DO ZAMKNIĘCIA: Co Dranie to Dranie. I jeszcze Totka z astmą.

No co Ty, nie może

Z tymczasów zostały już: Duńka, Maciuś, Piotruś i Bidzia... Z dziesiątką nie dałabym rady

Marcelibu pisze:
Nic od Ciebie nie biorę!

Jak to ? , dalej zostawiasz Julka na tymczasie u Wielbłądzia ? :mrgreen:

Powoli się szykujemy...
Tylko pralka jeszcze pierze, bo okazało się, że KTOŚ :twisted:

obszczał poduszeczkę, którą miałam zamiar dać małemu w wyprawce.
KIEDYŚ GO UBIJĘ.

Oszczędź

Oj taka straszna burza

Chyba się przyroda sprzysięgła, aby Malut nie wyjeżdżał

Jedziemy jutro.
Dokładnie w momencie, kiedy miałam zamiar już wkładać buty, lunął potężny deszcz, który nie zelżał aż do teraz. Najpierw czekałam, że przestanie, ale jakieś 10 minut temu obie z M. zwątpiłyśmy. Oby nie lało i jutro :roll:

Padam na ryj po całym tygodniu. Gadziny dostaną jeść i idę spać.

Nie będzie jutro lało

To jest burza, wypada się i zaświeci słońce

Zatem dostałaś w prezencie od aury jeszcze jeden wieczór i ranek w towarzystwie Maluta

Zaściskam go i zacałuję na śmierć :oops:

...

I kto wtedy jutro pojedzie do nowego domu ? :roll:

, wyślesz Julka w zastępstwie ? :mrgreen:

bubor pisze:I kto wtedy jutro pojedzie do nowego domu ? , wyślesz Julka w zastępstwie ?

Nie wiem, czy udałoby mi się go wcisnąć jako 10-tygodniowego króweczka z żagielkiem na nosku :roll:

A że znalazłam na śmietniku i nie mam dla niego domu, też raczej nie mogę skłamać, ponieważ:
1. Licho nijak nie wygląda na zabiedzonego śmietnikowego włóczęgę
2. M. zna go dobrze i doskonale wie o jego koronnym mankamencie :twisted:

Szkoda

Pewne różnice w wyglądzie zawsze można złożyć na karb puchliny głodowej spowodowanej chronicznym niedożywieniem :mrgreen:

..........

Problem w tym, że Maryla od lat zna go właśnie z tą puchliną :twisted:

I jak tam

Oddałam mojego dziecinę :crying:

Dziecina na szczęście nie da sobie w kaszę dmuchać i już na wejściu naprychał na kilka z Bardzo Dużych Kotów oraz pomachał im przed nosami swoimi ślicznymi małymi łapeczkami :mrgreen:

Chodzi, zwiedza, wzięty na ręce mruczy jak szalony... A M. jest nim zachwycona. Tylko ja tęsknię... Brakuje mi tej małej krowiastej torpedy pod nogami :wink:

Słowo się rzekło, więc ja musiałam wziąć od M. na tymczas małą czarną Pękośkę. Pękulina ma około 4 miesięcy, jest calusieńka czarna (ani jednego białego włoska, słowo!) i ma przecudowne ciemnobursztynowe oczy. Bardzo podobna do mojej zmarłej 4,5 roku temu Gadzinki. Obiecałam znaleźć jej najlepszy na świecie Dom, ale prawdę mówiąc, raczej CZARNO to widzę :roll:

Kilka dni temu M. mówiła, że Pękośki nie chce już oddawać na kolejny tymczas, że jakoś sobie poradzi i sama znajdzie jej Dom. Ucieszyłam się, bo wtedy mogłabym od razu przejąć do siebie mamę Maluta... Gdyby nie deszcz, gdybyśmy pojechali wczoraj - tak właśnie by było. Ale.
Około godziny dziesiątej przed południem obudził mnie telefon. M. znalazła kota. Kociątko. W strasznym stanie

Maleńki jest przepięknym pingwinkiem w krótkich skarpetkach, z kępką białych włosków na czarnym nochalu. Zapchlony na potęgę, pchliska wyssały z niego mnóstwo krwi, stąd straszna anemia. Nie chce jeść i nie ma na nic siły, siedzi bez ruchu w jednym miejscu z opuszczonym w dół łebkiem

Dzisiejsza noc chyba będzie decydująca. Godzinę temu jeszcze żył. W imieniu M., kocinka i swoim proszę o cały las kciuków...

Pękulka nie jest taka odważna jak Malut. Boi się Drani. Wujkowie Żabul i Bezmóżdżek próbowali już co prawda nawiązać z nią przyjacielskie relacje, ale Młoda - przynajmniej na razie - raczej nie ma na to dzikiej ochoty. Pożyjemy zobaczymy.

Padam na paszczę.
Dajcie mi proszę chociaż z jeden bonusowy dzień weekendu :roll:

PS. Zapomniałabym o najważniejszym. Majtki cudownie odnalezione :mrgreen:

DO ZAMKNIĘCIA: Co Dranie to Dranie. I jeszcze Totka z astmą.

Kto przegląda forum