Zbieraj znaczki nie koty! DO ZAMKNIĘCIA

mirka_t pisze:Zofia&Sasza jakie albo. Oczywiście, że tylko eutanazja, bo przecież zakocony dt i schronisko to straszny stres dla kota. Po co mu to fundować o ile nie pewności, że znajdzie dom.

Idź rechotać gdzie indziej. Mnie ten temat nie bawi.

I nie powinien Ciebie bawić, bo zakładając go musiałaś wiedzieć do jakich konkluzji się dojdzie. Zamykanie obłąkanych w specjalnych zakładach i eutanazja ich kotów. Tak jakoś to idzie.

Eee... yyy...
Znaczy, z uwagi na to że kotki już są, gdzie sa - i opiekuje się nimi np. osoba niezrównowazona - nic nie robić na wszelki wypadek?

Nota bene padł tu argument - o dobieraniu kolejnych kotów - taki: przedtem się nikt tym kotem nie interesował, tylko jak idzie do (powiedzmy szczerze: nieraz przekoconego! do granic!) domu, to zaraz wielkie poruszenie...

Jestem w stanie go uznać, tyle że, choć rozumiem jego warstwę emocjonalną, to w kwestii merytorycznej wydaje mi się fałszywy.

Znów wracamy do "dobrostanu" zwierzaków.

Jeśli kotu grozi bezpośrednie niebezpieczeństwo (chcą go utopić a my wydzieramy go z rąk zwyrodnialców... na przykład) to jakby nie ma o czym gadać. Siła wyższa.

Ale coraz częściej przekonuję się, że argumenty takie dotyczą też kotów ktore BYĆ MOŻE wolałyby żyć tam, gdzie dotąd - zamiast trafić do stada kotów na malej powierzchni.

Do sytuacji, ktora je totalnie niszczy; a z której wyjścia już mieć nie będą.

Tak sobie myślę że sformulowaniem "dobro kotów" bardzo szafowal tu, na tym forum, pan rzecznik SdZ ktora to organizacja przeprowadziła akcję wywalenia z piwnic przy ul. Broniewskiego kotów.
:evil:

To wszystko - wywózka części kotów w nieznanym kierunku & wyrzucenie pozostalych po prostu na ulicę, pod samochody, było uargumentowane "ratowaniem" kotów "bo by je ktoś mógl otruć".

Ja obserwuję teraz to, co się dzieje na tej ulicy - widze ciężarne kotki przytulajace się do ogrodzenia miejscowego bazarku, widzę beznadziejne i nieużywane właściwie miejsce zwane szumnie "azylem dla kotów" - i naprawdę stwierdzam że była to akcja dręczenia zwierząt, a nie żadnego ich ratowania.

Czasem warto wiele razy pomyśleć czy ratunek to na pewno ratunek.

No i na pewno trzeba zdać sobie sprawę że wszystkich zwierząt nie uratujemy - a jeśli już tę brutalną prawdę sobie uzmysłowimy, to warto usiąść, popatrzeć na swoje kociaki (czy psiaki) i pomyśleć, czy chcemy im to zrobić. Dokoopotować im kolejnego lokatora. Czy wszystko NA PEWNO jest w tym stadzie O.K.

(Abstrahując od przeliczenia budżetu i obliczenia czasu jaki mozemy poświęcić na kolejnego uratowanego zwierzaczka). :wink:

Berek pisze:Ale coraz częściej przekonuję się, że argumenty takie dotyczą też kotów ktore BYĆ MOŻE wolałyby żyć tam, gdzie dotąd - zamiast trafić do stada kotów na malej powierzchni.

Do sytuacji, ktora je totalnie niszczy; a z której wyjścia już mieć nie będą.

[....]
Czasem warto wiele razy pomyśleć czy ratunek to na pewno ratunek.
No i na pewno trzeba zdać sobie sprawę że wszystkich zwierząt nie uratujemy - a jeśli już tę brutalną prawdę sobie uzmysłowimy, to warto usiąść, popatrzeć na swoje kociaki (czy psiaki) i pomyśleć, czy chcemy im to zrobić. Dokoopotować im kolejnego lokatora. Czy wszystko NA PEWNO jest w tym stadzie O.K.

(Abstrahując od przeliczenia budżetu i obliczenia czasu jaki mozemy poświęcić na kolejnego uratowanego zwierzaczka).

To co napisałeś jest dokładnie tym, do czego doszłam po kilku latach bycia na forum i po kilku latach pomagania zwierzętom i obserwowaniu pomagających. Zgadzam się z tym w 100% - dodałabym może jeszcze jedno.
Jeżeli ktoś na każdy argument , że już powinien odpuścić, że wystarczy, bo zaczyna szkodzić, a nie pomagać reaguje krzykiem :" a kto to zrobi, jak nie ja - nikt. Tylko ja robię to dobrze, ja się znam i wiem co dla tych zwierząt najlepsze. A może ja odpocznę, a TY to zrobisz??(ale na moich zasadach)" To oznacza dla mnie, że staje się niebezpieczny dla tych "ratowanych "zwierząt.

Anda pisze: (...) Jeżeli ktoś na każdy argument , że już powinien odpuścić, że wystarczy, bo zaczyna szkodzić, a nie pomagać reaguje krzykiem :" a kto to zrobi, jak nie ja - nikt. Tylko ja robię to dobrze, ja się znam i wiem co dla tych zwierząt najlepsze. A może ja odpocznę, a TY to zrobisz??(ale na moich zasadach)" To oznacza dla mnie, że staje się niebezpieczny dla tych "ratowanych "zwierząt.

Zgadzam sie z ta opinia :idea:

A najgorsze, ze nic sobie nie da powiedziec, bo ON WIE NAJLEPIEJ, zadne argumenty nie docieraja

Czy naprawde musi dochodzic az do ekstremalnych sytuacji i totalnej utraty kontroli, skoro nieraz widac juz wczesniej, ze sytuacja zaczyna sie wymykac spod kontroli?
(Pytanie bylo retoryczne :twisted:

)

zaznaczam do doczytania

mozemy teraz zalozyc watek: ktoremu kotu nie pomoglam

dajac szanse innym, of kors

Maryla pisze:mozemy teraz zalozyc watek: ktoremu kotu nie pomoglam
dajac szanse innym, of kors

A sądzisz, że osoby z wątków zalinkowanych w 1 poście pomagają kotom?

Bo jeśli nie, to ja nie rozumiem związku Twojej wypowiedzi z tematem...

Zaznaczam do poczytania i dziękuję za ten wątek, był potrzebny. Bardzo - niestety

Doczytalam wiele stron.
Zanim znajdę czas na bardziej szczegółowe pisanie, stwierdzę tylko, że tak, wątek jest potrzebny, ten za chwilkę się skończy a jednak mam nadzieję na kolejną część.

casica pisze:Doczytalam wiele stron.
Zanim znajdę czas na bardziej szczegółowe pisanie, stwierdzę tylko, że tak, wątek jest potrzebny, ten za chwilkę się skończy a jednak mam nadzieję na kolejną część.

A ja się zastanawiam komu i do czego potrzebny jest ten wątek. :roll:

i komu to ma służyć :mrgreen:

Agn pisze:
casica pisze:Doczytalam wiele stron.
Zanim znajdę czas na bardziej szczegółowe pisanie, stwierdzę tylko, że tak, wątek jest potrzebny, ten za chwilkę się skończy a jednak mam nadzieję na kolejną część.

A ja się zastanawiam komu i do czego potrzebny jest ten wątek.

Może tym, którzy zetknęli się z problemem zbieractwa lub zetkną się w przyszłości? Może żeby ostrzec przed pomaganiem zbieraczkom?

Zofia&Sasza pisze:
Agn pisze:
casica pisze:Doczytalam wiele stron.
Zanim znajdę czas na bardziej szczegółowe pisanie, stwierdzę tylko, że tak, wątek jest potrzebny, ten za chwilkę się skończy a jednak mam nadzieję na kolejną część.

A ja się zastanawiam komu i do czego potrzebny jest ten wątek.

Może tym, którzy zetknęli się z problemem zbieractwa lub zetkną się w przyszłości? Może żeby ostrzec przed pomaganiem zbieraczkom?

Na razie mam zupełnie odmienne wrażenia.

Komu już `posłużyło` to widać.

Komu? Serio-serio pytam.

Zbieraj znaczki nie koty! DO ZAMKNIĘCIA

Kto przegląda forum