Kiedy jeszcze mieszkaliśmy w bloku i nasz pierwszy kot-Kita nie był jeszcze wykastrowany i nie był jeszcze kotem wychodzącym,uciekł przez okno z 1.pietra(no,niezupełnie,bo pod oknem był taki dach,bo na parterze były sklepy).Przez 3 tyg. szukalismy go,łażąc po piwnicach,pytając sąsiadów itd-bezskutecznie.Straciliśmy nadzieję.Aż pewnego dnia mama koleżanki powiedziała mi,że widziała podobnego kota w piwnicy.I dokładnie tak jak pisze Anda-siedział zaszyty w najdalszy kąt,dziki,przerażony,nie reagował na wołanie,jedzenie,nic-a przeciez wcześniej też łazilismy po tej piwnicy...był wychudzony,pazurki miał zdarte do poduszek-pewnie próbował wejść po murze-nie rozumiał,że trzeba zadzwonic domofonem-w końcu wyszedł przez okno

Wyciągnęłam go siłą.Jeszcze tego samego dnia mimo nieciekawego stanu jajka poszły pod nóż.
Myślę,że ten wzorzec zachowań może się powtarzać-niewychodzące koty traca głowę w nowym środowisku-możliwe,że Bazylka tez siedzi w jakims kącie przerażona i będziesz musiała użyć siły,żeby ją wyciągnąć.Powodzenia
