Inka pozdrawia i prosi o głosy w ankiecie krakvetu na Poznań

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Pon sie 09, 2010 14:09 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

magdaradek, leżąc przede mną krzyżem, podoba mi się!!!

wynik quizu 2 do 1 i kolejna podpowiedź

Jak już się dał pogłaskać, dał się złapać za obrożę, gdzie jak zauważyłam wcześniej w słońcu lśniła adresatka. Na blaszce, którą jak myślałam była adresatka znajduje się informacja, że piesek został zaszczepiony na wściekliznę w dniu xxx. To akurat dobra wiadomość, nie jestem narażona na "serię bolesnych zastrzyków w brzuch", którymi od dziecka mnie straszyła mama. Ponadto widzę adres i numer telefonu do lecznicy, w której zostało wykonane szczepienie. Przypomnę tylko, że mieszkam w Łodzi. Lecznica ma adres Łowicz. Wykręcam numer telefonu...46XXX
cdn

TŻ zapytał wczoraj wieczorem, czy mogłabym Ince czasem zakładać kaftanik, bo Ona teraz już nie chce się do Niego tak bezwolnie przytulać. Cwaniara przyszła do nas do łóżka i położyła się obok TŻta, ten cały w skowronkach. Namawia rodziców, żeby Ją zabrali do siebie, wtedy Inka jak się wyraził "pozostała by w rodzinie". Rodzice są na nie. Ja też tego rozwiązania nie popieram, rodzice TŻta mają dwie papużki, które codziennie swobodnie fruwają po domu. Kot z temperamentem Inki byłby przeszczęśliwy...do czasu zakończenia polowania.

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 10, 2010 11:14 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

i jest prąd i nie ma prądu i korzystać z netu nie sposób, trzeci stopień zasilania czy co?

Rozumiem, że afera hazardowa pozostawiła na Polakach piętno, ale żeby się brać wziąć udział w KWIZIE...

na czym to skończyliśmy
Wykręcam numer telefonu...46XXX. Odbiera miła Pani z lecznicy - Dzień dobry, znalazłam pieska, na Jej prośbę przeczytałam wszystkie numerki z nibyadresatki i opisałam wygląd psa. Pani stwierdza, że to najprawdopodobniej ich pacjent i że ma numer telefonu do właściciela. Zadzwoni i zaraz się ze mną skontaktuje. Za chwilę się okazuje, że Pani ma tylko numer stacjonarny, tego numeru właściciel nie odbiera. Jak ma odbierać, myślę sobie, stacjonarny numer w Łowiczu, skoro ja tu z ich psem w Łodzi stoję. Stoję i nie wiem co zrobić. Oglądam torebkę, żeby ją rozmontować i zrobić prowizoryczną smycz, ale klamer przy pasku nie da się otworzyć, sprawdzam bagażnik, nic nie mam, sznureczku znajdź się. Cały czas prowadzę ze sobą psa trzymając go za obrożę. Na pewno muszę mieć wolne ręce, więc pakuję psa na tylne siedzenie, uff pies jeździł samochodem wie jak siedzieć grzecznie. Nie wie jak siedzieć, żeby nie dyszeć w moją stronę, fuj. Wyzwałam go od smrodów ostatnich i ruszamy.

moje złote myśli w telegraficznym skrócie
jak go przywiozę do domu, matka mnie utłucze
nie znam nikogo, kto by miał warunki, żeby psa przetrzymać u siebie
jak mnie matka nie utłucze to koty zagryzą psa, a już zgłosiłam że go mam, więc musiałabym się gęsto tłumaczyć z zaginięcia
eureka KWARANTANNA, przecież w schronisku obowiązuje 14 dniowa kwarantanna, to znaczy że jak trafia do nich nowy pies, przebywa przez 14 dni w odosobnieniu więc jak zawiozę go do schroniska, właściciel go sobie odbierze w dogodnym terminie

Pojechałam do schroniska, o ja naiwna, w schronisku taki ścisk, że nie ma mowy o warunkach, które sobie wyobraziłam, nie chcę brać odpowiedzialności za ewentualne szkody jakich mógłby piesek doznać.

eureka HOTEL dla zwierząt, szczepienie jest, lekarz wet na telefonie, może przesłać książeczkę zdrowia, zostawię tam psa, ileż to może kosztować, no ileż to może? Pojechałam do hotelu na Strykowskiej, tam albo miałam silny uraz głowy albo faktycznie za dobę zażądano ode mnie 135 PLN * Z G R O Z A *

Matka tłucząca już nie jest najgorszym rozwiązaniem. Dzwonię do domu, żeby trochę przygotować, dzwonię do brata, taki bufor, wiadomo, znane są przypadki gdy za złe wieści zabijano posłańca. Brat przyjął spokojnie na klatę i przekazał mamie, że jadę z psem. Podjechałam pod dom a tam kolejne olśnienie, sąsiedzi mieli kiedyś wilczura, na podwórku wciąż stoi buda, na pewno mają smycz. Poszłam i poprosiłam o pożyczenie. Pani sąsiadka pieskiem się zachwyciła, nie tylko dała smycz, ale dała mu jeść i przypięła u siebie na podwórku.

cdn

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 10, 2010 11:20 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

Uff, zaczyna się zbliżać do sensownego końca :twisted:
Czekam dalej :D

sisay

 
Posty: 3129
Od: Pon cze 18, 2007 12:18
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto sie 10, 2010 11:42 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

tymczasem u Inki
Energia Ją rozpiera, nadrabia tydzień leżenia z pilotem na kanapie i grasuje jak szalona. Ponieważ zwymiotowała kulę włosową mega gigant, postanowiłam pannę wyczesać. O, to nie był najlepszy pomysł, bo Inka nie znała szczotki, warczała na mnie, szczotkę zabiła, pacnęła mnie i próbowała nawet podgryzać rękę bo nie reagowałam na ostrzeżenia.
Wyczesałam aż trzy szczotki kłaków, ogólny wygląd futerka się poprawił, a przede wszystkim Ona już tego wszystkiego nie połknie. Swoim kotom serwuję częste wyczesywanie futerka i świeżą trawkę z ogródka (zimą sadzę w domu), nie używam odkłaczaczy, ale chyba dla Inki będę musiała nabyć jakiś łagodny środek skoro ma tendencje do zakłaczania. Czy możecie polecić jakiś łagodny i smakowity preparat? Czy zakłaczanie może być przejściowe, czy to jest uroda osobnicza?

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 10, 2010 12:01 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

Nadrabiam zaległości...

Niki ma tendencje do zakłaczania i jak dotąd pasty, kt. dawałam nie smakowały jej, ale wg mnie Bezo Pet jest ok. Niektóre koty same ją liżą. Jest też sucha karma RC Fibre (wspominałam Ci o niej), o kt. wiele osób dobrze się wypowiada, bo koty chętnie ją jedzą, no i działa, jak opis podaje. Choć główny jej cel to "przetykanie" zatkanych jelit - przy zatwardzeniach lub zatorach spowodowanych kłakami - a czy to przechodzi Inka...?.

Ja obstawiam, że psa nie ma u Ciebie ;) Czekam na cd.
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto sie 10, 2010 17:04 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

Dziękuję,
szybenka pisze:Bezo Pet
już nabyłam, zaraz zrobię próbę.
Z karmą to się będziemy powoli przestawiać, teraz je RC kitten, ale już wcześniej zakupiłam torbę Orijen, więc na razie nie mogę budżetu nadwyrężyć RC Fibre.
Inka nie ma zatwardzeń, tylko zwymiotowała mega kulę włosową, a kiedy Ją wyczesałam wyszło z Niej dużo więcej sierści niż z reszty kotów. Do tego popękała Jej skórka na opuszkach, dostała od weta witaminki na sierść, skórę i paznokcie :) Kuracja 10 sztuk, oby chętnie je jadła, bo z podawaniem tabletek u Niej jest na bakier.

Byłyśmy u weta;
Szwy zostały zdjęte.
Panna zaszczepiona.
Będzie popołudnie z osowiałym koteczkiem, TŻ w siódmym niebie :dance2:
Dostała swoją własną osobistą książeczkę zdrowia (na okładce jest Jej zdjęcie).
Może się wyprowadzać do swoich Dużych, tylko DOMKU! GDZIE JESTEŚ?

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 10, 2010 18:05 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

dite pisze:Będzie popołudnie z osowiałym koteczkiem, TŻ w siódmym niebie :dance2:

TŻ ma swoje 5 min ;) Niech chłopak korzysta na maksa :mrgreen:

A kto wtedy rano czyścił kuwety?
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Wto sie 10, 2010 18:21 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

szybenka pisze:A kto wtedy rano czyścił kuwety?
starszy mistrz czyszczenia kuwet, czyli ja, TŻ nie ma uprawnień

Wyjechałam kiedyś na 4 dni, zostawiłam instrukcje. Podczas rozmowy telefonicznej drugiego dnia wyjazdu pytam TŻta jak mu idzie z kuwetami a On szczerze odpowiada, że dopiero dziś posprzątał, bo mu się nie chciało, ale czy ja wiem, że oni bardzo dużo robią kupy i siku? I się zaczął zastanawiać, czy to nie świadczy o chorobie czasem. Ja wyobrażam sobie ile tego mogło być, po dwóch dniach, przy trzech kotach i dwóch kuwetach. Sporo. Wytłumaczyłam spokojnie, że ma sprzątać przynajmniej dwa razy dziennie, był zadziwiony.

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 10, 2010 19:00 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

dite pisze:
szybenka pisze:Podczas rozmowy telefonicznej drugiego dnia wyjazdu pytam TŻta jak mu idzie z kuwetami a On szczerze odpowiada, że dopiero dziś posprzątał, bo mu się nie chciało, ale czy ja wiem, że oni bardzo dużo robią kupy i siku? I się zaczął zastanawiać, czy to nie świadczy o chorobie czasem.


:ryk: ci kochani, naiwni i beztroscy faceci :mrgreen: :1luvu:

sisay

 
Posty: 3129
Od: Pon cze 18, 2007 12:18
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto sie 10, 2010 19:19 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

dite pisze:Dostała swoją własną osobistą książeczkę zdrowia (na okładce jest Jej zdjęcie).


Poproszę o zdjęcie książeczki, bom ciekawa :D

Cameo

 
Posty: 16220
Od: Pt cze 20, 2008 23:44

Post » Śro sie 11, 2010 13:24 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

Cameo pisze:dite napisał(a):
Dostała swoją własną osobistą książeczkę zdrowia (na okładce jest Jej zdjęcie).


Poproszę o zdjęcie książeczki, bom ciekawa


Inka, wypisz, wymaluj Obrazek

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 11, 2010 14:21 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

To w takim razie Niki też ma książeczkę z Inką na okładce ;) :mrgreen:
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Śro sie 11, 2010 17:31 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

szybenka pisze:To w takim razie Niki też ma książeczkę z Inką na okładce
to się nazywa budowanie wizerunku na skalę kraju, Inki specjalista od PR nam to doradził. Inka świetnie się czuje w tej roli, nie zaprzecza, że ma parcie na szkło. Negocjujemy kontrakt z dzień dobry tvn, ale Jolka P. nam rzuca kłody pod nogi, nieprawdopodobnie zaborcza kobita...

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sie 11, 2010 18:35 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

dite pisze:
szybenka pisze:To w takim razie Niki też ma książeczkę z Inką na okładce
to się nazywa budowanie wizerunku na skalę kraju, Inki specjalista od PR nam to doradził. Inka świetnie się czuje w tej roli, nie zaprzecza, że ma parcie na szkło. Negocjujemy kontrakt z dzień dobry tvn, ale Jolka P. nam rzuca kłody pod nogi, nieprawdopodobnie zaborcza kobita...


:ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sie 14, 2010 22:42 Re: Inka szuka swojego domu, zdjęcia kotki na str. 5 i 6

Zaniedbałam moją historyjkę! Wynik 2 do 2 i nie ma co czekać na karne.

Pani sąsiadka pieskiem się zachwyciła, nie tylko dała smycz, ale dała mu jeść i przypięła u siebie na podwórku.
Po około godzinie zadzwonił telefon, właścicielka psa, cała roztrzęsiona, zapłakana. Była z psem na wakacjach nad morzem, cztery dni wcześniej piesek też tak zniknął tylko że w Ustce, z powrotem przyprowadzili go młodzi ludzie. Pani zamiast do domu do Łowicza przyjechała prosto znad morza odwiedzić syna, który mieszka w Łodzi. Pies nie zna Łodzi, a wyszedł sam z mieszkania, bo drzwi nie były zamknięte na klucz. Kiedy się zorientowali, że psa nie ma w domu jeździli po okolicy na rowerach szukając, nawołując.

Uspokoiłam Panią, podałam adres gdzie piesek przebywa. Zdążyłam z nim jeszcze pójść na spacer, przez godzinę czułam się jego właścicielem 8) i tłumaczyłam negatywne konsekwencje takich lekkomyślnych zaginięć. Pani pojawiła się po godzinie, doradziłam kastrację i zaczipowanie, dostałam w podziękowaniu ręcznie wyszywany obrazek i uściski. Pani nie mogła się nadziwić, że mi się chciało pakować psa do samochodu. Cóż, teraz mam w końcu motywację, żeby auto porządnie wyczyścić w środku (hi, hi).

dite

 
Posty: 1854
Od: Pt maja 14, 2010 18:19
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości