dziekuje za kciuki.
Mgiełka wieczorem była bardzo grzeczna i spała cały czas...a w nocy się zaczęło
Wypuść mnie z klatki, w ogóle co to za więzienie, co ja mam na głowie....lampion, klosz?? ściagnij ten klosz, teraz, zaraz....w ogole to jeść, jeść się mi chce, jeeeeeśććććć.
wypuściłam więc biedaczkę, licząc ze zmęczona i obolała połozy się w kloszu na łóżku i jakoś prześpimy do rana...ale skąd....Mgiełka wpadła w isnty kloszowy szał, gdzie chciała się zmieścić to przeszkadzał klosz, wpadała coraz bardziej w panikę...wkońcu udało się mi ją złapać i wsadzilam do klatki....więc zaczął się znów koncert....dostala gerberka, ściagłam klosz i....musiałam jeszcze dwie godziny miziać żeby Mgiełka zasnęła.
Efekt- przespanie budzika, brak reakcji na 3 budzenia przez moją mamę, godzinne spóźnienie do pracy...
Mgielka w świetnej formie, w ogóle nie zauważyła że miala zabieg...tylko ta klatka, klosz i głodówka...