Bruno po wniesieniu transporterka do domu, chyba się ucieszył, że wrócił do nas, bo podszedł do kratki i zaczął się spokojnie rozglądać. Oczywiście moje dwie france obsyczały go na wejściu i oddaliły się pędem na schody, aby z góry dokonać obserwacji.
Brun ładnie przebiegł z jednego transporterka do drugiego, przygotowanego w wysprzątanej klateczce. W zasadzie od razu chciał wychodzić na zewnątrz. Myślę, ze poznał i mieszkanie i nas


Ponieważ miaukał niemiłosiernie postanowiliśmy go wypuścić z klatki. Od razu wyskoczył i zabrał się za obrabianie drapaka. Korzystając z narkozy w lecznicy obcięto mu pazurki, więc Brun stwierdził, że musi zrobić sobie sam odpowiedni manicure



Banshee i Frostie nadal fuczą okrutnie, burczą i syczą. Brun spędził noc w klatce, bo moje kocice świrowały jak był na zewnątrz.
Rano Brunek dostał miseczkę z suchym jedzonkiem (Calm RC - jadł w lecznicy) i miseczkę z pasztecikiem Gourme Gold. Pasztecik wtrąbił aż miło - biedak tyle czasu bez jedzenia


Po nocy w kuwecie znaleźliśmy siku. kupki nie stwierdzono.
Spróbujemy dzisiaj, po kolacji Brunowej, zostawić na noc otwartą klatkę. Zobaczymy czy uda się zasnąć
