Jego rodzenstow lata, a on nie.
Chodzi po gospodarstwie za ludzmi jak pies

Jego rodzenstwo czasami zlatywalo do niego, ale ostatnio coraz mniej

Co powinni zrobic dalej ?
Moderator: Moderatorzy
Pleiades pisze:Agn: jeżeli mają tam taką szansę, to oczywiście, należy z niej skorzystać. Z pracy w naszym (poznańskim) zoo wyniosłam takie wnioski, że nie każdy bociek chce skorzystać z wolności. Były tam bociany już dorosłe, łapane np. ze złamanym skrzydłem i one owszem, po dojściu do siebie odlatywały. Ale takie młodziaki zostawały... Podobno i tak nie wiedzą, gdzie odlecieć, bo bociany podróżują na zimę do Afryki całymi rodzinami....
To mógł być ostatni lot młodego bociana szybującego nad gminą Łopiennik. Ptak nieszczęśliwie zaplątał się w linię wysokiego napięcia i został porażony prądem. O zdarzeniu Lubelską Straż Ochrony Zwierząt poinformowały władze gminy.
- Na miejscu okazało się, że bocian po wypadku nie może ani chodzić, ani latać. Jest nadzieja, że po kilku dniach paraliż ustąpi - opowiada Zdzisław Małysz z LSOZ, który wczoraj przywiózł rannego bociana do kliniki Uniwersytetu Przyrodniczego przy ul. Głębokiej w Lublinie.
Niemal równocześnie fundacja otrzymała podobne zgłoszenie od władz gminy Izbica. Miejscowy bociek miał poważne problemy z poruszaniem się. On także trafił pod opiekę weterynarzy. Lekarze walczą teraz o jego życie.
Bociany białe są częstymi pacjentami lubelskiej kliniki. Obecnie, ze względu na zmniejszającą się ich populację w kraju, objęte są programem ochronnym Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Przyrody "pro Natura".
Tegoroczne wakacje są wyjątkowo pechowe dla bocianów, często zdarza się bowiem, że wypadają ze swoich gniazd. W niedzielę pracownicy Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt pomagali dwóm ptakom w Żukowie.
Bociany zbudowały gniazdo na starym, uschłym drzewie w obrębie gospodarstwa państwa Jones. 1 lipca, kiedy Irena Jones wróciła do domu, zobaczyła dwa młode boćki trzepoczące się na gałęzi. Ptaki zaplątały się w sznurek, który był częścią konstrukcji ich gniazda.
- Jeden się zaplątał i wypadł z gniazda, pociągając za sobą drugiego - relacjonuje Irena Jones. Ptaki wisiały głowami w dół około 3 godzin, nim udało się je zdjąć. Jeden z nich nie odniósł poważnych obrażeń i wrócił do gniazda. Drugim zaopiekowali się gospodarze, którzy o pomoc zwrócili się do Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt. Ptak w niedzielę został przewieziony do Katedry i Kliniki Chirurgii Zwierząt Uniwersytetu
Przyrodniczego w Lublinie. Tam zajęli się nim lekarze weterynarii. Okazało się, że bocian miał cztery złamania nogi i lewego skrzydła. Niestety, trzeba go było uśpić.
- W sezonie trafia do nas bardzo dużo ptaków. Czasami są to takie urazy, których nie da się wyleczyć, wtedy musimy się poddać i uśpić ptaka. Tak było i w tym przypadku. Bocian miał zbyt poważne obrażenia. Nie mógłby wrócić do normalnego życia, bo jego nogę trzeba by było amputować - tłumaczy Dorota Różańska, lekarz weterynarii z KiKCZ.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości