Misio jest zdrowy jak rydz.
Już po wstępnym badaniu wet zadzwonił do mnie, że nie ma się czego przyczepić i wg niego jest zdrowy.
Mimo tego prosiłam o zrobienie pełnych badań. Są prawidłowe, więc kota już nie męczyli by zbadać mocz.
Przyczyna tkwi najprawdopodobniej w reakcji na znajomych p. Marka, którzy dosyć często tam bywają.
Mają koty niekastrowane i je rozmażają. Nie chcę się rozpisywać, ale to się nie zmieni a p.M. też nie zrezygnuje z tej znajomości dla Misia.
Poza tym wprowadza się do niego kolega, a po ostatnich wizytach którego sikanie się nasiliło. Nie wiemy co Miśkowi w nim nie pasuje, bo facet nie ma nic przeciwko zamieszkaniu z kotem, a i wcześniej Misio tak na jego wizyty nie reagował.
Możliwe też, że jest to reakcja na samotność (chociaż podobno tu nic sie nie zmnieniło i nie sam bywa dłużej niż kiedyś), bo od jakiegoś czasu bardzo usilnie próbuje sforsować drzwi.
Może jest jeszcze coś czego p. Marek nie dostrzegł albo mi nie powiedził (chociaż wydaje mi się, że rozmawiał ze mną dosyć szczerze).
Miałam nadzieję, że skoro u taty p. Marka takich wpadek nie było, to może starszy pan go zatrzyma na stałe. Niestety nie.
Tak więc Misio będzie tam tylko do końca przyszłego tygodnia, a jak wrócę do pracy to mi go odwiozą.
Nie wiem co mam zrobić, szukać nowego domu? A jak będzie powtórka z rozrywki jak tylko coś kiciowi nie podpasuje?
Myślałam o znajomej na wsi, ale oni mieszkają blisko szosy i nie bardzo chcą przygarniać kolejnego kota po ostatnich przeżyciach (a tam niewychodzenie kota jest nierealne).
Na razie chyba będzie urzędował na starych śmieciach razem ze Snejkiem.
Miałam takie ambitne plany na urlop i poszły się bujać ... już nic mi sie nie chce
Edit: literówki