Theodora pisze:pixie65 pisze:EmSi obiecała w najbliższym czasie zapozować do Foty Okolicznościowej.
Kołujemy fotoaparat...
No i co
Znaczy - widzę, że nic, ale skoro fot nie ma, to może chociaż słówek kilka, opiewających niezwykłą urodę i miziastość tego szylkretowego cudeńka.
Chociaż obejrzałabym EmSi chętnie, bo myśl taka śmiała mi kiełkuje, że
ona piękniejsza od mojej Mirandy będzie 
Przypuszczam, że watpię
Nic nie pisałam bo nic do pisania nie było ciekawego.
Pewne...ehem...roszady i przemeblowania w obrębie relacji towarzyskich miały miejsce.
I w związku z tym, trzeba było sobie pewne sprawy na nowo w łepetynie poukładać, co też czynię i jest jakaś szansa, że wnioski na przyszłość wyciągnę.
Albo i nie.
Ale wracając do
ad remu czyli naszych
baranów, a ściślej mówiąc - kotów uprzejmie informuję, że stan pogłowia nie uległ zmianie.
Zdrowie w zasadzie też - tfu, tfu, odpukać - w
średnioprzeciętnej normie występuje. W każdym razie żadnych nagłych wypadków czy załamań nerwowych nie odnotowałam.
Babcia Filipkowa przedwczoraj zameldowała, że ją wątroba uwiera.
A dokładnie to ostentacyjnie przemaszerowała z balkonu, na którym stale rezyduje, przez pokój, niby przedpokój i jeszcze bardziej niby kuchnię do łazienki, a konkretnie - do kuwety, gdzie pozostawiła nie budzący wątpliwości co do stanu wątroby produkt przemiany materii.
Krótko mówiąc - znowu nażarła się jakiegoś świństwa
Wczoraj zresztą, wracając nieco później z pracy, przystanęłam ze znajomą panią karmicielką żeby kwestię sterylkową dwóch nowych dziewczynek omówić. I zobaczyłam jak Babcia Filipcia na swoich sztywnych łapkach sunie pomaleńku w kierunku stołówki pani karmicielki.
Dość obcesowo wydarłam się na nią, żeby natychmiast wracała bo ja już idę i zaraz będzie dietetyczna micha.
I ona mnie...posłuchała
Co do fot - aparat wciąż kołujemy i może na jutro skołujemy a jak dogramy pewne sprawy z Ciotką Kwiatkową to może i relacje na żywo "Z życia EmSi" zapodawane będą
W każdym razie - jakiś ciąg dalszy bez wątpienia nastąpi.