Wrzuci, wrzuci, ale nie dziś

Mimo, że nastał chłodny dzień i deszczowy
Secret pasta z bobu najlepiej pasuje do pieczywa.
Wczoraj ok.21 odebrałam telefon i zostałam skutecznie wyprowadzona z równowagi, co nie zdarza się często. Dzwoniła pani z banku - przypomnę - była 21 godzina

Niestety przedstawiła się tak niewyraźnie, że nie znam nazwiska, a to skąd dzwoniła wydedukowaliśmy sobie później na podstawie zrozumianych szczątków nazwy wydukanej pod nosem przez panienkę. Mściwa z natury nie jestem, ale gdybym wiedziała z nazwiska kto to był, to zrobiłabym tam taką awanturę, że panienka z hukiem by wyleciała

I co to za godzina na takie telefony? Nawet w przypadku uchylających się od płacenia dłużników telefony w takich porach uważam za nękanie, ale ten telefon był w zwykłej sprawie! Tak zwykłej, że spokojnie mogłaby sobie poczekać do końca miesiąca, o dzisiejszym dniu już nie wspominając...

Inna sprawa, że telefon był w sprawie Tż-ta. On też ma powód do zrobienia awantury, bo panienka rzuciła mi tekst, żebym przekazała Tż, że utrudniam mu skorzystanie z pewnej usługi bankowej, mówiąc dokładnie o jaką usługę chodzi. I rozłączyła się

Chodziło o drobiazg, ale powiedziane było takim tonem i w taki sposób, że blondynka zaczęłaby ryglowac drzwi w oczekiwaniu na policję, komornika, albo całego oddziału wojska

A co gdybym była taką blondynką? Co gdybym chciała rozwodu, bo Tż załatwia coś za moimi plecami???

Były już przeciez wygrane sprawy sądowe o przekazywanie przez listonosza renty współmałżonkowi i o ujawnianie przez szpital na co choruje małżonek. Mi zdradzili przez telefon (

) coś, co objęte jest tajemnicą bankową, nie wiedząc z kim rozmawiają...
Z tych nerwów zabrałam się za umieszczanie wina w butli i spędziłam tak czas aż do północy. To znaczy zabrałam się za to jak już uspokoiłam się na tyle, że przestał mi grozić szybki wyjazd do szpitala

Gdybyśmy żyli w normalnym państwie, to pozwałabym ich za szkody moralne...
