Bielskie B.- 3 super cudowne koty szuka domu!!!!

biedna Zdzisia

, niedobre chlopaki :evil:

Moze pogoda tak na nie wplywa, ja tez chodze rozdrazniona :cry:

A jeszcze Olaf i Jasio dolaczyli...trzymamy kciuki za dobre stosunki :ok:

do bani to wszystko...

szczególnie teraz mnie smuci, wnerwia i wszytsko naraz to viewtopic.php?f=1&t=114913

szczególnie te 4 kociąte od mamy Rozumków...
nie mam co z nimi zrobić, no nie mam..9 kociąt to szaleństwo, karma, same szczepienia- to jest fortuna

a jak przyjdzie jakaś choroba.

To już jakiś zlot kataklizmów

Przecież ciągle pada - koty powinny grzecznie spać i nie wariować.
Nie wiem co z tymi maluchami...
Trzymaj się mimo wszystko!

» Czw lip 29, 2010 7:37 Re: Bielskie Biedy- 9 tymczasów.

Mgiełeczka pojechała na kastracje.
Przyjechało po nią auto z prywatnym kierowcą :wink:

Ptaszydło dziękuję kolejny raz za pomoc :1luvu:

za Mgiełkę :kotek:

No to za Mgiełkę :ok:

Mała szczęśliwie dowieziona do lecznicy. Wprawdzie przekazana w moje ręce trochę płakała, a Mama Berni uprzedzała mnie, że może tak płakać całą drogę, ale puściłam jej w aucie muzykę i się od razu uspokoiła - taka muzykalna panna. Śliczna jest dziewczyna (pierwszy raz widziałam w naturze, a nie na zdjęciach), taka filigranowa kotusia, a futerko faktycznie jakby zamglone.

Za Mgiełkę :ok:

Kciuki dla Mgiełki :ok:

Za Mgiełkę :ok:

Kociaki bądźcie grzeczne, berni i tak ma dość problemów

dziekuje za kciuki.
Mgiełka wieczorem była bardzo grzeczna i spała cały czas...a w nocy się zaczęło

Wypuść mnie z klatki, w ogóle co to za więzienie, co ja mam na głowie....lampion, klosz?? ściagnij ten klosz, teraz, zaraz....w ogole to jeść, jeść się mi chce, jeeeeeśććććć.

wypuściłam więc biedaczkę, licząc ze zmęczona i obolała połozy się w kloszu na łóżku i jakoś prześpimy do rana...ale skąd....Mgiełka wpadła w isnty kloszowy szał, gdzie chciała się zmieścić to przeszkadzał klosz, wpadała coraz bardziej w panikę...wkońcu udało się mi ją złapać i wsadzilam do klatki....więc zaczął się znów koncert....dostala gerberka, ściagłam klosz i....musiałam jeszcze dwie godziny miziać żeby Mgiełka zasnęła.

Efekt- przespanie budzika, brak reakcji na 3 budzenia przez moją mamę, godzinne spóźnienie do pracy...
Mgielka w świetnej formie, w ogóle nie zauważyła że miala zabieg...tylko ta klatka, klosz i głodówka...

Mały urwis z niej.
Najważniejsze, że dobrze się czuje!
No i życzę spokojniejszej kolejnej nocy...

O rany... Niezłe 'atrakcje'. Kiedy Ty to odeśpisz? Za gojenie posterylkowe trzymam, niech Mgiełka będzie też grzeczna.

dziś odespałam :mrgreen:

przeznaczyłam na to pół dnia urlopu, wróciłam z pracy i padłam jak długa....a ze mną przytulona do policzka spała Nuteczka :1luvu:

Mgiełka czuje się rewelacyjnie, ściągłam jej klosz i pilnie patrzę, ale na razie samą raną się nie interesuje. Ma tak ładnie szwy do wewnątrz zrobione i tylko 1 mały węzełek. Mogłabym ją już wypuścić z klatki, ale podejrzewam że ona zaraz zacznie skakać po drapaku i na szafy. Także posiedzi dla spokojności mojej w klatce. Nudzi się jej i własnie poluje na swój ogon. Bez klosza jest grzeczna, zobaczymy co będzie w nocy.

Mgiełka miała już nieładną macicę, jeszcze nie ropomacicze, ale już coś się zaczynało. Dobrze że sterylka za nami.

Jutro na drugie szczepienie jedzie Nutka z Wiolą.
Jadę też najmniejsze MMM-planowałam je też już zaszczepieć, ale jak na złość Marcelince od wczoraj paprze się to oczko które miała chore. Zawsze musi być pod górkę. Zobaczę co powie wetka- ja bym już tak bardzo chciała je mieć zaszczepione-wiadomo zło nie śpi

Nutka i Wiola zaszczepione po raz drugi. Mgiełka kontrolnie pokazała się też u weta, dostała kolejną dawkę antybiotyku po sterylce -brzusio goi się ślicznie

Nutka i Wiola takie są sliczne i kochane, mają aksamitne mięciutkie futerka, pogodne charaktery i...nikt się o nie nie pyta

Najmniejsze malce niestety nie zaszczepione. Marcelince się coś wysypało na nosku i na brodzie-wygląda podobnie do tego co miala kiedyś Majeczka. Marcysia nadal ma taki dziwny ten brzusio, ale ładne je, biega, nie ma wymiotów zadnych, biegunki. I mam zgryza czy szczepić czy nie....wiem że teoretycznie kocięta powinny być super ekstra zdrowe do szczepienia, ale jak przyjdzie (nawet nie wypowiem nazwy) to może być za późno. A one ogólnie czują się wyśmienicie. Myslalałam zaszczepić tylko Marcelka co do którego nie mam żadnych zastrzeżeń, ale na razie wetka odradza- że nie szczepi się pojedyńczych kociaków z miotu skoro wszystkie przebywają razem....

nikt nie zagląda..trudno popisze sama do siebie..

To co na pyszczku Marcelinki to niestety coś niefajnego. Grzyb, świerzb..coś w tym stylu. Dziś na szyi znalazłam nowe dwa ogniska, zaczerwieniona skóra, podrażniona....w dodatku zaraźliwe

Marcysia ma to samo, jej wypadło już cała futerko koło wąsów

ma jedno czerwone ognisko też na szyi

W dodatku bardzo to drapie. Wyglądąją okropnie

Ale najgorsze że teraz na pewno nici ze szczepienia. Więc kolejne tygodnie stresu.
Nie wiem czy szczepić Marcelka, dziś go obejrzałam dokładnie calutkiego, nie ma nic na skórze, futerko piękne, gęste, żadnych podejrzanych miejsc. Chyba go zaszczepie i odizoluje..w razie jakby to chociaż on będzie bezpieczniejszy...
mam z lekka dość

Bielskie B.- 3 super cudowne koty szuka domu!!!!

Kto przegląda forum