o, Cameo masz nowy podpis
Emma się trzyma. Opatrunek doprowadza ją do szału i przeszkadza jeść. Recovery smakuje owszem, ale wolałaby mięcho.
Swędzi ją ta rana, dostaje ledum anty świądowo. Dzisiaj była kontrola w pana profa. Goi się bardzo ładnie, rana sucha.
Przedostatni antybiotyk dzisiaj był. Poza tym została osłuchana, obejrzana i temp zmierzona. Wszystko ok.
Za to w drodze powrotnej Emma zaczęła ziać. Wypuszczona w domu ziała dalej, co więcej - nos, uszka i język zaczęły jej purpurowieć

no to kota w transportem i z powrotem. I nic - po drodze ziać przestała, jak dojechalismy wyglądała już normalnie tyle, że miała ciemno-różowy nosek

została osłuchana, obejrzana - wszystko w porządku. Nastraszyła nas nie na żarty... Po powrocie do domu dokładnie obejrzałam opatrunek i być może znalazłam przyczynę: kot mi się poddusił: jeden z brzegów był zawinięty do środka, a gazik co był zupełnie przy skórze się wziął i zwinął

Gazik wyjęłam, brzeg odwinęłam. Od razu lepiej

Rany, niech ona już ma zdjęty ten szalik noooo... bo ten brzeg się zawija nooo.. jutro go zmienią ale to taka robota.
Poza tym Emma chce mięcha. A może dostać co najwyżej recovery czy inne takie, ewentualnie miamora przerobionego na miazgę i podlanego wodą
yummi, nieprawdaż
A teraz idę zrobić Emmie jeszcze porcję anty świądową i idę paść spać.