Nasza Kochana wiejska kotka Mazurka - za TM [*]

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Nie sie 15, 2010 23:57 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

fukajacy kontenerek przestał fukać kiedy zawartość zmieniła miejsce pobytu na klatkę :roll:
pierwsze do czego dorwały sie kociaki to kuwetka ;)

dostały kurczaka gotowanego , czarny nie bardzo się interesował.


Mazurka wygląda jeszcze koszmarniej niż na poprzednich fotkach, niestety nie zabrałam tel i nie robiłam jej zdjęc... w każdym razie zdrapała cały strupek z pyszczka... zrobiła to w podróży bo strupek był w kontenerku... oczko zakropione, jutro pojedzie do pana doktora na zastrzyk (czy ma znaczenie godzina podania zastrzyku? jesli tak , o której ma być podany ?) Pani mówiła, że Mazurka ściąga sobie kołnierz - bedziemy musiały opracować jakiś sposób zapięcia...

Również dostała kurczaka, zjadła do ostatniej odrobineczki, wylizała talerzyk i podłogę na wszelki wypadek gdyby coś zostało. I piła, piła i piła, a w międzyczasie udała się do kuwety.
Chodzi sobie luzem i grucha i mrauczy, maluchy chętnie by dołączyły do niej, ale poczekają do jutra.

maluchy mają książeczki, prawda ? czy jest możliwość przesłania ich pocztą ? byłoby chyba szybciej niż czekać na przewiezienie ...
Obrazek

florida_blue

 
Posty: 1951
Od: Nie cze 18, 2006 11:19
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon sie 16, 2010 0:03 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

A gdzie to rodzinka powędrowała :1luvu: :1luvu: bo coś nie doczytałam chyba :roll: :1luvu:

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon sie 16, 2010 0:04 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

Kibicuję Mazurce od dawna. Cieszę się, że już jest bezpieczna.

Co do kołnierza, to pewien wet pokazał mi sposób - wzdłuż kołnierza przyklejamy taśmę np. opatrunkową dostępną w aptece, i taśmę dalej przyklejamy wzdłuż grzbietu aż do ogona. Trochę drastycznie wygląda, ale pomogło w przypadku mojego Czesia.
Obrazek

gaota

 
Posty: 4483
Od: Pt cze 19, 2009 9:10
Lokalizacja: W-wa

Post » Pon sie 16, 2010 0:16 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

gaota pisze:Kibicuję Mazurce od dawna. Cieszę się, że już jest bezpieczna.

Co do kołnierza, to pewien wet pokazał mi sposób - wzdłuż kołnierza przyklejamy taśmę np. opatrunkową dostępną w aptece, i taśmę dalej przyklejamy wzdłuż grzbietu aż do ogona. Trochę drastycznie wygląda, ale pomogło w przypadku mojego Czesia.



ja myslałam o dopięciu kołnierza do szelek ... ???? bo zwykle zakłada sie z obróżką i skoro sobie z tym radzi ? nie mam pojecia. ale napewno JAKOŚ trzeba to zabezpieczyć, bo ta rana nigdy sie sama nie zagoi jesli wciąż bedzie ją rozdrapywać . Nie wiem, czy miała zakładany ten kołnierz na obróżce? (bo nie było jej w zestawie? )


w czestochowie jest rodzinka teraz.

już pisane było wiele razy ale ja teraz dodam swojego grosika ;)

Mazurkę zobaczyłam dzisiaj pierwszy raz, rana wygląda koszmarnie, taka różowa, samo mięcho, z profilu łebek ma nienaturany kształt, oko gdzieś tam jest w głębi... szok...
a ona sobie chodzi wyluzowana, sprawdziła kąty, zjadła, próbowała już wychodzić :twisted: przyjrzała się a później oparła przednimi łapkami o kaloryfer żeby sprawdzić, czy moze by sie na parapet nie opłacało wskoczyć ;) Początkowo maluchy były zestresowane, syczące, prychające i powciskane w kącik klatki, ale jak mama zaczeła spacerować i cichutko pomraukiwać - zaraz sie uspokoiły, zaczęły się przeciągać i łazić po klatce, wystawiać łapki. I nawet pogłaskać się jedno pozwoliło :) Chyba im powiedziała, żeby się nie bały :oops: Ona jest naprawdę bardzo mądra :1luvu:
Obrazek

florida_blue

 
Posty: 1951
Od: Nie cze 18, 2006 11:19
Lokalizacja: Częstochowa

Post » Pon sie 16, 2010 6:58 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

Super wieści, cieszę się, że kocia rodzinka dotarła cała i zdrowa do Częstochowy i mam nadzieję, że pysio Mazurki będzie się ładnie goić. Nie zapominajcie o tym dziurawcu skoro to taki świetny specyfik :roll:
Obrazek Obrazek
W sprawie banerków proszę o pw Obrazek

panikota

 
Posty: 3972
Od: Czw wrz 10, 2009 7:02
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 16, 2010 7:00 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

Super wieści. Kciuki i pazurki poranne!!! :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

vega29

 
Posty: 6513
Od: Pt lip 31, 2009 13:39
Lokalizacja: Ostróda

Post » Pon sie 16, 2010 8:30 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

Ksiązeczki zapomniałyśmy.... :oops:
W przyszłym tygodniu Pan, który wiózł koty, będzie w Olsztynie, przywiezie kontenerki, przekażemy ksiazeczki.Jeśli ksiazeczki potrzebne wcześniej, wyślę pocztą.

Kociaki w książeczkach maja wpis, ze zostały odpchlone i odrobaczone.

Godzina podania antybiotyku kici nie ma znaczenia, ale musi dostać dzisiaj.

Mazurko, dzielna dziewczynko - duuużo zdrowia!

Jagoda*

 
Posty: 592
Od: Nie maja 11, 2008 15:02
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon sie 16, 2010 9:30 Re: OLSZTYN I OKOLICE, POMOCY!!! Zmasakrowana kotka cierpi ;(

miszelina pisze:
Kinya pisze:Witaj w klubie :wink:
I na tym zakończmy ten smutny temat, róbmy swoje i bądźmy dobrej myśli, że uda się pomóc kociej rodzince :ok: A jeśli nawet nie wyjdzie nam tak jak tego byśmy chcieli - będziemy mogli spojrzeć w lustro :)
Jutro obdzwonię te miejsca podane przez Sihaję. Dopytam o warunki i przede wszystkim ceny :? Mam nadzieję, że te pierwsze deklaracje forumowiczów wystarczą.

Zostałam upoważniona przez Tweety (która NAPRAWDĘ nie ma zasięgu, rozmowę przerywało nam 5 razy) do napisania nastepującej informacji, aby pewne rzeczy pokazać z drugiej strony. Nie jest fajnie obrabiać tyłek komuś, kto nie ma szansy się bronić, ale to niestety na forum zdarza się często.
Przekazuję wiernie słowa Tweety:
Tweety jest 120 km od miejsca, gdzie jest kotka. Nie ma możliwości codziennie jeździć tam i nazad, żeby nastawiać łapkę i próbować łapać koty. Poza tym, tam gdzie jest, nie może przetrzymać kota w zamkniętym pomieszczeniu, bo z tego co zrozumiałam, jest z namiotem.

Ostróda ma naprawdę zepsuty fundacyjny samochód. Poza tym w Ostródzie jest tylko jeden koci DT, zapchany po uszy.

Pani od kota kontaktowała się z Tweety telefonicznie i co się okazuje: kotka według słów pani jest ranna od marca (!). Pani żąda, aby "ktoś przyjechał, złapał kota, zabrał go i wyleczył za własne pieniądze". Tweety zaproponowała, że weźmie kota w niedzielę do Krakowa, ale ktoś musiaby go złapać i dowieźć do Ostródy do schronu. Pani nie wyraziła zgody na przechowanie kota do niedzieli w schronie w Ostródzie, nie pomoże w żaden sposób w łapaniu, nie będzie wspólfinansować leczenia.
Co do sms-ów: jakoś nie dochodzą odpowiedzi od Kinyi (to pewnie ten brak zasięgu).
Z mojej strony to wszystko. Cieszę się, że kotka być może znajdzie pomoc bliżej.



Muszę sprostować bo informacja jest nieprawdziwa!!!!
Ja niczego nie żądam tylko proszĘ O POMOC!1
kTO POWIedział ,że rana powstała w marcu? bzdura...
Nie będe komentować innych słów bo szkoda tuszu!!!
"Pani od Mazurki"

polhof

 
Posty: 61
Od: Pt lip 30, 2010 20:59

Post » Pon sie 16, 2010 9:34 Re: OLSZTYN I OKOLICE, POMOCY!!! Zmasakrowana kotka cierpi ;(

polhof pisze:
miszelina pisze:
Kinya pisze:Witaj w klubie :wink:
I na tym zakończmy ten smutny temat, róbmy swoje i bądźmy dobrej myśli, że uda się pomóc kociej rodzince :ok: A jeśli nawet nie wyjdzie nam tak jak tego byśmy chcieli - będziemy mogli spojrzeć w lustro :)
Jutro obdzwonię te miejsca podane przez Sihaję. Dopytam o warunki i przede wszystkim ceny :? Mam nadzieję, że te pierwsze deklaracje forumowiczów wystarczą.

Zostałam upoważniona przez Tweety (która NAPRAWDĘ nie ma zasięgu, rozmowę przerywało nam 5 razy) do napisania nastepującej informacji, aby pewne rzeczy pokazać z drugiej strony. Nie jest fajnie obrabiać tyłek komuś, kto nie ma szansy się bronić, ale to niestety na forum zdarza się często.
Przekazuję wiernie słowa Tweety:
Tweety jest 120 km od miejsca, gdzie jest kotka. Nie ma możliwości codziennie jeździć tam i nazad, żeby nastawiać łapkę i próbować łapać koty. Poza tym, tam gdzie jest, nie może przetrzymać kota w zamkniętym pomieszczeniu, bo z tego co zrozumiałam, jest z namiotem.

Ostróda ma naprawdę zepsuty fundacyjny samochód. Poza tym w Ostródzie jest tylko jeden koci DT, zapchany po uszy.

Pani od kota kontaktowała się z Tweety telefonicznie i co się okazuje: kotka według słów pani jest ranna od marca (!). Pani żąda, aby "ktoś przyjechał, złapał kota, zabrał go i wyleczył za własne pieniądze". Tweety zaproponowała, że weźmie kota w niedzielę do Krakowa, ale ktoś musiaby go złapać i dowieźć do Ostródy do schronu. Pani nie wyraziła zgody na przechowanie kota do niedzieli w schronie w Ostródzie, nie pomoże w żaden sposób w łapaniu, nie będzie wspólfinansować leczenia.
Co do sms-ów: jakoś nie dochodzą odpowiedzi od Kinyi (to pewnie ten brak zasięgu).
Z mojej strony to wszystko. Cieszę się, że kotka być może znajdzie pomoc bliżej.



Muszę sprostować bo informacja jest nieprawdziwa!!!!
Ja niczego nie żądam tylko proszĘ O POMOC!1
kTO POWIedział ,że rana powstała w marcu? bzdura...
Nie będe komentować innych słów bo szkoda tuszu!!!
"Pani od Mazurki"



Pani Kingo!
Kto przekazał te bzdurne informacje o moich żądaniach i braku chęci pomocy?
Naprawde jestem do głębi poruszona!
"Pani od mazurki"

polhof

 
Posty: 61
Od: Pt lip 30, 2010 20:59

Post » Pon sie 16, 2010 9:35 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

I znów robi się nie potrzebne zamieszanie i jak tu mieć nowe cioteczki na miau :(
Kiedy każda nowa osoba przeczyta jak wszyscy się kłócą ehh.... :?

Mazurka mądra kotko :1luvu: :ok: :ok:

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon sie 16, 2010 9:49 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

CatAngel, spokojnie. Pani która wypatrzyła Mazurkę i de facto ją uratowała, została przez AFN potraktowana, tak jak została potraktowana. W dodatku zostały upublicznione na forum w tym właśnie wątku nieprawdziwe informacje na temat jej prośby o pomoc. Myślę, że ma prawo to skomentować... w końcu te słowa dotyczyły i dotknęły jej osobę.
A że mocno mijają się z prawdą, to już wiemy. W końcu to ta Pani pomogła w złapaniu kici i przewiozła ją z Olsztyna do Częstochowy. A jeśli dobrze pójdzie i plany się nie zmienią, to prawdopodobnie da kici DS.

Panią od Mazurki natomiast serdecznie witamy na wątku :) :kotek:
Obrazek

vega29

 
Posty: 6513
Od: Pt lip 31, 2009 13:39
Lokalizacja: Ostróda

Post » Pon sie 16, 2010 10:08 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

Nie nie, ja do pani która wypatrzyła Mazurkę nic nie mam :mrgreen:

Mnie właśnie chodzi o te pomówienia (jak tak można osoba się stara jak najlepiej żeby POMÓC ) a potem zostaje tak potraktowana.

Oby Pani od Mazurki nie zniechęciła się i jak najczęściej nas odwiedzała.
I trzymam :ok: :ok: :ok: za DS :roll:

CatAngel

Avatar użytkownika
 
Posty: 16425
Od: Pt cze 04, 2010 10:22
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon sie 16, 2010 10:13 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

Witam "Panią od Mazurki" :) ....

Miło było poznać Panią i Męża. Pozdrawiamy z Olsztyna.

Jagoda*

 
Posty: 592
Od: Nie maja 11, 2008 15:02
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon sie 16, 2010 11:01 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

Jagoda* pisze:Witam "Panią od Mazurki" :) ....

Miło było poznać Panią i Męża. Pozdrawiamy z Olsztyna.



Witam!
Pozdrawiam i dziękuję za pomoc i wsparcie nie tylko duchowe!
Momentami było mi cięzko!! :kotek:

polhof

 
Posty: 61
Od: Pt lip 30, 2010 20:59

Post » Pon sie 16, 2010 11:22 Re: Zmasakrowana kotka Mazurka w drodze po nowe życie...

Ale cała akcja się powiodła i to sie liczy.
:ok:
Obrazek[b]

becia_73

 
Posty: 6077
Od: Sob lis 28, 2009 8:31
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości