Wątek tymczasów. Iskierka s.7. w DS s.91

dzisiaj wyjeżdża również Powislak - Marko (vel Homiś vel Omar) :1luvu:

dzięki jego adopcji domek znalazł jeszcze jeden kociak,
3-4 m-czny biało-rudy od Anielki.
Obaj będą w domku, gdzie już niepodzielnie rządzą dwie nieprzystępne 5-letnie koteczki.
Należy spodziewać się ciekawych scenek :wink:

nastąpiły zmiany.

Pojechał na stację przesiadkową Staś. Marko poczeka.
Stasia jeszcze nie odhaczam, poczekam, aż będę pewna, że w nowym miejscu przyjął się.
O kontakty z kotką, do której ma jechać jestem całkowicie spokojna. On tak bardzo kocha koty :1luvu:

delfinka pisze:Mam i kocurek mają niespotykane umaszczenie. Na pewno gdzieś w genach jest rosyjski niebieski. Małemu już oczka zaczynają wybarwiać sie na zielono. Natomiast ich futerka są jakby ktoś pomieszał niebieskie z mleczną czekoladą. Ładne są. Nie potrafię na zdjęciach oddać ich koloru.

Nina na wolności

Basiu, Nina jest zjawiskowa. :1luvu:

no, ba, u mnie wszystkie takie :love:

smutne wiadomości są od Stasia

przepłakał pół nocy, aż w końcu dostał sedalin
potem przez cały dzień nie chciał jeść ani pić
płakał

strasznie mi go szkoda :cry:

jeśli i dziś tak będzie, to chyba powinien wrócić do domu

Długo był z Tobą i tęskni, tyle, że do jakiego by domu nie poszedł - będzie to samo.

Do mnie raz trafił kocurek, czarny, w którym wszystko krzyczało że chce wracać do domu. Miał ledwie 9 miesięcy a kota tak zdeterminowanego jeszcze nie widziałam.

Następnego dnia rozmawiałam z kobietą która go oddała i całe szczęście że skontaktowałam się z nią - bo ona też za tym kotem płakała jak nie wiem co a powód oddania był...... ona miała koteńkę a to był dzieciak tej kotki. Kobieta bała się co to bedzie jak kocurek dorośnie i... mógłby mieć dzieci z własną mamą. Nikt jej nie powiedział o kastracji i sterylizacji.
Historia skończyła się dobrze dla nas wszystkich.

Wiem oczywiście że to nie ten problem jest u Ciebie ale wiem też że są koty dla których zmiana domu jest zmianą nie do przeżycia. Tamten kot oraz historia Strzałki nauczyły mnie i ostrożności i pokory wobec kocich uczuć. Tu się nie da na siłę.

nie słyszała o kastracji? o sterylizacji?
matulu jedyna, to gdzie ta kobiecina się chowała???
I pomyśleć, że to XXI wiek

Pojechałam dziś do Stasia, z psicą, aby go uspokoić, znajome futro pokazać.
Pojechałam po nieprzespanej nocy, podczas której próbowałam jakąś strategię opracować.
Na początku popełniłam błąd, który wydaje się już nie do odrobienia. Powinnam jednocześnie zawieźć Marko (powiślak) i Stasia, a także zabrać od Anielki Bonifacego, kociaka. Pod nieobecność rezydentek koty miały szansę na w miarę spokojne zaadoptowanie się do nowych warunków, ze wzajemnym wsparciem.
Teraz Staś płaci (no, w sumie ja też) za mój brak konsekwencji.

Podczas naszej wizyty zmieniły się nieco płacze, na nieco cichsze. Ogonek próbował wznieść się do góry.
Ale jednak przywiozłam go na trochę z powrotem na działkę, dlatego, że żal mi się zrobiło opiekuna. Nie dosypiał przez dwie ostatnie noce.

Po przyjeździe wstawiłam go do przyczepy, ale nie domknęłam porządnie drzwi i Staś zwiał.
Ciekawe czy przyjdzie pod wieczór na jedzenie :roll:

Strasznie mi szkoda tego kociaka.
Ale on ma swoje przeznaczenie i powinien jechać do swojego nowego domku, swoją ścieżką.
A ja nie powinnam go przywozić. Wtrąciłam te swoje 3 zasmarkane grosze. Niedobrze. Teraz trzeba będzie przyjrzeć się całej sytuacji od nowa :evil:

Rakeo, pomóż!!!

Przyznam, że to chyba najtrudniejszy przypadek w mojej historii,
jeśli takich będzie więcej, to wypisuję się z tego filmu, i już!

Tak Basiu, wtedy nie słyszała. To było 8 lat temu, pani miała 66 lat, nigdy nie była kociarą a kotkę miała chyba 2-3 lata wcześniej zupełnie z przypadku, na balkon na parterze przyplatało się jej płaczące kociątko, zimno było, wpuściła do domu. I tak zostało.

Trzymam kciuki za Stasia i Twoje najlepsze dla niego decyzje. :ok:

aaa, czyli to stara historia! a zabrzmiało, jakby wczorajsza :lol:

Staś po przyjeździe do nowego domu.
Rakeo, rzuć proszę na niego swoim okiem

tak mi się zebrało na wspominki

Co tam u Stasia ? Daliście jakoś radę?
:ok:

tia...
wszystko się pozmieniało.

Ja dojrzałam do przekazania Stasia, pojedziemy pewnie w sobotę. To będzie próba.
Jeśli kociak nie da sobie rady lub opiekunowie nie dadzą rady, to wróci.

Marko nigdzie na razie nie jedzie.

Sunia znalazła domek, ale nie wytrzymał czekania i zrezygnował. A czekać trzeba było, bo sunia po sterylizacji, ze szwami. Nie chciałam w tym stanie wydać. I co się okazało? Stan zapalny! Tylko 3 szwy, a na wszystkich silne zaczerwienie, obrzmienie. Wygląda mocno nieciekawie :evil:

. Walczymy z tym.

Nina miała mieć w środę sterylkę. Nie pojechała, bo okazało się jeszcze jest mocno chora :evil:

.
Igorek, istny szatan, który nie potrafi 10 sekund nieruchomo przesiedzieć, też chory. Biegunka :evil:

Ich wyjazd do DS będzie poważnie odroczony. Na razie leczymy się.

Wczoraj przyjęłam na dt młodziutką koteczkę, po zmarłej karmicielce.
Kotka jest po sterylce i tygodniowym pobycie w lecznicy.
Jest przerażona. Dostała pokój. Siedzi schowana w ciemnym kąciku.
Nie zdążyłam zrobić zdjęć.
Jest czarna z białymi dodatkami.
Zdążyłam nadać jej imię: Muszka.

Wczoraj przyjęłam na dt malutką kociczkę, wiek ok. 9-10 tygodni.
To jej wątek założony przez Monikę794 viewtopic.php?f=1&t=116192

Od razu, niemal z marszu byłam z nią u internisty i okulisty.
Niedobrze. Przekopiowuję opisY wizyt

delfinka pisze:Interna:

- nie ma świerzba
- qpal jak na początek - do przyjęcia
- rooobale
- brak mlecznych siekaczy – wet sugeruje, że to wada wrodzona lub uraz
- oczywiście kk ze wszystkimi tego efektami (zajęte górne drogi oddechowe), herpes
- temperatura w normie.

Hm, mam wrażenie, że coś pominęłam

Gdy wet zobaczył malutką w kontenerku i wyjął ją ze środka, pierwsze pytanie brzmiało: co ona taka słaba?
Koteńka ma dziwne zachowanie albo jest spowodowane dużym osłabieniem, a mianowicie nagle układa się i wygląda jak nieżywa. Dwa razy serce mi piknęło

Leczenie zlecone: antybiotyk
Dodatkowo będę podawać: probiotyk, scanomune do wyczerpania zapasów, czyli do soboty, potem immunoglukan.

delfinka pisze:Okulistyka

Oczko lewe: wrzód na rogówce (nie potrafię powtórzyć wszystkich usłyszanych szczegółów) powstały na skutek urazu. Zniszczenia są już znaczne. To oczko będzie widziało tylko obrzeżami

Oczko prawe: na tylnej ściance soczewki smugi zaćmy; nie wyleczalne, nie operowalne; z wiekiem mogą się powiększać. To oczko będzie widziało jak zza leciutko zaparowanej szyby.

Widać, że mała już teraz właściwie niewiele widzi. Wszystko wokół mocno wącha i tak rozpoznaje, choć katar pewnie jej w tym przeszkadza.

Malutka roboczo nazywa się Baby, ale myślę nad innych imieniem

Babe, malutka..żyj długo i szczęśliwie :1luvu:

o, dzięki Rakeo, pchnęłaś do przodu - roboczo to będzie Bebe,
a potem coś się wymyśli, jeśli kotka przeżyje :roll:

Wątek tymczasów. Iskierka s.7. w DS s.91

Kto przegląda forum