimi autentyczny wujek -niańka Okami i jakiś cioteczny pradziadek-niańka Orfi. Inne niańki powstrzymałam skutecznie. Teraz cisza. Jak mu się pokazuję to trochę się żali.
Pojadę zobaczyć co się dzieje z Kizią-Mizią i resztą...Może chociaż drugi czarnuszek się odnalazł.
One wszystkie przeżyły bo nie chodziły do piwnic-ale do nich przychodziły koty z piwnic. Queen i jej dzieci. Mimo to się nie zaraziły.W piwnicy jest zaraza jakaś-chociaż to nie pp(ale było we wrześniu!).
Małe nawet podrośnięte padają. Ale coś tam przetrwało, a myślałam, że nie.
Chyba trójka.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 25, 2010 15:25 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

Dzisiaj żadnego na ulicy pod samochodami ani w krzakach nie było. Ale dotarłam tam dopiero po 10.
Być może ja złapałam kociaka po tym ja ty go widziałaś. Tak z grubsza określiłam czas na 19...
Dzisiaj w piwnicznej dziurze od podwórza widziałam kociaka wcinającgo kiełbasę (mam nadzieję, że nie zjadłby gdyby była zepsuta... Ale może jednak głupi kociak by zjadł i stąd te trupki od czasu do czasu)-tego kociaka przedtem nigdy nie widziałam. W tej piwnicy zawsze jest dobre jedzenie i woda więc obce przychodzą jak im kocie włąścicielki pozwolą. A Queen ostatnio parę razy siedziała przy drzwiach stołówki i nawet na mnie syczała.
Za to między 12 a 13 w krzakach siedziała Kizia -Mizia. Chyba przyszła szukać kociaka. Jak mnie zobaczyła to przybiegła do miejsca jedzenia. Ucieszyłam się bo z tego wynika ,że mnie nie skojarzyła z wczorajszym zniknięciem kociaka. Jak jej podebrałam ta 4 (w jej nieobecności) to reszta miała zakaz zbliżania sie do mnie (i do bramy) przez parę tygodni. Wyniosły się do auta z tyłu. Zjadła nie za dużo i pobiegła w stronę piwnic od podwórza jakby sie do kogoś śpieszyła albo chciała kogos przyprowadzic. Ale przechodził pan z wózkiem złomu, więc zawróciła. Potem on wrócił i mnie zagadał o 8 kotach na jego podwórku , które mają się jednak dobrze(chcesz adres Jessi?), a jak poszedł to okazało się , że zniiknęła i nie wiem gdzie pobiegła.
Nie do moich piwnic. Chyba.Ale może pobiegła odwiedzić matkę.
Jest parę mozliwości.

1)Ostatni czarnuszek mógł umrzeć -ostatnio ciekła mu ropa z oka i kichał-stracił odporność bo matka przestała je karmić w zeszłym tygodniu.
Podobno w niedzielę jakiś czarny się pokładał. Ale od świadka tego trudno się dowiedzieć który i w ogóle każda relacja jest mało wiarygodna. A te dwa maziaste matka zabrała w jakieś inne miejsce. Drugi czarnuszek nie chciał iść. Mogło też tak być, że jednego zabił samochód, a ona się przeraziła i gdzieś je zabrała.

2) Ktoś je złapał. Może będzie je dobrze traktował skoro się tak wysilał.
Ale może ujrzymy je za parę miesięcy na ulicy.

Ten co jest u mnie, odpchlony, odrobaczony ina tylowecie(poczatek kataru...)

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 25, 2010 15:55 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

Dzisiaj koło południa z rumowiska (albo spod samochodu) wyłoniła się znowu Midori.
Nie widziałam jej ze dwa miesiące. Bardzo była wychudła. Ona też ma takie futerko jak te co dwa co zniknęły i dodatkowo ma prześliczne zielone oczy. Jest to zieleń rzadko spotykana. Jest nadzwyczaj miziasta. na głaskaniu zależy jej tak samo jak na dobrym suchym. Spotykam ja tam już drugi rok. O 12 w dzięń i w nocy. w upał i w -20 c mróz.
wyglądała zawsze na zadbaną, ale zawsze była żądna jedzenia i głaskania. Nikt nie wie czyj to kot. Moim zdaniem jest wysterylizowana bo nigdy nie była w ciąży.
Teraz jest wychudła, ale ją obmacałam i nie ma ponaciąganych sutek.
Przechodzili mili chłopcy i mówili ,ze będą szukać jej domu.
Wydawało im sie ,że kiedyś dawno widzieli podobnego kota leżącego pod drzewami koło Mc Donalda i dawali mu jedzenie.
Naprawdę trudno uwierzyć, że to jest bezdomny kot, ale chyba jest.

Ona jakoś czuje,że przechodzi ktoś lubiący koty i wtedy wyskakuje na ulicę.

A zaraz po 10 zobczyłam tam Kiciusia ,mojego ulubieńca ze skrzywioną główką jak sobie skacze po kamieniach. Piękny z niego kocur mimo tego skrzywienia.
Urodzil się w moich piwnicach dwa lata temu w listopadzie, objawił po wielkich mrozach w grudniu. Jest to brat Queen. Nie mogłam ich wziąc bo mialam zgony z powodu pp w domu. On nie miała takiego skrzywienia od urodzenia. Nie wiem co się stało, czy chorował, czy ktoś go uderzył...
Planowałam je złapać i wykastrować, ale zniknęły latem. A potem Queen wróciła, a Kicius się odnalazł gdzie indziej. Podobno ludzie go tam bardzo lubią. ładnie bawi się z kociakami. Nidgy nie jest pogryziony przez inne kocury. już parę razy myślałam, że on nie żyje, a wtedy on się nagle pojawiał. Dzisiaj bardzo się przestraszył wrzasku małego w kontenerku i zwiał nie zjadłszy swojego przysmaku. Tak fajnie skakał po kamieniach... Wyglądał na szczęśliwego...Ale zimą tak płakał przedzierając się przez głeboki śnieg do mojego jedzenia...Wtedy spąly chyba w samochodach. Dopiero potem ludzie otworzyli piwnicę. Tak słyszałam od osób wyprowadzających psy.

Ale jego matka zniknęłą we wrześniu-chyba umarła z powodu pp tak jak i cały jej miot.
Starszej pani karmiącej też te koty ciągle wydaje się, że Queen to właśnie ona...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 25, 2010 22:05 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

Niestety. Chyba to tak jest, że ktoś wypłaszał specjalnie koty z podwórza, a potem złapał te dwa ładne i pożądane przez wielu.

To była taki szoł na oczach wielu osób i ktoś rezolutny i sprytny to rozwiązał.
Coś troche podobnego juz się w tym miejscu zdarzyo, dwa lata temu.

Mam nadzieję, że te dwa ładne nie będą skrzywdzone.

Ostatni czarnuszek chyba nie żyje.

Matka krąży w okolicy, broni swojego terenu przed biedną Białołapką i jej ostatnim kociakiem. I chyba jest w delikatnej rui.

Tak coś czuję, że nie powinnam czekać aż się wyjaśni sprawa z jej trójką zaginionych nagle dzieci i łapać ją, bo i ona zginie.

Za to wszyscy, którym przeszkadzały koty na tym podwórzu i myśleli o tym aby gdzieś zadzwonić żeby je wyłapać mogą teraz rozkoszować się cmentarnym spokojem i pustką.

Maluszek złapany wczoraj należy do kotków, które jedzą tylko wtedy jak czuja że są kochane. Chyba już uważa mnie za swoją mamusię. Może jest upośledzony?
Tym lepiej dla niego

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sie 26, 2010 6:16 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

Chyba już wiem, w jaki sposób giną koty pod samochodami na mało ruchliwej ulicy.
One sobie przesiadują jak jest ciemno pod samochodami z różnych powodów.
Żeby wyskoczyć jak ktoś przyniesie jedzenie, albo żeby dziecko w odpowiednim momencie zaprowadzić na teren strzeżony przez nieprzyjazną kocia sąsiadkę, albo żeby złapać szczurka wyłażącego z kanału...

Czy można wymagać od kierowców, aby na bocznych ulicach wolno jeździli, albo żeby zaglądali pod koła zanim ruszą?
Zreszta jak siedzi czarny to go nie widać...

Boję się o Kizię-Mizię. Ona nie oddala się jednak daleko. Krąży wokół swojego terenu i jak jest ciemno siedzi pod samochodem.
JEJ TRÓJKA DZIECI PRZEPADŁA NAGLE.
To takie ciężkie doświadczenie dla paru osób, które stawały na głowie, aby zapewnić im wszystko do właściwego rozwoju (i zapewnić przyszłość) i poświęcało im wiele czasu i pieniędzy.. Widokiem szczęśłiwej i zdrowej kociej rodziny cieszyły oczy wielu ludzi. Ale też rzucano w nie kamieniami... To nie było stado głodujących kotów.
Nie chodzi nawet o mnie, ale o panią Anię. Straszą panią, po wylewie ,która od 6 lat codziennie o tej samej porze przychodzi do kotów. Nie dokarmia ogromnego stada. Ale koty wiedzą, że ona tam zawsze przyjdzie. To jest dla nich ważne w ich krótkim życiu.
Dobrze by było aby ci co wyłapują koty "niczyje" zdawali sobie sprawę, że te koty znaczą często bardzo wiele dla niektórych ludzi i wcale nie są tzw. kocimi biedami
tylko istotami często bardzo cennymi.

No, ale chociaż można mieć nadzieję, że tym dwóm ładnym będzie dobrze.
O ile komuś będzie się jeszcze chciało o nie zadbać, co wcale nie jest takie łatwe i tanie.

Białołapce zostało już tylko jedno dziecko. Teraz siedzi z nim jak jest ciemno pod samochodem i próbuje zapoznać je z okolicą. Jej chyba nigdy nie udało się odchować do końca żadnego. Albo sama jest córką właściwej Białołapki... Gdyby to była włąściwa Białołapka to byłaby najstarszą dzika kotką w okolicy.
Jest niesłychanie ostrożna i trudno ją zobaczyć z bliska chyba, że bardzo rzadko się ją zaskoczy w piwnicy-dlatego tak naprawdę nie wiem czy to tak jest.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sie 26, 2010 6:22 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

Wczoraj wieczorem byłam świadkiem bliskiego spotkania w stołówce na "rumowisku"
kota i jeża. Kot(chyba dorosła była domowa kotka) wyraźnie czuł respekt przed jeżem i zamierzał się usunąć. Ale ponieważ oba były głodne i ładnie im pachniało zdecydowały się jeść razem, nieomal nos w nos!
Być może to była mama-kot i mama-jeż, które musiały koniecznie najeść się dla swoich dzieci.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sie 26, 2010 7:54 Re: Wrocław- moje piwniczęta z Trójkąta

weszłam na net na chwilę, wieczorem poczytam na spokojnie :ok: :wink:

jessi74

Avatar użytkownika
 
Posty: 14236
Od: Sob kwi 11, 2009 23:21
Lokalizacja: wro

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości