Chcialam zalozyc watek Borysowi, kotu z dogomanii, ktory potrzebuje przynajmniej fachowej rady.
Kopiuje z dogo, bo kot jest pod opieka dogomaniaczki od lutego.
Historia jest dluga wiec prosze o uzbrojenie sie w cierpliwosc.
Zaczelo sie tak:
Uśpij go pan, on tak wlecze nogi od pół roku ale teraz też nie źre...TO KONIEC!!!!
...tak powiedział "miły" starszy pan, który przyniósł w rękach coś co wyglądało jak brudna szara szmata, okazało sie jednak burym kotkiem w stanie agonalnym....Byłam akurat przy tej rozmowie, bo wypisywałam pieska ze schroniska, staliśmy w gabinecie. Kotek został wrzucony do klateczki pod stołem aby później w wolnej chwili dać mu zastrzyk śmierci...
Kiedy starszy Pan wyszedł (chyba w poczuciu dobrze spełnionego obywatelskiego obowiązku),
poprosiłam jednak Weterynarza żeby wyciągnął kotka spod stołu i przebadał.
Sytuacja wygląda tak: kotek ma ok. 1roku, mimo to ma już straszny uraz conajmniej półroczny totalnie zmiażdżoną miednice, jedna nóżka wisi bezwładnie jak gałganek, drugą nóżke narazie trudno ocenić.. wszystko jst jednak zrośnięte jakoś, nie wiadomo jak... Niemniej po wypadku ten kociak najwidoczniej funkcjonował z tymi urazami jeszcze jakiś czas, dopiero pewnie trudne warunki zimowe doprowadziły go na skraj śmierci... Jest skrajnie wychudzony, nie jadł już pewnie od bardzo dawna. wtrakcie badania miał bardzo wysoką gorączke... Koniec końców Wet. mówi że trzeba sie najpierw uporać z tym jego stanem zapalnym, a dopiero później zastanawiać sie co można zrobić z tym starym urazem...
Kiciuś dostał mnóstwo leków oraz mam dla niego zastrzyki jeszcze na tydzień... na pewno antybiotyk i jeszcze coś... mamy to brać przez tydzień, później iść do kontroli "w rejonie"
Przyjechał do mnie, chwilowo mieszka w dużym psim kontenerze, bo jest zupełnie dziki, wypuszczony w tym stanie uciekłby na pewną śmierć....
Kiciuś bardzo chce jeść, chociaż ma paskudną biegunke... (podawać mu normalnie jedzenie?)
zdecydowanie chce żyć!!!
...troche trudno coś przy nim robić bo jest dziki i bardzo sie boi biedaczek, ugryzł mnie u weterynarza w sumie az do kości
to tak troche chaotycznie... prosze o rady jak z takim dzikuskiem postępować, komu najlepiej pokazać go później z tą miednicą w okolicy Jeleniej Góry?
dalej bylo tak:
Kiciuś ma sie coraz lepiej, im lepiej sie czuje tym jest dzikszy, dziabnął mnie jeszcze ze dwa razy, w każdym razie je super, mięsko jak widzi to aż sie cały trzęsie, jest już w tak dobrej kondycji, że chyba nie potrzeba karmy dla rekonwalescentów bo apetyt dopisuje, kupa zrobiła sie "ładna" więc brzusio w porządku, ciągle jeszcze bierze do końca swój antybiotyk, odrobaczyliśmy sie....
wielka wola życia w naszym kiciusiu...
zrobilismy rtg, miednica wprawdzie uszkodzona jest ale jest zrosnieta jakos tak ze mozna funkcjonowac a nozka ta wiszaca nawet do kolanka ma troche czucia tzlko jest po tym urazie tak mocno przykurczona ale kotek jest mlody i wet. mowi ze jak maluch troche sie podleczy, poprawi ogolnie (bo jest tez strasznie wychudzony) to moze nawet do pewnego stopnia sam usprawni te nozke... czyli na razie mamy dobrye sie odzywiac i obserwowac...
a teraz, z perspektywy 6 miesiecy jest tak:
Borysek ma sie przyzwoicie, jest wykastrowany, nadal dziki, mieszka w psim kojcu, bo wypuszczony sobie nie radzi, nóżkę te wiszącą używa w taki kiepski sposób, że opiera sie jakby na takim kulasie....
w sumie przydałby mu sie porządny koci domek, który by go oswoił...bo u mnie jest 20 psów i nawet nie mam szansy żeby sie tak naprawde zbliżyć z kotkiem bo stale kreci sie obok mnie to wielkie stadko i połowa z niego niestety chętnie by na kotka zapolowało....
jest pewien postęp bo nie atakuje mnie jak wchodze do niego,
nie fuka...zaczyna jeść w mojej obecności,
kiedyś zbliżał sie do jedzenia tylko jak było ciemno i wszystkie psy spały, w kompletnej ciszy....
ale o dotknięciu, pogłaskaniu nie ma mowy...
o nodze wet mówi, że jeśli utnie się ją "w kolanie" to bedzie opierał ciężar na kości, ktora bedzie przebijała skórę...wiec jeśliby usuwać to całą nóżke, a cełej nie ma co usuwać bo conajmniej do kolana jednak ma w niej czucie i dość sprawnie sie porusza opierając natym narośniętym "kulasie", więc z dwojga złego lepiej zostawić jak jest niż tam jeszcze majstrować
mieszkał dwa miesiące w byłym kurniku( murowanym, bez kur oczywiście z możliwością wyjscia na dwór...po drugiej stronie domu gdzie nie mają dostępu psy...ale mają dostęp wiejskie koty sąsiadów)) po tym czasie złapałam go, schudł mocno i mimo że miał tyle swobody siedział w jednym miejscu i sikał sobie na ogon, aż mu włosy wypadły...dlatego napisałam że sobie nie radzi, wstawiałam mu codziennie jedzenie, a on wychudł...jakby mu inne wyżerały...teraz w kojczyku włoski odrosły i przytył znowu..
załóż mu wątek jeśli masz chęć, faktycznie w kocim domu mógłby sie lepiej ucywilizować,
nie ogłaszam go nigdzie, bo kto weźmie dzikuska z kulawą nóżką?
Wydaje mi sie, ze Borysek potrzebuje pomocy. Chocby fachowej rady. Sprawy nie ulatwia fakt, ze to dzikun, ale z drugiej strony przy 20 psach ciezko mu sie wyluzowac. Poradzcie cos prosze
Oto Borys:

Uploaded with ImageShack.us
a tu jego krotki watek na dogo:
http://www.dogomania.pl/threads/179147-Uśpij-go-pan-on-tak-wlecze-nogi-od-pół-roku-ale-teraz-też-nie-źre...TO-KONIEC!!!!/page2





