

W nocy zostałam obudzona. Nieopatrznie wczoraj, sprzątając, przestawiłam drugi namiot, z kuchni do sypialni. Namiot był pusty w środku (czyt. nie wypełniony kocykiem czy poduszką). Ok. godz 3 ów namiot przybrał postać kłębiąco-miauczącej kuli przemieszczającej się po sypialni. Po zatrzymaniu owego zjawiaska, w środku stwierdziłam obecność Leona (oczywiście i a jakże!), Antosi (również a jakże!), Jasia, Gucia Juniora i Halinki.

Paciek dziś w nocy się schafcił, nażlopał się wody jak głoopi i mu się tą wodą ulało. Potem już sensacji nie było, więc mam nadzieję, że to wina za dużej ilości wody, niż na tle chorobowym.