Nasza Kochana wiejska kotka Mazurka - za TM [*]

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Pon sie 16, 2010 11:24 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

Zaktualizowałam rozliczenie i wstawiłam nowy link do bazarku.

Trudno mi opisac jak się cieszę, że cała akcja się udała :piwa: Dziś chyba pierwszą noc przespałam spokojnie, nie martwiąc sie co będzie z biedną Mazurką.
Mam nadzieję, że jej właściciele nie będą się zbytnio przejmować jej zniknięciem :roll:


Sredecznie witam "Panią od Mazurki", co za niespodzianka :)

polhof pisze:
Pani Kingo!
Kto przekazał te bzdurne informacje o moich żądaniach i braku chęci pomocy?
Naprawde jestem do głębi poruszona!
"Pani od mazurki"


Proszę się nie przejmować tymi insynuacjami na swoj temat, są one autorstwa wiceprezes fundacji AFN. Najmocniej Panią przepraszam, że naraziłam na kontakt z tą organizacją; niestety szukając u nich pomocy dla koteczki, w najczarniejszych myślach nie przypuszczałam, że zachowają się w ten sposób...
Uważam, że każda trzeźwo myśląca osoba czytająca ten wątek, bez wątpienia widzi Pani wkład, zaangażowanie i ogromne serce włożone w ratowanie Mazurki :1luvu:
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Pon sie 16, 2010 11:24 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

becia_73 pisze:Ale cała akcja się powiodła i to sie liczy.
:ok:


Tak jest! :ok:
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Pon sie 16, 2010 12:43 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

a kiedy olejek do nas przyjedzie ? i czy to juz smarować trzeba ? czy jak strupek bedzie ?
Obrazek

florida_blue

 
Posty: 1951
Od: Nie cze 18, 2006 11:19
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon sie 16, 2010 13:05 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

Nie czytałam całego wątku, ponieważ byłam na wakacjach ok. 130 km od miejsca, w którym miała być Mazurka - co wcale nie jest rzutem czapką.
Aga_Mazury miała rozmawiać z Panią, której los Mazurki leżał na sercu, Pani miała powiedzieć, że nie będzie wspierać leczenia, nie zgadza się na zabranie kotki do schroniska - co biorąc pod uwagę warunki szpitalikowe w Ostródzie uważam za b. dobrą decyzję. Trzeba znać ichnią rzeczywistość, tj. 1 (jeden) dom tymczasowy zapełniony do granic..., żeby wiedzieć, że nie mieli gdzie koty dać.
Napisałam do Kingi, że możemy kotkę przywieźć do Krakowa w niedzielę, jeśli ktoś nam gdzieś ją dowiezie. Nie dostałam odpowiedzi.
Sms Kingi brzmiały jak żądanie. Rozumiem, że los kotki leżał jej na sercu, bo się o tym dowiedziała, ale stąd do oczekiwania, że sprawę przejmie ktoś inny (będący na wakacjach, w domku, gdzie nie da się kota przetrzymać (nie wiedzieliśmy, czy to jest kot dziki, oswojony, a jedynie, że od marca ranny) , bez sprzętu do łapania, przechowywania kotów). Ton nie był koncyliacyjny.
Nie chcę drążyć tematu, najważniejsze, że kotka jest już bezpieczna i nie w rękach owej organizacji.
Czytając wyrywkowo watek, będąc pośrednim uczestnikiem całej historii miałam ogromną potrzebę napisać, jak ta sprawa wyglądała z drugiej strony.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Pon sie 16, 2010 13:17 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

A co tam u Mazurki słychać, że tak zawrócę w stronę bohaterki wątku? 8)

Witam również "Panią od Mazurki", a wszystkim zaangażowanym gratuluję akcji :ok:

kwiatkowa

 
Posty: 4165
Od: Śro gru 07, 2005 0:12
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon sie 16, 2010 13:26 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

Mazurka będzie miała nowe foteczki z pozdrowieniami dla cioć i wujków jak tylko tam bedę, obiecuję ;)
Obrazek

florida_blue

 
Posty: 1951
Od: Nie cze 18, 2006 11:19
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon sie 16, 2010 13:37 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

lutra pisze:Nie czytałam całego wątku, ponieważ byłam na wakacjach ok. 130 km od miejsca, w którym miała być Mazurka - co wcale nie jest rzutem czapką.
Aga_Mazury miała rozmawiać z Panią, której los Mazurki leżał na sercu, Pani miała powiedzieć, że nie będzie wspierać leczenia, nie zgadza się na zabranie kotki do schroniska - co biorąc pod uwagę warunki szpitalikowe w Ostródzie uważam za b. dobrą decyzję. Trzeba znać ichnią rzeczywistość, tj. 1 (jeden) dom tymczasowy zapełniony do granic..., żeby wiedzieć, że nie mieli gdzie koty dać.
Napisałam do Kingi, że możemy kotkę przywieźć do Krakowa w niedzielę, jeśli ktoś nam gdzieś ją dowiezie. Nie dostałam odpowiedzi.
Sms Kingi brzmiały jak żądanie. Rozumiem, że los kotki leżał jej na sercu, bo się o tym dowiedziała, ale stąd do oczekiwania, że sprawę przejmie ktoś inny (będący na wakacjach, w domku, gdzie nie da się kota przetrzymać (nie wiedzieliśmy, czy to jest kot dziki, oswojony, a jedynie, że od marca ranny) , bez sprzętu do łapania, przechowywania kotów). Ton nie był koncyliacyjny.
Nie chcę drążyć tematu, najważniejsze, że kotka jest już bezpieczna i nie w rękach owej organizacji. Czytając wyrywkowo watek, będąc pośrednim uczestnikiem całej historii miałam ogromną potrzebę napisać, jak ta sprawa wyglądała z drugiej strony.


Mam nadzieję, że swoją (i zapewne nie tylko) ogromną potrzebę spełniłaś... :roll:
W sobotę, od razu kiedy dowiedziałam się o kotce, od razu skontaktowałam się z Tweety - prosiłam o pomoc ostródzki oddział (czy raczej centralę) AFN, bo kotka była na Mazurach. To, że za chwilę byliście tam na wakacjach nie miało nic do rzeczy (nawet o tym nie wiedziałam), bo mogliście być równie dobrze za granicą. Ale skoro macie tam ludzi, to szukałam pomocy u AFN Ostóda przez AFN Kraków. Takie dziwne? AFN Ostróda nagle zawiesił działalność? W Ostródzie nie działaly telefony, nie było samochodów, prądu i benzyny? To trzeba było od razu poinformować i byłoby po sprawie. A nie brać ode mnie wszelkie namiary i deklarować pomoc.
Przez trzy dni nikt z Ostródy nie nie raczył skontaktować w sprawie kotki - ani ze mną, ani z osobą zgłaszającą. A my czekalismy na jakikolwiek sygnał. To było skrajnie nie fair, bo można było od razu przekazać, żebyśmy spadali na drzewo i szukali pomocy gdzie indziej (tak tez się stało, tylko szkoda, że "dzięki" AFN kot cierpiał kilka dni dłużej). Dziwne, że "Pani do Mazurki" wszystkim innym osobom deklarowała pomoc i wsparcie (którego bez dwóch zdań udzielała), a tylko AFN został tak źle, roszczeniowo potraktowany... :roll:
O niemożliwości dowiezienia kotki gdziekolwiek informowałam od razu, dobrze o tym wiedzieliście, więc Twoją "propozycję" uznałam za jeden wielki pic na wodę :roll:
Działajcie tak dalej, życzę powodzenia. I proszę, nie zaśmiecajcie więcej wątku kota, dla którego nawet nie kiwnęliście palcem.
PS Pogrubienie to dla mnie jedyne sensowne zdanie z Twojej wypowiedzi.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Pon sie 16, 2010 13:38 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

florida_blue pisze:Mazurka będzie miała nowe foteczki z pozdrowieniami dla cioć i wujków jak tylko tam bedę, obiecuję ;)


No to czekamy!
O maluchach też pamiętajcie!
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

Post » Pon sie 16, 2010 13:46 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

florida_blue pisze:Mazurka będzie miała nowe foteczki z pozdrowieniami dla cioć i wujków jak tylko tam bedę, obiecuję ;)

Czekamy...
Kicia była b.lubiana w lecznicy, spacerowała sobie po recepcji w towarzystwie 13-letniej jamnisi. Nie oddalała sie samowolnie.;)
W niedzielę, jak zobaczyła swoją Panią, poznała, ucieszyła się, a potem syczała na psią koleżankę. Pewnie obawiała sie, ze Pani wybierze jamnisię...

Jagoda*

 
Posty: 592
Od: Nie maja 11, 2008 15:02
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon sie 16, 2010 13:48 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

Jagoda* pisze:Czekamy...
Kicia była b.lubiana w lecznicy, spacerowała sobie po recepcji w towarzystwie 13-letniej jamnisi. Nie oddalała sie samowolnie.;)
W niedzielę, jak zobaczyła swoją Panią, poznała, ucieszyła się, a potem syczała na psią koleżankę. Pewnie obawiała sie, ze Pani wybierze jamnisię...


bidulka :)
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 16, 2010 14:00 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

Kocia Skarbonka chciałaby pomóc Mazurce, czy mogę prosić o nr konta :?:
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 16, 2010 14:01 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

Już mam :oops:
Obrazek

Mruczeńka1981

 
Posty: 12562
Od: Sob gru 29, 2007 17:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 16, 2010 14:05 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

Kinya pisze:
lutra pisze:Nie czytałam całego wątku, ponieważ byłam na wakacjach ok. 130 km od miejsca, w którym miała być Mazurka - co wcale nie jest rzutem czapką.
Aga_Mazury miała rozmawiać z Panią, której los Mazurki leżał na sercu, Pani miała powiedzieć, że nie będzie wspierać leczenia, nie zgadza się na zabranie kotki do schroniska - co biorąc pod uwagę warunki szpitalikowe w Ostródzie uważam za b. dobrą decyzję. Trzeba znać ichnią rzeczywistość, tj. 1 (jeden) dom tymczasowy zapełniony do granic..., żeby wiedzieć, że nie mieli gdzie koty dać.
Napisałam do Kingi, że możemy kotkę przywieźć do Krakowa w niedzielę, jeśli ktoś nam gdzieś ją dowiezie. Nie dostałam odpowiedzi.
Sms Kingi brzmiały jak żądanie. Rozumiem, że los kotki leżał jej na sercu, bo się o tym dowiedziała, ale stąd do oczekiwania, że sprawę przejmie ktoś inny (będący na wakacjach, w domku, gdzie nie da się kota przetrzymać (nie wiedzieliśmy, czy to jest kot dziki, oswojony, a jedynie, że od marca ranny) , bez sprzętu do łapania, przechowywania kotów). Ton nie był koncyliacyjny.
Nie chcę drążyć tematu, najważniejsze, że kotka jest już bezpieczna i nie w rękach owej organizacji. Czytając wyrywkowo watek, będąc pośrednim uczestnikiem całej historii miałam ogromną potrzebę napisać, jak ta sprawa wyglądała z drugiej strony.


Mam nadzieję, że swoją (i zapewne nie tylko) ogromną potrzebę spełniłaś... :roll:
W sobotę, od razu kiedy dowiedziałam się o kotce, od razu skontaktowałam się z Tweety - prosiłam o pomoc ostródzki oddział (czy raczej centralę) AFN, bo kotka była na Mazurach. To, że za chwilę byliście tam na wakacjach nie miało nic do rzeczy (nawet o tym nie wiedziałam), bo mogliście być równie dobrze za granicą. Ale skoro macie tam ludzi, to szukałam pomocy u AFN Ostóda przez AFN Kraków. Takie dziwne? AFN Ostróda nagle zawiesił działalność? W Ostródzie nie działaly telefony, nie było samochodów, prądu i benzyny? To trzeba było od razu poinformować i byłoby po sprawie. A nie brać ode mnie wszelkie namiary i deklarować pomoc.
Przez trzy dni nikt z Ostródy nie nie raczył skontaktować w sprawie kotki - ani ze mną, ani z osobą zgłaszającą. A my czekalismy na jakikolwiek sygnał. To było skrajnie nie fair, bo można było od razu przekazać, żebyśmy spadali na drzewo i szukali pomocy gdzie indziej (tak tez się stało, tylko szkoda, że "dzięki" AFN kot cierpiał kilka dni dłużej). Dziwne, że "Pani do Mazurki" wszystkim innym osobom deklarowała pomoc i wsparcie (którego bez dwóch zdań udzielała), a tylko AFN został tak źle, roszczeniowo potraktowany... :roll:
O niemożliwości dowiezienia kotki gdziekolwiek informowałam od razu, dobrze o tym wiedzieliście, więc Twoją "propozycję" uznałam za jeden wielki pic na wodę :roll:
Działajcie tak dalej, życzę powodzenia. I proszę, nie zaśmiecajcie więcej wątku kota, dla którego nawet nie kiwnęliście palcem.
PS Pogrubienie to dla mnie jedyne sensowne zdanie z Twojej wypowiedzi.

Kingo, nie uważam, żeby jedynym sensownym zdaniem w mojej wypowiedzi, było Twoje pogrubienie.
Nie wiem, czy trzy dni zajęło wykonanie telefonu, ale akcja kot była w poniedziałek, a my przyjechaliśmy w niedzielę.
Moja propozycja nie była picem na wodę, a ofertą przewiezienia kotki, tyle mogłam zrobić.
Nie rozumiem, dlaczego tak surowo oceniasz innych za to, że nie mogli spełnić Twojej prośby (roszczenia). Wątku obiecuję więcej nie zaśmiecać...
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Pon sie 16, 2010 14:09 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

Dziewczyny ! Dajcie spokój ! Stwórzcie sobie osobny watek na wymianę zdań między sobą. Ten wątek poświęcony jest super mądrej koteczce i niech pozostanie JEJ watkiem.
Ostatnio na co by sie nie weszło, to wszędzie tylko pretensje. Proooooszę. Zostawmy wątek Mazureczce :kotek:

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Pon sie 16, 2010 14:14 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka już w dt. Leczymy.

Mruczeńka1981 pisze:Kocia Skarbonka chciałaby pomóc Mazurce, czy mogę prosić o nr konta :?:


Serdecznie dziękujemy! :1luvu:
Z tego co wiem miał być wydruk dot. stanu zdrowia Mazurki z Polikliniki. Jeśli będzie potrzebny na potwierdzenie, to zaraz się dowiem gdzie jest (najprawdpodobniej tam gdzie Kicia jest od wczoraj na DT) i wyślemy skan komu trzeba.
Obrazek Obrazek

Kinya

 
Posty: 2681
Od: Śro mar 19, 2008 13:08
Lokalizacja: Kraków/Wieliczka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości