» Czw lip 29, 2010 22:51
Re: Pomocy - mała, szczenna, potrącona - potrzebny dom (DT/ DS)
Hej, bardzo dziękuję za wątek, bardzo dziękuję za zainteresowanie.
Wiem, że mało dlatego ręce mi opadają. Próbuję zdobyć jak najwięcej informacji a jak zdobywam to wklejam.
Działka jest pod Wyszkowem, dokładnie rzecz biorąc w Brańszczyku.
Szczotka nie wykazuje agresji, lgnie do (niektórych) ludzi, którzy ją przeganiają, a Ona dalej do nich lgnie, ale nie wiadomo jaka jest w bliższym poznaniu bo. Tutaj muszę podkreślić, że moja mama jej nie gładziła. Na miejscu niestety nie można liczyć na nikogo nawet jeśli chodzi o dokarmianie czy jakiekolwiek informacje. Jeszcze nie widać szczenności. Sunia wygląda na młodą, moja mama pierwszy raz zauważyła ją na wiosnę, na wiosnę nie kulała. Tam jest źle, pies moich dziadków, którzy tam mieszkali musiał zostać uśpiony, bo ktoś Go uderzył siekierą w głowę, sama goniłam dzieci, które psa obwiesiły łańcuchem i ganiały, sunia, którą w zeszłym roku zabraliśmy okazało się, że ma potężną ilość śrutu w sobie... oczywiście nie przeczę są osoby, które pomagają, starają się a ja staram się nie słuchać ich opowieści. Osobiście tam nie jeżdżę.
Edit.
Szczotka jednak jest bardzo przestraszona. Nie daje się do siebie zbliżyć, ucieka. Dzisiaj jak moja mama do Niej chciała podejść to uciekała i szczekała, dlatego do złapania będzie potrzebna nam pomoc jednego człowieka stamtąd. To szczekanie to ze strachu nie z agresji. Poprosiłam, żeby spróbowała zrobić zdjęcia chociaż z oddali.
W zimie, jak miała szczeniaki, mieszkała w zabudowaniach szkolnych (jakiejś przybudówce) niestety bardzo gorliwa katoliczka, pani nauczycielka doprowadziła do tego, że cały teren został całkowicie zamknięty, tak że sunia nie ma gdzie się schować. Dodatkowo jest przeganiana w sposób mocno ludzki z tego miejsca. Błąka się po okolicy nie mając swojego miejsca.
Na pewno została potrącona, jak usłyszała mama to dziwne, że udało jej się z tego wyjść, ale wyszła chociaż widać, że jest przetrącona. Nie może tam zostać, bo Ona łazi to tu, to tam, a tu i tam ludzie jeżdżą jak wariaci. Skąd się wzięła w okolicy nie wiadomo, najpewniej ktoś ją wyrzucił (ogródki działkowe w okolicy).
Poza tym jednak rokuje nadzieję na urodę. Ma dłuższy pyszczek i płowe futerko. Może jak zniknie z niej strach, będzie dobrze odżywiona to będzie nawet psią hmm ładną dziewczyną.
Trwają negocjacje, żeby ją przetrzymali. Będziemy prosić też żeby zrobili zdjęcia. Mama jest gotowa pojechać tam nawet w tygodniu i ją zabrać, tylko musi mieć chociaż 70% że ją znajdzie, a jak mówi sama nie będzie w stanie tego zrobić.
(żeby nie było moja mama łapała różne psy nie rokujące nadziei na złapanie, chociaż czasami zajmowało jej to kilka tygodni działań).