Mimo iż lekarz zapewniał mnie że krwawienie ustało, poprosiłam o możliwość
zobaczenia kota.
Kicia czuła się lepiej, mogła stać, oczka bystre, trochę gorące uszy, macha ogonem (wcześniej ogon był jakby bezwładny).
Ponieważ moja wizyta trwała dość długo , zauważyłam że niestety nadal krwawi.
Polska vet po konsultacji telefonicznej z lekarzem prowadzącym, i moim telefonie o dalszym krwawieniu
poradziła mi jak najszybciej zabrać kotkę z tej kliniki

Odradziła podróż do niej, ale kazała poszukać na spokojnie , podzwonić popytać gdzieś w pobliżu.
Jednym słowem kotka zmieniła już lokum.
Jest w zdecydowanie lepszej klinice, ale rokowania nie są dobre

Mimo USG nie udało się znaleźć przyczyny krwawienia

Pęcherz cały, zmian w obrazie nie ma.
Sika sama ale ma krew w moczu.
Dostała zastrzyk przeciwbólowy, antybiotyk i powiedzieli że tyle tylko mogą zrobić.
Poobserwują ją do jutra i do domu.
Lekarz powiedział że jak ma się wylizać to wyliże się z tego szybciej w domu.
Będzie musiała dostawać jeszcze zastrzyki do końca tygodnia, a potem antybiotyk w tabletkach.
Oni nic więcej nie pomogą , operacja odpada bo nie znaleźli przyczyny tego niewielkiego krwawienia.
Myślicie że takie postępowanie jest właściwe?
Szukać jeszcze jakiegoś lekarza do konsultacji?