Kot Krooliczki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 06, 2010 14:56 Re: Kot Krooliczki

BTW jarekm ma wychodzącego Mruczka... wychodzącego na szeleczkach :mrgreen: a reszta w domu siedzi i podziwia krajobrazy z parapetu 8)

a wyskakujący dysk ... przeciez nie kot wymyslil panele i mały dywanik :ryk: no wiadomo kto winien :mrgreen:
(ja niedawno dostalam w domu ochrzan ze deski nie zamknam kiblowej jak jeszcze Suzuki byla ... i przeciez kotku sie cos moglo stac :roll: )

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pt sie 06, 2010 14:57 Re: Kot Krooliczki

A ten kot u vege013 to przebiegał przez ulicę? Jesli dobrze przeczytałem to stało się to podczas szaleństw na regale - "to gość po tygodniu szaleństw i gonitw po regałach"
Widzisz innym zwracasz uwagę zanim dobrze przeczytasz
Mruczek, Gapcio, Gucio, Filip, Filemon w jednym żyją domku!
viewtopic.php?f=46&t=80071&p=12585019#p12585019

jarekm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6652
Od: Pon sie 18, 2008 1:33
Lokalizacja: Reda

Post » Pt sie 06, 2010 14:58 Re: Kot Krooliczki

jarekm pisze:A ten kot u vege013 to przebiegał przez ulicę? Jesli dobrze przeczytałem to stało się to podczas szaleństw na regale - "to gość po tygodniu szaleństw i gonitw po regałach"
Widzisz innym zwracasz uwagę zanim dobrze przeczytasz


Dobrze czytam tylko twojej argumentacji nie pojęłam ;)

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Pt sie 06, 2010 15:01 Re: Kot Krooliczki

Poker71, a czy to ważne jak wychodzi
Ja nawet za szeleczki już dostalem bo przecież jestem nieodpowiedzialny bo smycz może się zerwać a na dodatek popelniam grzech smiertelny bo jak Mruczek wskakuje na drzewo do smycz odpinam, a to woła o pomstę do nieba
Mruczek, Gapcio, Gucio, Filip, Filemon w jednym żyją domku!
viewtopic.php?f=46&t=80071&p=12585019#p12585019

jarekm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6652
Od: Pon sie 18, 2008 1:33
Lokalizacja: Reda

Post » Pt sie 06, 2010 15:05 Re: Kot Krooliczki

jarekm pisze:Poker71, a czy to ważne jak wychodzi
Ja nawet za szeleczki już dostalem bo przecież jestem nieodpowiedzialny bo smycz może się zerwać a na dodatek popelniam grzech smiertelny bo jak mruczek wskakuje na drzewo do smycz odpinam, a to woła o pomstę do nieba


no wiesz :roll: oczywiscie ze wazne... wlasnie jesli wychodzi to NAJWAZNIEJSZE jak... wtedy widac czy KociPresonel jest doedukowany i odpowiedzialny :)

moja Gryzelda tez bywa ze wychodzi (na szeleczkach), teraz na wieś jedziemy na domek to ja popełniam straszliwe przestępstwo i przypinam kotę do domku na 8metrowej smyczy i nie siedzę i nie gapię się na nią co robi...

Jak masz czas w wekend to zapraszam na grila, będzie też dorot z Harrisonem, mój tel masz ...

miejsca dość a kot po wytarzaniu się w piasku i polowaniu na trawie zawsze wraca wykończony dumny i szczęśliwy, Mruczek by zwariował z radości bo tam pusty hektar do kociej dyspozycji :ok: na życzenie oczko wodne jakby chciał z moim TZ rybki połowić :kotek:

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pt sie 06, 2010 15:11 Re: Kot Krooliczki

Dziekuję za zaproszenie, fajnie by było Mruczka na hektarach wypuścić.

Fajnie mają osoby co w sobotę i niedzielę mogą jechać na grila, a ja niestety do pracy..... :(
Mruczek, Gapcio, Gucio, Filip, Filemon w jednym żyją domku!
viewtopic.php?f=46&t=80071&p=12585019#p12585019

jarekm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6652
Od: Pon sie 18, 2008 1:33
Lokalizacja: Reda

Post » Pt sie 06, 2010 15:40 Re: Kot Krooliczki

Poker71 pisze:(ja niedawno dostalam w domu ochrzan ze deski nie zamknam kiblowej jak jeszcze Suzuki byla ... i przeciez kotku sie cos moglo stac :roll: )

No bo mogło ;)
Mój tymczasowy Cypisek wskoczył kiedyś przy mnie do kibla, dosłownie chwilę po moim wstaniu z niego :oops: Zdążyłam tylko spuścić wodę, ale już nie zdążyłam zamknąć - kociak leciał do mnie i nie zauważył chyba, że deska jest podniesiona.
Złapałam go w locie, niestety częściowo skąpał się w wodzie z kibla, a w kiblu mam wiszącą kostkę i jeszcze jedną kostkę w rezerwuarze. Kot był w połowie niebieski :roll:
Zaraz go załadowałam do umywalki i było wielkie pranie.
Ale gdyby mnie nie było w pobliżu, to strach pomyśleć czy i jak by wyszedł oraz co by było, gdyby tę chemię wylizał.
Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć.
Alfons Allais

Aleba

Avatar użytkownika
 
Posty: 21216
Od: Czw sie 05, 2004 16:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 06, 2010 15:47 Re: Kot Krooliczki

Aleba pisze:
Poker71 pisze:(ja niedawno dostalam w domu ochrzan ze deski nie zamknam kiblowej jak jeszcze Suzuki byla ... i przeciez kotku sie cos moglo stac :roll: )

No bo mogło ;)
Mój tymczasowy Cypisek wskoczył kiedyś przy mnie do kibla, dosłownie chwilę po moim wstaniu z niego :oops: Zdążyłam tylko spuścić wodę, ale już nie zdążyłam zamknąć - kociak leciał do mnie i nie zauważył chyba, że deska jest podniesiona.
Złapałam go w locie, niestety częściowo skąpał się w wodzie z kibla, a w kiblu mam wiszącą kostkę i jeszcze jedną kostkę w rezerwuarze. Kot był w połowie niebieski :roll:
Zaraz go załadowałam do umywalki i było wielkie pranie.
Ale gdyby mnie nie było w pobliżu, to strach pomyśleć czy i jak by wyszedł oraz co by było, gdyby tę chemię wylizał.


Długo przyzwyczajałam rodzinę do zamykania muszli klozetowej. Każdemu, kto wyszedł z wychodka, przypominałam o zamknięciu. Musiał wrócić i zamknąć. W tej chwili robią to odruchowo. Ba, będąc u kogokolwiek w gościach, zamykamy klapę - to już nawyk. U mnie również są kostki i mnóstwo chemii...

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt sie 06, 2010 15:53 Re: Kot Krooliczki

Ja oczywiscie NA WSZELKI wypadek na czas tymczasu likwiduje kiblową chemię. Na protesty TZ odpowiadam ze mam ciekawsze rzeczy niz nonstop myslenie o muszli czy ją zamkłam czy nie :/

Gryzelda kiedyś niechcąco "polowała na rybki" i nawet nie zagląda od tego czasu, więc z nią mam w tym względzie spokoj.

Gorzej że na czas upałów mam zakaz stosowania starej dobrej metody zimnej wody w wannie (zeby chłodziło ciut)... bo genialna kicia Suzuki tuż przed upałami nauczyła się skakać do wanny w pełnego rozbiegu... i bardzo starała się tą umiejętność doskonalić jak najczęściej ... i własnie zaczęły się wtedy upały... i pół domu sprzątałam potem :evil:

Oczywiście nic jej to nie nauczyło... bo dwa dni później JA wyskakiwałam w pełnym biegu żeby powstrzymac kota przed wspólną kąpielą...

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pt sie 06, 2010 15:59 Re: Kot Krooliczki

Poker71 pisze:Gorzej że na czas upałów mam zakaz stosowania starej dobrej metody zimnej wody w wannie (zeby chłodziło ciut)... bo genialna kicia Suzuki tuż przed upałami nauczyła się skakać do wanny w pełnego rozbiegu...


Moje też wskakują do wanny. Ostatnio łapałam Wedelka, który spacerował po brzegu wanny, a potem nagle odbił się tylnymi łapkami i skoczył na główkę. Na szczęście woda w wannie jest tylko wtedy, kiedy my się kąpiemy, więc kociastym grozi najwyżej zamoczenie futerka.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt sie 06, 2010 18:17 Re: Kot Krooliczki

W zasadzie jest zaskakujące, że koty traktuje się inaczej niż psy. Psa raczej nikt nie puści luzem żeby sobie pobiegał i sam wrócił do domu, wyprowadzane są na smyczy. Z kotami jest inaczej. Ale kot domowy to nie dziki tygrys, czy nawet bardzo podobny dziki żbik. Kot domowy to zwierzę oswojone i potrzebujące człowieka, potrzebujące domu. Oswojony kot przychodzi mruczeć na kolana, szuka kontaktu z człowiekiem, śpi przy głowie opiekuna. Tego nie robią ani żbiki, ani tygrysy. Dlaczego więc tak trudno zaakceptować niektórym fakt, że kot domowy jest w domu po prostu szczęśliwy. Przez lata ewolucji przystosował się do tego. Oczywiście hasanie na trawie to frajda, kot w ogródku na pewno będzie się czuł fantastycznie, ale do obowiązków opiekuna należy zabezpieczyć miejsce wypoczynku kota tak, aby nie mógł uciec. Dla mnie to jest oczywiste. Tak samo nie puszczę moich kotów samych w świat, jak i w przyszłości nie puszczę 5-latka samego na miasto, choć pewnie to i naturalne i miałby frajdę. Jestem absolutnie za tym, aby kot sobie pobiegał na świeżym powietrzu, ale nigdy nie zaakceptuję niezapewniania bezpieczeństwa kotu pod pretekstem "uszczęśliwiania" czworonoga. Chcesz żeby kot miał swobodę? Zrób mu ogromną wolierę. Ale nie tłumacz się nad ciałem rozjechanego kota tym, że taka jego natura.

Jeżeli moje koty są w mieszkaniu nieszczęśliwe, to dlaczego tak cudownie mruczą z zadowolenia? Czy nie powinny snuć się po domu sfrustrowane? Dlaczego w momencie, gdy wychodzę z nimi na spacer rozglądają się niepewnie, żeby za chwilę zaciągnąć mnie z powrotem? Czy krzywdzę swoje koty tym, że zapewniam im bezpieczeństwo, rozrywki i opiekę, ale to wszystko na 50m kwadratowych?

Katzenjammer

 
Posty: 330
Od: Śro lut 17, 2010 10:04

Post » Pt sie 06, 2010 19:10 Re: Kot Krooliczki

Katzenjammer pisze:W zasadzie jest zaskakujące, że koty traktuje się inaczej niż psy. Psa raczej nikt nie puści luzem żeby sobie pobiegał i sam wrócił do domu, wyprowadzane są na smyczy. Z kotami jest inaczej. Ale kot domowy to nie dziki tygrys, czy nawet bardzo podobny dziki żbik. Kot domowy to zwierzę oswojone i potrzebujące człowieka, potrzebujące domu. Oswojony kot przychodzi mruczeć na kolana, szuka kontaktu z człowiekiem, śpi przy głowie opiekuna. Tego nie robią ani żbiki, ani tygrysy. Dlaczego więc tak trudno zaakceptować niektórym fakt, że kot domowy jest w domu po prostu szczęśliwy. Przez lata ewolucji przystosował się do tego. Oczywiście hasanie na trawie to frajda, kot w ogródku na pewno będzie się czuł fantastycznie, ale do obowiązków opiekuna należy zabezpieczyć miejsce wypoczynku kota tak, aby nie mógł uciec. Dla mnie to jest oczywiste. Tak samo nie puszczę moich kotów samych w świat, jak i w przyszłości nie puszczę 5-latka samego na miasto, choć pewnie to i naturalne i miałby frajdę. Jestem absolutnie za tym, aby kot sobie pobiegał na świeżym powietrzu, ale nigdy nie zaakceptuję niezapewniania bezpieczeństwa kotu pod pretekstem "uszczęśliwiania" czworonoga. Chcesz żeby kot miał swobodę? Zrób mu ogromną wolierę. Ale nie tłumacz się nad ciałem rozjechanego kota tym, że taka jego natura.

Jeżeli moje koty są w mieszkaniu nieszczęśliwe, to dlaczego tak cudownie mruczą z zadowolenia? Czy nie powinny snuć się po domu sfrustrowane? Dlaczego w momencie, gdy wychodzę z nimi na spacer rozglądają się niepewnie, żeby za chwilę zaciągnąć mnie z powrotem? Czy krzywdzę swoje koty tym, że zapewniam im bezpieczeństwo, rozrywki i opiekę, ale to wszystko na 50m kwadratowych?


Całkowicie się z Tobą zgadzam. Szkoda, wielka szkoda, że nie wszyscy potrafią to zrozumieć.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt sie 06, 2010 20:11 Re: Kot Krooliczki

Mój pierwszy kot zaginął... Nie wiem co się z nim stało. Wyszedł i nie wrócił, szukałam go ponad miesiąc. Do tej pory mam wyrzuty sumienia i nie zmienia tego fakt, że nie wiedziałam co to jest kastracja, że wet mi o tym nie powiedział (w moim rodzinnym miasteczku z reszta większość wetów to rzeźnicy niedouczeni) i że nie miałam w domu internetu żeby trafić na forum i przeczytać o kastracji, bo moi rodzice nie mieli kasy żeby założyć internet. Kotka małego przygarnęłam, bo przyniosły mi go dzieci mówiąc że siedział obok zwłok swojej matki. Sama byłam wtedy w podstawówce i udało mi się jakimś cudem wybłagać rodziców żeby został u nas - po prostu położyłam im mała kuleczkę na łóżku a kuleczka zasnęła. I tak został. Potem dorósł, zaczął znaczyć, zdzierać tapety, sikać na dywan. A potem nocami rzucał się na drzwi i tłukł w nie głową. Wypuszczanie do ogródków pod blokami uspokajało go na jakiś czas. Też nie do końca ja o tym decydowałam. To nie ja wykładałam kasę na jego karmę. Ja tylko przynosiłam piasek z piaskownicy do kuwety która zrobiłam z kartonu i wyłożyłam workiem na śmieci, prałam kilka razy dziennie dywan w przedpokoju, karmiłam, głaskałam, bawiłam się...
To był błąd że go nie wykastrowałam, teraz to wiem ale wtedy nie miałam o tym pojęcia. Pewnie nawet nie miałabym na to pieniędzy. Jeśli osądzacie autorkę wątku to to samo powinniście napisać o mnie.
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sie 06, 2010 20:23 Re: Kot Krooliczki

No niestety łatwo jest oceniać... Nie każdy ma taką wiedzę jak inni i nie można za to nikogo winić a tym bardziej mu ubliżać.... Sami wiece ile jest ludzi którzy myślą że suka czy kotka powinni mieć raz małe :roll: że kastracja/sterylizacja to krzywdzenie zwierzaka... Wtedy dla krooliczki i jej mamy takie rozwiązanie wydawało się dobre - teraz wiedzą że zrobiły źle. Dziewczyna chce się dowiedzieć czegoś więcej a wy ją do tego skutecznie zniechęcacie.
Mam tylko nadzieje, że następny kotek będzie niewychodzący i pomyślisz o zabezpieczeniach okien i balkonu :ok: Co do sterylizacji to nie mam wątpliwości, że tak zabieg uważasz teraz za konieczny.

A co do Gibutkowej - jej koty Sibelka i Mietek nie mogłyby sobie wymarzyć lepszego domu :ok:
Obrazek

JaEwka

 
Posty: 8795
Od: Wto gru 11, 2007 11:37
Lokalizacja: Wrocław/Lubin

Post » Sob sie 07, 2010 13:24 Re: Kot Krooliczki

vega013 pisze:
Katzenjammer pisze:W zasadzie jest zaskakujące, że koty traktuje się inaczej niż psy. Psa raczej nikt nie puści luzem żeby sobie pobiegał i sam wrócił do domu, wyprowadzane są na smyczy. Z kotami jest inaczej. Ale kot domowy to nie dziki tygrys, czy nawet bardzo podobny dziki żbik. Kot domowy to zwierzę oswojone i potrzebujące człowieka, potrzebujące domu. Oswojony kot przychodzi mruczeć na kolana, szuka kontaktu z człowiekiem, śpi przy głowie opiekuna. Tego nie robią ani żbiki, ani tygrysy. Dlaczego więc tak trudno zaakceptować niektórym fakt, że kot domowy jest w domu po prostu szczęśliwy. Przez lata ewolucji przystosował się do tego. Oczywiście hasanie na trawie to frajda, kot w ogródku na pewno będzie się czuł fantastycznie, ale do obowiązków opiekuna należy zabezpieczyć miejsce wypoczynku kota tak, aby nie mógł uciec. Dla mnie to jest oczywiste. Tak samo nie puszczę moich kotów samych w świat, jak i w przyszłości nie puszczę 5-latka samego na miasto, choć pewnie to i naturalne i miałby frajdę. Jestem absolutnie za tym, aby kot sobie pobiegał na świeżym powietrzu, ale nigdy nie zaakceptuję niezapewniania bezpieczeństwa kotu pod pretekstem "uszczęśliwiania" czworonoga. Chcesz żeby kot miał swobodę? Zrób mu ogromną wolierę. Ale nie tłumacz się nad ciałem rozjechanego kota tym, że taka jego natura.

Jeżeli moje koty są w mieszkaniu nieszczęśliwe, to dlaczego tak cudownie mruczą z zadowolenia? Czy nie powinny snuć się po domu sfrustrowane? Dlaczego w momencie, gdy wychodzę z nimi na spacer rozglądają się niepewnie, żeby za chwilę zaciągnąć mnie z powrotem? Czy krzywdzę swoje koty tym, że zapewniam im bezpieczeństwo, rozrywki i opiekę, ale to wszystko na 50m kwadratowych?


Całkowicie się z Tobą zgadzam. Szkoda, wielka szkoda, że nie wszyscy potrafią to zrozumieć.


Moja kotka nie przychodzi na kolana. Nie cierpi być noszona na rękach. Śpi w łóżku ale w nogach, a jak ktoś za bardzo się wierci to idzie znaleźć sobie lepsze miejsce. Lubi być głaskana tylko przy misce, poza tym rzadko sama przychodzi do człowieka. Gdy zje leci do okna i patrzy wyczekująco. Patrzy i prosi. Gdy ktoś podejdzie do drzwi biegnie do drzwi. Zamknięta dłużej robi się nerwowa. Spokojnie śpi w domu tylko przy brzydkiej pogodzie. Kastracja nic nie zmieniła.
Takie koty też istnieją!
I istnieją w Polsce bezpieczne miejsca, z daleka od ruchliwych ulic. Można mieć przyjaznych sąsiadów z zaprzyjaźnionymi zwierzętami, można im swojego kota przedstawić.
Dopóki nie zamieszkałam na wsi (przyznaję, że specyficznej wsi, takiej bardziej letniskowej) też myślałam, że to niemożliwe :wink:
Jeszcze doprecyzuję - nie popieram wypuszczania kotów bez namysłu. Ale wiem, że istnieją miejsca, gdzie kota można wypuścić. I jak już pisałam, smutno mi, gdy na hasło "kot wychodzący" pada odzew "nieodpowiedzialny opiekun" bez rozważenia wszystkich za i przeciw.

ptaszydło

Avatar użytkownika
 
Posty: 4900
Od: Czw paź 22, 2009 16:33
Lokalizacja: południowe zbocze Koziej Góry

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kaja, kasiek1510 i 187 gości