... no więc dziwnie jest. Kilka dni temu nie wytrzymałam psychicznie - zrobiłam Meonikowi RTG okolic szyi. Oczywiście nie obeszło się bez mojej histerii w lecznicy, pół dnia lekarze szukali zdjęcia, którego nie było, ale to już wstyd się przyznać (u mnie: "dzień-jak-co-dzień"

). RTG oglądał i opisywał ten sam radiolog (chwali go moja dr Małgosia, więc go "dopuściłam" do diagnostyki

), który napisał, że obecnie zmiany w obrębie krtanie NIE MA. I że w porównaniu z poprzednim jest OK. Poprzednie zdjęcie i opis miał dostarczony. Czysto! A Meonik charczy...
Po ciężkich deliberacjach z Beatą i Beliowen uderzamy do dra Niziołka i szukamy sprawy serca bądź astmy. A Dziewczynom wielkie dzięki za podpowiedź

. Dodatkowo się podłamałam, a dokładnie zburzono mi mój spokój, że mam odrobaczone koty. Ja zrobiłam jak kazał wet - dałam po jeden tabletce i spoko. Okazało się, że nic bardziej błędnego. Trzeba przynajmniej 3 razy podawać środek p/robalowy, żeby wybić wszystkie stadia ewentualnych robali. Ale Beata mówi, że dr Niziołek zacznie od porządnego odrobaczenia, bo glisty mogą przecież przedostawać się do okolic płuc. No i w przyszłym tygodniu jedziemy do doktora, bodajże 3. sierpnia. Strasznie to daleko, bo aż w Marysinie, boję się podróży, bo Meonik potrafi zsinieć. Obecnie kotuch jest na Encortolonie (dawkę podtrzymuję) + Fortekor na serducho. Wyniki krwi Meo ma prawie książkowe. Choć rozmaz wskazuje na robale lub astmę.
Nie ukrywam, że ze strachu przed odejściem Meonika nagrałam mu (+ reszcie H&M+L) filmik - słaby, bo komórką. W dodatku obciach, bo Lizak polował (słabo-udolnie; pokraka) na muchę.
Część I :
http://www.youtube.com/watch?v=OII4cQDceMcCzęść II:
http://www.youtube.com/watch?v=EoeCl7e-GBoSłychać, jak Lizak grucha. Na trzy koty mam tylko jednego, który mówi "miau"...