
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Niki się nas boiszybenka pisze:Naskarżyłam się Wam i paniusia dziś ładnie śniadanie zjadła
Żywe koty nie korzystają z tych gotowych futerkowych posłanek, za to jak w domu pojawi się kartonowe pudełko to jest Gwiazdka. Oglądałam przepiękne szafki budowane z kartonowej tektury z takich jakby klocków z wyciętymi otworami na wejścia dla kotów,. Jak mnie się to podobało! takie designerskie rzeczy można teraz kupić za grube piniędze, bo to jest eko i trendy. Albo zrobić samodzielnie, i tu jestem przekonana, że frajda jest podwójna; dla właściciela i dla kota. rybcie, zainspirowałaś mnie, jak tylko dostanę kartony w kocim rozmiarze, zrobię im takie leżanki na szafie.rybcie pisze:Jeżeli chodzi o posłanka - też nie mamy wypasionych. Z żalem patrzę na wszystkie półki sklepowe/wystawowe gdzie pełno milusich, futerkowych i innych kocich poduszeczek, domków, koszyczków...
rzeczywiście, bardzo fajne rzeczy, szczególnie spodobały mi się schodki - półki biegnące na ścianie i nad drzwiami, te żółte.szybenka pisze:Dite, zajrzyj tu: http://kotkaluna.blogspot.com/2009/05/koci-domek.html i tu: http://kotkaluna.blogspot.com/2009/05/l ... -kota.html
Na tym blogu jest podanych mnóstwo pomysłów i namiarów na źródła (instrukcje!) w necie.
Dobrych pomysłów
może chodzi o to, że zupę musi ugotować moja mama. Nie jest to czcze gadanie, wszyscy moi znajomi, którzy jedli u mnie cokolwiek, co ugotowała moja mama twierdzą niezależnie i bez nieszczerej uprzejmości, że powinna otworzyć restaurację. To może też kocią jadłodajnię? Jak mamę namówię na gotowanie kocich zupek, jedną zapakuję próżniowo i wyślę do Niki:)szybenka pisze:Nie odpowiadała znów "zupa", kt. ugotowałam za namową Dite
to dobra decyzja, Niki jest w dobrej formie, porządek w pysiu może tylko polepszyć Jej stan. Pamiętaj o zdjęciu RTG po zabiegu, żeby mieć 100% pewności, że usunęli wszystkie fragmenty. Zresztą, z polecenia Twojej Pani doktor, to dobra klinika, więc cały zabieg będą kontrolować zdjęciami RTG (tak się przynajmniej robi u człowieka).szybenka pisze:Decyduję się całkowicie na pierwszy termin zabiegu, tzn. w najbliższą środę, bo Nikunia ma coraz większy problem z pysiem.
dite pisze:szybenka napisał(a):
Nie odpowiadała znów "zupa", kt. ugotowałam za namową Dite
może chodzi o to, że zupę musi ugotować moja mama. Nie jest to czcze gadanie, wszyscy moi znajomi, którzy jedli u mnie cokolwiek, co ugotowała moja mama twierdzą niezależnie i bez nieszczerej uprzejmości, że powinna otworzyć restaurację. To może też kocią jadłodajnię? Jak mamę namówię na gotowanie kocich zupek, jedną zapakuję próżniowo i wyślę do Niki:)
dite pisze:milutka jestem, prawda? czytam i jak wół stoi, napisałam, że kiepsko gotujesz. Nie o to mi chodziło, ale nie umiem z tego wybrnąć. Powiedzmy, że moja mama przejawia ponadnaturalne zdolności w tym kierunku, ok?
albo jest rozdrażniona ogólnie, stanem zapalnym w pyszczku. To się okaże po zabiegu.mamucik pisze:SZybeńko -czasami przy fIV i białaczce skóra okresowo robi się bardziej wrażliwa - może o to chodzi Damie. Wtedy głaski - głowa i barki tak, ale im blizej ogonka, tym niechetniej
będziesz musiała zaopatrywać się u mojej mamy chyba. I jak widzę mamucik też jest chętna. Są nabywcy, nie pozostaje nic innego jak otworzyć kocią jadłodajnię wysyłkową, transport lotniczy, door to doorszybenka pisze:A taką zupę z chęcią wypróbuję, tylko co będzie jak Niki zasmakuje...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 130 gości