Mam pracę "terminową"

Jak wszystko zrobimy i jest już po terminie, to generalnie nie ma dużo pracy (czasem tylko jakieś wybryki się trafią

). Wówczas trzeba się umówić, bo ktoś musi "pełnić dyżur" w pracy, reszta może sie urlopować. W tym roku głównie ja pełnię dyżur, bo my i tak nigdzie nie jedziemy, to niech sobie inni pojadą

Dlatego teraz nikt nie grymasi, że nie wiem, czy będę w pracy w środę czy w piątek - mam dać znać jak się zdecyduję i tyle

Mam jeszcze nadzieję na jakiś wypad w ciepłe miejsce zimą... Na razie wydaje się to zupełnie nierealne, ale czarujemy

Dłużnicy wreszcie zbiorą się w sobie i zapłacą, nowi klienci z pełnymi portfelami przyjdą - tak ma być!

No i firmy pożyczkowe zaczynają wyglądać obiecująco
Tak sobie myślałam o tym roku i wydaje mi się, że gdyby nie koty, to bym tego nie wytrzymała. Jeszcze do niedawna, jakby się człowiek nie obrócił to w doopę dostawał... Teraz dopiero zaczyna powoli się coś ruszać. Wracaliśmy do domu przybici, smutni, po całym dniu porażek, a tam czekały dwa mruczące, barankujące, bawiące się, polujące na siebie i na nas koty. To dzięki Rosenowi, Kuba wcześniej tylko towarzyszył nam z daleka, bawił się niewiele i nie było to zbyt widowiskowe. Teraz ta dwójka potrafi rozbawić nas nawet po najgorszym dniu. Żeby jeszcze potrafiła dłużników zmobilizować
