A wszystko dlatego, że mój TŻ interesuje się kolejnictwem i będąc w pięknych Tatrach, 2 dni temu postanowiliśmy przejść się do skansenu Taboru Kolejowego w Chabówce niedaleko Rabki. Skansen jest super, naprawdę polecam, ale jedną z pierwszych rzeczy, które zwróciły moją uwagę, oprócz pociągów oczywiście, był mały, na moje oko 8 tygodniowy kociak siedzący przed kasą. Na początku jeszcze się nie niepokoiłam, ale informacja od Pani kasjerki mnie zmroziła: ktoś dwa dni wcześniej podrzucił do skansenu 2 kociaki. W tej samej chwili na którymś torze zaczął manewrować jeden z pociągów... Oczywiście nie zdziwicie się, gdy napiszę, że przez następne 2 godziny mój Tż oglądał ekspozycję, a ja z obłędem w oczach latałam po terenie i sprawdzałam co się dzieje z kotami i czy przypadkiem nie zostały przejechane.


Jeśli chodzi o podróż na kwaterę, kociaki bardzo mile nas zaskoczyły, bo po początkowych wrzaskach i próbach ucieczki, po prostu zasnęły i spały niemal cały czas (2 h, w tym godzina we wściekle hałasującym pociągu)
Po kąpieli (wiem, że takich maluchów nie powinno się kąpać, ale naprawdę nie było wyjścia - małe były upaćkane w jakichś smarach, pyle węglowym i nadal śmierdziały, a narażanie się gospodyni było ostatnim czego chcieliśmy) i dostaniu kolacji nasze maluszki pokazały jakie są słodkie i mądre: kuwetkę załapały szybko, była tylko jedna wpadka, na szczęście w łazience, piórka użytkują odpowiednio, chociaż na początku się ich bały i wiedzą już, że łóżko, to jest miejsce, gdzie kotkom śpi się najlepiej.



Dziewczynka jest odważniejsza, bardziej niezależna, kocurek płaczek, ale wie, czego chce (np. Domaga się wzięcia na ręce i miziania, albo wzięcia na kolana i miziania, ewentualnie michy, a potem miziania

Nie wiem , jak dostaniemy się z nimi do Warszawy, ale cieszę się, że są z nami i że już nic im nie grozi. Z ogłoszeniami ruszymy jak tylko się zadomowią i po wizycie u weta. Pod wpływem porządnego jedzenia kupki powoli się normują, mam nadzieję, że do jutra będzie ok.
Oczywiście szukamy domków najlepszych na świecie, a najchętniej jednego wspólnego - maluchy są bardzo żżyte ze sobą