Jak przystało na 13-go w piątek , czekało na nas mnóstwo przykrych niespodzianek.
Najpierw poranna wizyta w żywieckim schronisku

Kociaki w gorszym stanie niż ostatnio z paskudną biegunką, całe upaćkane.
Upchałyśmy je w lecznicy. Są to 4 ok 6-tygodniowe maleństwa. Na szczęście mają wilczy apetyt. Jak tylko wyzdrowieją będzie potrzebny DT.
Brakuje karmy i pieniędzy na lecznice.. A to dopiero piątek rano..





W schronisku zastałyśmy również 2-tygodniowe maleństwo z dorosłą kotką. Koty podrzucono pod drzwi pewnego księdza. Kotka to prawdopodobnie nie jego matka , gdyż ma minimalną laktację.
Wet stwierdził , że nie ma szans aby z takiej ilości wykarmiła kociaka. U kotki prawdopodobnie wzbudził się instynkt macierzyński i zaczęła wytwarzać troszkę mleka.
Ponieważ mamy kotkę karmiącą zabrałyśmy maleństwo z nadzieją , że je przyjmie. Niestety nie udało się. Maluch wisi na smoczku.
W przerwach matkuje mu kotka z którą trafił do schronu. Bardzo potrzebujemy tymczasu dla malucha u kogoś kto będzie w stanie karmić go regularnie .
Zdjęć nie mam jeszcze.
no ale to dopiero rano..