
iza71koty pisze: Nie wiem co Pixia z nimi zrobiła ,bo do tej pory nie pisnęła słowa. Raz tylko jej sie wyrwało przypadkiem ze je juz dawno wywiozła. Jak sądzę do Niemiec. To jej specjalność.I wszelki słuch zaginał....
Jeżeli chodzi o Niemcy, to ciężko mi pisać po raz 100 to samo do Pani. Na początku znajomości wysyłałam Pani e-maile z fotkami, gdzie jeżdżą od nas koty i psy. Byłam sama na żywo zobaczyć to miejsce i gdybym mogła to puszczałabym tam każdego tymczasowicza. Tam jest inna mentalność, inne zachowanie wobec kotów i zwierząt w ogóle. Oczywiście u nas też są wspaniali ludzie. Proszę porozmawiać z NOT, ona sama wydaje do adopcji niemieckich, zna to od podszewki. Proszę pojechać, zobaczyć a dopiero później pisać.
iza71koty pisze:Ale za to wiem ze kotka zabrana ode mnie, zaraziła na Tymczasie swojego braciczka białaczką. Nie podważam wiarygodności ,ze malutka mogła byc nosicielka. Wiem skad była ratowana. Jednak...nie rozumiem jak mogło do tego dojść? jak mozna było zrobić jednemu kotu testy a drugiemu nie?I dać je na ten sam Tymczas? Mało tego doszły mnie słuchy...i sprawdzę to!!!!Ze kociak zabrany ode mnie z podejrzeniem białaczki, szwęda sie wywalony przy siedzibie TOZu. I budzi zdziwienie ze jeszcze żyje....Dodam ze koty były zabierane w grudniu. Jeśli kot trafił po badaniach z ciepłego domu na mróz, to faktycznie dziwne ze jeszcze żyje...
Pani Izo do domu tymczasowego trafił kociak Taxido, który notabene jest na naszej stronie w metamorfozach (http://pokazywarka.pl/5uyrgp/). Trafił jako jedyny tymczasowicz. Każdy z kotów wychodzących od Pani miał robiony test białaczkowy nie licząc tych maluchów biało-rudych. Z chwilą gdy widziałam Taxido po raz pierwszy, zobaczyłam dzikusa. Nadmienię, że Taxido, Heban oraz Luna to rodzeństwo, o którym będę pisać. Siedzieli wraz z mamą w klatce około 3 miesiące. Taxido trafił pod opiekę wolontariuszki, gdyby nie ona to nie wiem, co dalej by się działo. Musiała nad nim pracować i tak pracowała, że się zakochała i został u niej na stałe. Heban wyszedł od Pani w tym samym czasie co Taxido, tyle że znalazł bardzo szybko nowy dom. Luna, o którą była wielka walka przez półtora miesiąca kiedy był dt, w chwili wyjścia miała poważny kk. Kiedy zabierałam Taxido i Hebana, wszyscy byli w klatce. Kiedy Luna trafiła pod naszą opiekę, klatka była zajęta przez kota wolono żyjącego. Luna była zasmarkana od momentu kiedy ją widziałam pierwszy raz, nawet mam zdjęcia z tego spotkania. Luna nie miała na wstępie zrobionego testu ponieważ infekcja bakteryjna mogła zafałszować wynik testu. Trafiła na DT do swojego brata Taxido, później znalazła DS. Była cały czas pod doskonałą opieką weterynaryjną, Jednak jej stan gwałtownie się pogorszył. Białaczka była w tak zaawansowanym stadium, że najlepsza opieka weterynaryjna oraz leki nie pomogły. Odeszła 07.07. Taxido miał początki białaczki, wiem że jego nowa opiekunka stanęła na głowie żeby zdobyć niemieckie, najlepsze leki odpornościowe. Mam nadzieję, że zdążyła na czas. To w kwestii białaczki oraz warunków i zwlekania z wydaniem NAJMNIEJSZEGO kota. Luna zaraziła się najprawdopodobniej od kotów przebywających poza klatką. Fakt ten może świadczyć o tym, że Heban był i jest czysty.
Jeżeli którykolwiek kot od Pani jest pod TOZ lub gdziekolwiek jako kot wolno żyjący już jutro wpłacę na Pani koty 10 tysięcy. NIGDY i ŻADNEGO kota od Pani nie wypuściłam na wolność. Wypuszczać kota z białaczką w świat, w dodatku wiedząc o tym, jest najgorszym rozwiązaniem.
iza71koty pisze:Pod szczecińskim TOZem zawsze były koty ze zdiagnozowaną białaczka.Powiedziała mi o tym Osoba ściśle związana z Zarządem.Nikt takich kotów leczyć nie będzie.Bo koszty sa zbyt duże. Dożywaja tam swojego czasu i odchodzą.
Jest tylko jedna osoba, która mogłaby takich informacji udzielić. Nie wydaje mi się żeby ta osoba podjęła się takiego zadania, wypuszczania chorych kotów do zdrowych.