Ja zaczynam się zastanawiać, czy coś robię nie tak..... bo moje domowe są depresyjne, introwertyczne, śpią i są podatne na stres....kochają mnie a ja je, ale nie są to troskliwe misie ani skaczące gumisie
Ale może to przez to, że są u mnie od marca, a trafiły jako dorosłe po przejściach...Nie wiem. Nie są takie uśmiechięte jak u Miszelinki. A siedzę w domu i miziam je na każdym kroku.
może musiałabym je potraktować hipnozą i litem na depresję
ps. miałam kiedyś w domu 2 miziaki. nieziemskie, jak wracałam ze szkoły to było Mraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaauaaaaaaaa
i jak tylko siadłam do obiadu to jeden na mnie, drugi na mamie i musiały się kompulsywnie wymruczeć przez ok. godzinę
to były czasy