ale cudowny kot...

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Schorzenie Elvisa nazywa się symblefaron. W zasadzie większośc okulistów uważa, że jest to schorzenie nieoperacyjne i też raczej byśmy się niezdecydowali na operacje, gdyby nie to, że kocurek miał jedno oko zrobione wcześniej u innego weta. Do tego zaczęło się paprać. Razem z wetem zdecydowaliśmy więc, że ryzykujemy z nadzieją, że będzie już tylko lepiej.
U Elvisa spojówka zakryła całą gałkę i zrośnięta z trzecią powieką...albo rogówką...zakręciłam się Pod spojówką oczko też jest zmętniałe i Elvis nigdy nie bedzie kotem o błyszczącym, jasnym spojrzeniu. Najprawdopodobniej są to powikłania po nieleczonym nigdy KK. Jest też duże ryzyko, że po zabiegu wirus zaatakuje silniej. Dlatego tak bardzo ważne jest systematyczne i czeste podawanie leków. Jego choroba mu w niczym nie przeszkadza. Jest wesołym kotem. Boi się dwóch rzeczy brania na ręce..cały wtedy drętwieje i jest raczej kotem naziemnym. Na krzesło jeszcze wskoczy, ale większych wysokości się boi.
Adria pisze:Przeklajam z naszego wątku , bo nie wiem czy tam ktoś zagląda
Schorzenie Elvisa nazywa się symblefaron. W zasadzie większośc okulistów uważa, że jest to schorzenie nieoperacyjne i też raczej byśmy się niezdecydowali na operacje, gdyby nie to, że kocurek miał jedno oko zrobione wcześniej u innego weta. Do tego zaczęło się paprać. Razem z wetem zdecydowaliśmy więc, że ryzykujemy z nadzieją, że będzie już tylko lepiej.
U Elvisa spojówka zakryła całą gałkę i zrośnięta z trzecią powieką...albo rogówką...zakręciłam się Pod spojówką oczko też jest zmętniałe i Elvis nigdy nie bedzie kotem o błyszczącym, jasnym spojrzeniu. Najprawdopodobniej są to powikłania po nieleczonym nigdy KK. Jest też duże ryzyko, że po zabiegu wirus zaatakuje silniej. Dlatego tak bardzo ważne jest systematyczne i czeste podawanie leków. Jego choroba mu w niczym nie przeszkadza. Jest wesołym kotem. Boi się dwóch rzeczy brania na ręce..cały wtedy drętwieje i jest raczej kotem naziemnym. Na krzesło jeszcze wskoczy, ale większych wysokości się boi.
Ja dzisiaj niestety tylko 4 razy dalam rade podjechać i zakroplić mu oczka. W miedzyczasie obciełam pazurki co by uszek i strupków nie rozdrapywał. Elvis tak sie cieszy jak przychodze, ze o mały włos dzisiaj kilka razy gleby nie zaliczyłam. peta sie miedzy nogami wte i wewte, zeby tylko go wygłaskać, wymiziac i pogadać troche
Adria pisze:Elvis coś napewno widzi. Bezproblemowo odnalazł sie w nowym miejscu bez obijania o ściany. Narazie jest wersja, że widzi światło-cienie. Reaguje też na zabawki i rewelacyjnie na nie poluje...bezbłednieElvis dostaje sporo leków i wspomagaczy min. jakiś najnowszy z lizyną..nie pamietam nazwy
JUtro spisze. Powinien mu smakować, bo to coś o smaku jakiejś rybki, ale oczywiście Elvisowi nie smakuje i pluje na odległość. Fakture za leczenie weźmiemy na koniec miesiąca, bo tak sie rozliczamy z lecznicą.
Barbara Horz pisze:Najnowsze wiadomości z lecznicyElvis był konsultowany chirurgicznie. Zmiany na oczach są pochodzenia wirusowego i na razie leczone są w tym kierunku. Na razie nie ma mowy o operacji. Kot musi również wydobrzeć. Lada moment można go będzie zabrać do DT. Jednak na razie takowego nie mamy. U mnie sytuacja skomplikowała się z maluchami, które mam łapać.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 244 gości