Z PAMIĘTNIKA STAREGO FILOZOFA
Wyobraźcie sobie, pańciostwo znowu wyjeżdżają. Pańcia chodzi zła jak osa i wmawia pańciowi, że jest głucha, ślepa i niedorozwinięta i nie zamierza z nim w ogóle gadać. Że druga część urlopu to jego interes a ona nie ma zdania. I żeby czasem nie zapomniał się spakować. Na co pańcio twierdzi, że nie ma czasu, bo musi poprzenosić jakieś słicze, serwery i inne cuda wianki, a na dodatek kupić dla dziecka fotelik samochodowy. Na to pańcia wrzeszczy, że ona pracuje do niedzieli włącznie i żeby wsadził sobie ten fotelik w... a w ogóle jej zdaniem dziecko fotelik ma, ale ona się nie wtrąca. Tak siedzę i tego słucham i już nic nie rozumiem poza tym, że znowu wprowadzą się młodzi pańciowie, bo to chyba nie dla nich ten fotelik, prawda? Buras radzi mi tego w ogóle nie słuchać, bo podobno pańcia przed każdym wyjazdem jest w stanie lekkiej histerii, to ma nawet jakąś uczoną nazwę, ale już zapomniałem jaką. No dobrze, to jeszcze przed tym wszystkim opowiem Wam o największej pasji pańcia. To się nazywa piłka nożna, inaczej futbol. Dokładnie nie wiem na czym polega ale wiem, jak się to ogląda. Zwłaszcza teraz, jak w telewizorze zamieszkał mundial. To chyba coś podobnego do olimpiady, która tam mieszkała w zimie, z tym, że mundial ogląda się trochę inaczej. Przede wszystkim pańcia ogląda tylko początek czegoś, co pańcio nazywa meczem a potem sobie idzie. Zazwyczaj przyjeżdża ten biedny kolega, który jest uczulony na nas wszystkich i pańciowie ustawiają sobie fotele, szykują taką wielką butlę z winem, kolega paczkę ręczników papierowych, a czasem nawet pańcia piecze im pizzę. Pańcio zaprasza mnie na swój fotel i zaczyna się męskie oglądanie. Pańcio opowiada co się dzieje, a czasem okropnie wrzeszczy, co strasznie denerwuje Burasa, który - mimo, że mężczyzna - woli uciec do pańci na górę. Zresztą ja też wtedy się trochę obrażam i przenoszę na swój fotel...

Czasem pańcio okropnie brzydko się wyraża i mówi do mnie "Stary, nawet na to nie patrz!" No to na wszelki wypadek nie patrzę...

Kibicowaliśmy Argentynie, ale przegrała. Pańcio był bardzo załamany, ale po jakimś kolejnym meczu stwierdził, że "zostaliśmy pomszczeni!" Pańcio w tę piłkę też grywa osobiście, a jak wraca z meczu to pańcia burczy, że strój bramkarski znowu jej pralkę zapcha błotem.
Inną pasją pańcia jest ten dziwny sprzęt, zwany komputerem, ale o tym już Wam nie opowiem, bo nic kompletnie nie rozumiem, jak pańcio zaczyna na ten temat gadać. Pańcia mówi, żebym się nie przejmował, bo ona też nie.
Odezwę się, jak pańciostwo wrócą!