Józefów: dziki kot Tobiasz

[ASK@]

To dobrze,ze kot nie jest ufny. Oszczędzi mu to okrutnych spotkań z pseudo ludźmi. Jednak maleją szanse na zbiorowe poszukiwania, bo nie wylezie a jeszcze bardziej się przestraszy. Burasia reagowała tylko na mój głos wiec tylko ja miałam szansę na znalezienie jej.
Czy rodzina pomaga w poszukiwaniach?
Poszukaj osób dokarmiających.Zawsze takie są.Jest wysoce prawdopodobne,ze tam trafi. Obejdź dom i zobacz jakie masz dziury i zakamarki gdzie kot mógł wleźć. I nie myśl,ze tam nie wejdzie. Wszędzie gadziny sie wcisną.
Nie rezygnuj ze sprawdzenia nawet mijsc nie możliwych. Zostaw jedzenie wieczorem i ciągle wodę.
On moze byc nielicho przestraszony, więc trochę czasu mu zajmie przełamanie strachu.

[Chatte]

Nocne szukanie to kompletna porażka.
Chyba wszystkie psy w okolicy zaczęły na raz szczekać, więc szansa na usłyszenie kota była minimalna.
Na moje wołanie kota przybiegła mała suka (nie bezdomna ale wałęsa się co jakiś czas w okolicy i raczej jest hałaśliwa niż groźna).
Potem coś pogoniła w las, w kierunku rozgrzebanej budowy i długo za tym szczekała ale nie zdążyłam zobaczyć jakie zwierzątko przed nią uciekało.
Zresztą widziałam tylko jednego, czarnego kota, który czasami się u mnie stołuje, a zimą często nocował w styropianowej budce, którą zrobilam specjalnie dla kotów-gosci.
Zostawiłam na noc uchyloną furtkę, żeby ułatwić delikwentowi ewentualny samodzielny powrót ale się nie pojawił.

[ASK@]

trzymaj sie i nie poddawaj.
W jakim on był wieku? Był ciachnięty?

[Chatte]

Wiek - niecałe 2 lata.
Kotek miał być ciachnięty we wrześniu.
Najpierw chorował (niby był zaszczepiony ale miał KK, sraczkę i kłopoty z żołądkiem, a na dodatek jest alergikiem).
Jest poza tym dosyć drobny i weterynarz bal się, że nie przeżyje narkozy, więc prosił żeby kota trochę podtuczyć.
Potem przyszły te okropne upały i chciałam poczekać na niższe temperatury. I właśnie jak się zrobiło chłodniej - zwiał...
Bardzo pilnowałam, żeby domownicy uważali na kotka przy otwieraniu drzwi i okien, co nieraz wywoływało kąśliwe uwagi mojego męża, że jest niewolnikiem we własnym domu... I jak na złość kot uciekł kiedy byłam w domu sama.

[ASK@]

kocice mają teraz ruje, a miłosć jest ślepa...
Szukaj skupiska kotów i znajdź karmicielki jakieś. Podwórek gdzie koty przyłaża.Jeśli polazł za zewem natury to pojawi sie za kocicą na karmieniu.
Wet nie polecił ci innej narkozy tylko standardową? Nie pamiętam jak ta sie nazywa, ale moja Lusia była operowana pod taką. Fakt, zapłaciłam drugie tyle.Lusia była chorowita i słaba a operacja ratowała jej życie.

[Chatte]

Nie miałam pojęcia, że są różne rodzaje narkozy. Zresztą nie do końca byłam zadowolona z weta. Na ciachnięcie miałam się udać do innego , do Otwocka na Staszica, mojej koleżanki kota wyciągnęli z bardzo poważnego stanu zapalnego - kot stracił oko ale żyje.
Jak pisałam wcześniej, obok jest internat, tam są miejscowe koty, rozmawiałam z Panią która je dokarmia, nawet zrobiła mi wczoraj fałszywy alarm, bo pojawił się przy miskach nowy kot. Ale nie mój.
Kocica jest jedna, niepłodna, reszta to niekastrowane kocury.
W środę słyszałam odgłosy kociej walki ale teren był zamknięty i zanim dobiegłam na miejsce, koty znikły. Może właśnie tłukły mojego młodego?
Teren internatu jest ogromny, chaszcze takie, że awykonalne jest ich przetrząśnięcie, a poza tym mnóstwo małych komórek, komóreczek pod którymi codziennie od tygodnia nawołuję kotka.
Miejscowe koty, to same przybłędy - kocica musiała być kiedyś przepiękna, bo ma długie futro ale chorowała - ma zniekształcone ucho, co to mogło być?

[smarti]

Chatte-trzymaj się-nie poddawaj się!!
Ja też jestem okoliczną "kociarą"(też mam budkę zimową-ocieplaną i letnia stołówkę dla gości) i z rozmów z wetami wiem że kocurek niecięty pewnie poczuł się "mężczyzną" i poszedł w dłuższy rejs..a więc jak się wyszaleje to wróci.
Moja Mama kiedyś-jak była "panienką" przeprowadzała się z Koszykowej na Żelazną.Podczas przeprowadzki zagubiła im się kotka.Oczywiście płacz,histeria,poszukiwania ,ale bez rezultatu.Wyobraż sobie że po roku!! kocica przyszła pod drzwi na Żelaznej! sama przyszła a przecież nie była tam nigdy wcześniej.wiem,wtedy było mało samochodów,moż mniej różnych zapachów ,było łatwiej..Ale koty to straszne mądrale więc i Twój kiciuś wróci.
Moim zdaniem rozwiesiłaś trochę mało widoczne te ogłoszenia-szczerze to nie zwracają uwagi,trzeba im się przyglądać. A powinny SAME zwracać uwagę-duże zdjęcie,może portret kocurka i wyrażny tekst wołami a format min A4.
Poza tym nasuwa mi się jeszcze jedno-nie wiem jak Twój kotek ale moja kociczka owszem miauczy,ale tak cichutko że nie ma szans usłyszeć jej choćby z kilku metrów a co dopiero gdyby była gdzieś schowana..na to nie ma rady..
a mężem się nie przejmuj mężczyżni udaja twardzieli ale jeśli Twój mąż jest dobrym człowiekiem to na pewno też na swój sposób przeżywa zgubę..
powodzenia,wciąż trzymam kciuki i myślę o Twoim kotku.

[Chatte]

To pewnie widziałaś te pierwsze, bez zdjęcia. Potem dokleiłam zdjęcie, a ostatnie, które nadal wieszam i wrzucam do skrzynek jest już dużo lepsze. Zniknęło ogłoszenie pod sklepem OK ale nie mam już co wieszać. Jutro wydrukuję w formacie A3, w domu nie mam takiej drukarki.
Dzięki za słowa otuchy.

[smarti]

no słusznie A3 będzie świetne i z dużym zdjęciem.Ja widziałam właśnie to pod sklepem 'ok ale to było chyba w piątek.
trzymam kciuki!

[Chatte]

Jest jakiś ślad!
Ktoś, komu wczoraj wlepiłam ulotkę widział podobnego kotka przed swoją bramą! Ale pies go wypłoszył i kotek się ukrył.
To było ok. 200m od domu.
I znowu przetrząsałam krzaki, nawoływałam i grzechotałam chrupkami.
Nie znalazłam mojego kotka, ale namierzyłam dom, w którym jest płodna kocica. Może to do niej polazł ...

[Chatte]

Z tego miejsca kotek zwiał:



Widziano podobnego za ulicą Jachowicza, na zachód od mojej działki.

[ASK@]

chodź,nie poddawaj sie.
On gdzieś łazi miłośnik cholerny.

[Chatte]

A gdyby kupić żywołapkę?
Taka jak np. tu na allegro:
http://allegro.pl/item1166370817_aukcja.html

Czy to jest coś warte? Po ewentualnym złapaniu kota mogłabym ja oddać bardziej potrzebującym.

Delfinka wskazała mi dokładnie przeciwny kierunek przebywania kota.
Tak na wszelki wypadek sprawdzę i to miejsce.

Dzięki dziewczyny za podtrzymywanie na duchu, miałam już kilka załamek - kocio na gigancie już od tygodnia!

[Chatte]

Byłam w miejscu wskazanym przez delfinkę.
Kota nie znalazłam, jeszcze jest za głośno, ale ... spotkałam bardzo miłego Pana, który mieszka w samy środeczku obszaru, który zaznaczyła delfinka i Pan przypomniał sobie, że w piątek widział podobnego kotka właśnie tam, gdzie i dzisiaj był widziany. To jest budowa, a Pan jest kamieniarzem, który tam pracuje.
Trzymajcie kciuki, żeby to był mój uciekinier!

[ASK@]