JaEwka pisze:No niestety łatwo jest oceniać... Nie każdy ma taką wiedzę jak inni i nie można za to nikogo winić a tym bardziej mu ubliżać.... Sami wiece ile jest ludzi którzy myślą że suka czy kotka powinni mieć raz małe

że kastracja/sterylizacja to krzywdzenie zwierzaka... Wtedy dla krooliczki i jej mamy takie rozwiązanie wydawało się dobre - teraz wiedzą że zrobiły źle. Dziewczyna chce się dowiedzieć czegoś więcej a wy ją do tego skutecznie zniechęcacie.
Mam tylko nadzieje, że następny kotek będzie niewychodzący i pomyślisz o zabezpieczeniach okien i balkonu

Co do sterylizacji to nie mam wątpliwości, że tak zabieg uważasz teraz za konieczny.
A co do Gibutkowej - jej koty Sibelka i Mietek nie mogłyby sobie wymarzyć lepszego domu

Dobrze więc niech ktoś mi powie w jaki cudowny sposób mam zabezpieczyć duży ogród w którym rosną drzewa a w rogu stoi poukładane drewno i dachówki? Mam wyciąć drzewa i dachówki przestawić na środek ogródka? I tak poza tym, mój kot nie interesował się ani oknami ani balkonem chyba, że nie chciałam go wypuścić, wtedy miewał niecne plany zniszczenia okna, ale nie wyskakiwał przez nie. Czasem wychodził przez okno kuchenne na parapet, z parapetu na ziemię i w drogę. I mogę poświadczyć za moją okolicę - jest tu trochę domków i żadnych, podkreślam - ŻADNYCH - bezdomnych psów. Samochody jeżdżą tu dosyć powoli bo mamy taki śmieszny kręty zakręt koło domu. Mojego futrzaka tak daleko wyprowadziła pewna kotka. Nikogo nie zamierzam obwiniać o śmierć kota, tak samo jak nie chcę się z tego tłumaczyć. Na razie wiem na pewno, że następny kot będzie wykastrowany i jeśli będzie chciał wyjść dalej niż za płot to tylko pod nadzorem ale nie zamierzam przystosowywać całego życia, domu, ogrodu (może jeszcze psa?) pod jednego kota. I myślcie sobie co chcecie i tak wystarczająco mnie już zgnoiliście, nie mam już nawet ochoty się tu wypowiadać.
Ptaszydło - mój kot był identyczny. Spał w domu tylko przy brzydkiej pogodzie, na głaskanie nigdy sam nie przyszedł chyba, że ja chciałam go pogłaskać, ale i na to patrzył olewczo.
hydra_pl - wybacz, że tak niefortunnie się wyraziłam, stwierdzenie padło w gniewie bo niestety jestem tutaj bardzo potępiana. Wierzę, że koty są w domu bardzo szczęśliwe jeśli tak były wychowywane i nie są figurkami - kot to kot zawsze skacze i psoci

niemniej jednak nie zaakceptuję też stwierdzenia, że mój wychodzący kot był nieszczęśliwy, zabiedzony itp. Mój kot nie był po prostu szczęśliwy w domu. Raz chciałam go siłą zatrzymać i siedział ze trzy dni w domu cały czas, po tym czasie obraził się na mnie totalnie i przede mną uciekał, poza tym nie chciał jeść... także nie mówcie mi, że wychodzący kot jest nieszczęśliwy. Moim błędem było nie wykastrowanie kota, a nie wypuszczanie go.
Hańka - ja też mieszkam w cichej spokojnej okolicy, i mój kot całym swym jestestwem sygnalizował, że dom może sobie być - raz dziennie

Edit: i naprawdę ludzie zlitujcie się - jak można porównywać 5 letnie dziecko do 5 letniego kota... przecież to nie jest równoznaczne. To jakby porównywać 18 letniego psa (
MIAŁAM TAKIEGO) do 18 letniego człowieka (którym byłam, kiedy 18 letni pies odszedł)...