Dzięki, Kochani, że jesteście.
Zwykle w takich momentach pomagało mi pisanie. Ale teraz mam opór i zwyczajnie boję się cokolwiek napisać, żeby komuś nie posłużyło to za pretekst do wyszydzenia tego, co robię i upokorzenia mnie za to, jak sobie radzę z `ciemną stroną` mojej pracy.
Otak zniknął tak nagle, tak szybko... Do ostatniej chwili, mimo kłopotów z oddychaniem, mruczał.
Jest jednak coś, co pomaga niezmiennie - praca.
Maluchy powoli wychodzą na prostą. Tylko Ansu jakoś powoli. Akela już nadrabia wagę, Aru też dobrze się trzyma. W czwartek wraca Doc - postaramy się pokazać z maluchami, a na pewno uda nam się w sobotę, kiedy Audio będzie miała odkładaną od dawna sterylkę.
Wstrzymałam chwilowo ruch w stadzie. Miałam przyjąć `na podmiankę` nowego pieluchowego, jednak z różnych względów, z których epidemiologiczny jest najważniejszy, postanowiłam się wstrzymać.
Hava i Noel nadal mnie martwią.
Podziękowania:
1. Pani Marzenie, która wiem, że czyta wątek ale nie może się zalogować. Marzenko, wszystko dotarło bezpiecznie

, do e-maila ciągle nie mogę się zebrać.
2. Casicy - za podkłady i puszki.