Koty były przeszczęśliwe w nasz urlop, bo cały spędziliśmy w domu. Tak więc miały nas non stop dla siebie i korzystały z tego aż miło
Ostatnio Frotka zaczęła walczyć o pozycję dominującą - z Nają oczywiście

Ruda jest tak zawzięta, że nas ciągle zadziwia, mały trzpiot, nie daje za wygraną i jest taka przebiegła! Przytoczę przykład: Panny się tłuką aż miło, nagle Frotka po zrobionym fikołku do tyłu

ląduje na plecach i tak zostaje, łapki do góry i się ewidentnie poddaje. Najka boczkiem, boczkiem, woooolno odchodzi cały czas obserwując gówniarza, w końcu się odwraca i odchodzi. Frotka tylko na to czeka i robi wielki sus do Najki, gryząc jej nogi!

szmata (inaczej się nie da nazwać

) - choć jest najsłodszym kociakiem na Ziemi
Nic dziwnego, że Naja się nie przytula do niej. Czasy przytulania i mycia bezpowrotnie minęły. Najka unika Frotki odkąd po raz pierwszy mała wróciła od weterynarza i Naja od niej go poczuła. Niestety maluch stracił dużo i nie odzyskał w oczach Naji do tej pory... a szkoda, bo Frotka widać czasem by się poprzytulała z Nają, podchodzi i zaczyna ją lizać, jak się przytula to Naja odchodzi.

niestety...
Z drugiej strony Frotka przekonała się, że duzi są fajni! można ich wykorzystać jako gryzak, leżankę, drapak... jak się popatrzy tymi swoimi wielkimi brązowymi oczami - to daję słowo wygląda jak kot ze Shreka! - to podniosą tam gdzie się chce dostać lub pogłaszczą.
Frotka włącza swój motor w najmniej adekwatnych sytuacjach - czyli gdy normalny kot uciekł by od człowieka gdzie pieprz rośnie, albo by się popatrzył jak na przynajmniej mało inteligentną osobę, a Frotka wtedy mruczy wniebogłosy - czym nas oczywiście rozbraja w dwie sekundy

większość rzeczy jej uchodzi przez to płazem. Np. tarzanie się w świeżo upranej pościeli! biorę ją wściekła na ręce by skarcić gówniarę, a ona się patrzy na mnie i mruczy jak zepsuty traktor - i co mam zrobić?? zaczynam się śmiać oczywiście!!! wściekła już tylko na siebie, że jestem taka miękka!!!

ale za to ją kofam strasznie!!!
W sobotę pojechaliśmy na działkę do Szymona (siedzi z babcią - ma wakacje chłopak) i wróciliśmy w niedzielę wieczorem. Naja chyba już odzwyczajona od rozstań (tydzień urlopu w domu jak pisałam wcześniej) nie chciała ze mnie zejść! Tak sie maluch wtulał i mruczał!

sama nie wiedziała już w którą stronę się obrócić, w który bok się wtulić, gdzie się otrzeć etc.! po prostu był szał na moich kolanach! Jak sie przykleiła to przynajmniej z 30 minut nie chciała zejść - musiała być wypieszczona i wygłaskana do cna - wtedy dała mi się ruszyć
Ostatnio mięliśmy ubaw z kotami

Już opowiadam, ale muszę zrobić wstęp.
Na zdjeciu widać które miejsce na drapaku jest czyje
Piętrowo

Frotka chciała koniecznie się wpakować na miejsce Najki jak Naja była w środku, ale zaczęła od głowy (spryciula nie raz została przegoniona przez Naję, więc musiała to zrobić podstępem

). Naja spała w najlepsze i Frotka wsadziła tylko głowę i zaczęła Najkę wylizywać. Po chwili już przednie łapy były w środku, a Frotka z coraz większym zaangażowaniem czyściła Najce uszy
Końcowy wynik wyglądał tak:

Po pewnym czasie Najka zrozumiała co się stało i chyba chciała z klasą się wycofać, bądź co bądź sprzedała się

I wyglądało to w ten sposób:
1. Frotka się rozgościła

2. sucker... Naja zrozumiała swój błąd

3.zrezygnowanie?... nie! właśnie wymyślany jest strategiczny krok!


4.HA HA!!! zwycięstwo!

5. hmmmm.... gdzie ona zwiała?

Pozdrawiamy!