Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 23, 2010 14:44 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Jak na razie - jest źle. Bardzo źle. Mianowicie ukochany tatuś wrócił z pracy i zaraz kota wypuścił... "Koty są po to, żeby wychodzić". I powiedzcie mi, jak mam mieć siłę? :evil: Ale skarb chyba pierwszy raz zrobił do kuwety. :1luvu:
Teraz mam wątpliwości: iść po niego i zrobić burzę w domu czy zostawić go tam? :x

Przepraszam za post pod postem.... ale to wyjątkowa sytuacja.

Kirima

 
Posty: 18
Od: Wto mar 23, 2010 17:33
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt lip 23, 2010 15:02 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Przyniesiony. Jak tak dalej ma być, to stracę całą nadzieję i poczekam, aż pójdę na swoje... Tylko cholercia, żal mi ich!
A to zabawa między dwoma odjajczonymi :mrgreen::
Obrazek

Kirima

 
Posty: 18
Od: Wto mar 23, 2010 17:33
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob lip 24, 2010 10:33 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

i jak tam Cyś ma się w sobotni dzionek?
Obrazek

SASZEŃKO NA ZAWSZE BĘDZIESZ W NASZYCH SERCACH [*]

Edytka1984

 
Posty: 13550
Od: Czw cze 17, 2010 19:13
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lip 27, 2010 14:30 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Ano wygrałam tylko tyle, że coraz częściej jest w domu, znacznie bardziej lgnie do człowieka dzięki kroplom... Codziennie zadaję sobie pytanie, czemu po prostu nie mogli zignorować tego co robię, bo już nawet nie wymagałam od nich wsparcia! Żeby tylko dali mi działać... Nasłuchałam się, że jaka to ja jestem niewyżyta, psychiczna i znęcam się nad kotem, i prawdopodobnie przeze mnie przez tydzień nie wróci do domu... A tu niespodzianka.
Jest mi przykro, i chyba pośpieszyłam się z założeniem tego tematu. Ale fakt faktem, nie spodziewałam się czegoś takiego, takiej reakcji. Wygląda na to, że pozostaje mi poczekać, aż będę na swoim i od małego przyzwyczajać koty do smyczy, szelek i ograniczenia wolności. To było zdecydowanie chamskie, ponieważ wydaję 3/4 swoich pieniędzy na nie, to ja dbam o kota, który jest niby siostry, a jak trzeba go np. wyprowadzić do ogrodu, przyprowadzić, dać jeść, wyczesać, wyczyścić uszy, zmoczyć w czasie upałów, to ona ucieka. Czasem mam wrażenie, że z takich ludzi tworzą się pseudohodowcy... Zero zaangażowania w opiekę, ale pewnie gdyby się mogło to chętnie by się zrobiło małe kociaczki i kasę zbierało... Ale oczywiście ja jestem głupią gówniarą, która próbuje przekonać innych o swojej racji, której nie ma. :x
Przepraszam. Musiałam.

Przy okazji chciałabym zapytać, czy mam w ogóle jakiekolwiek szanse w udzielaniu się na forum? Robię dla nich tyle, ile mogę, mam problem z tym najważniejszym, ale na pewno w przypadku innych spraw będę się starać. Mam pewne braki w wiedzy, szczególnie o kocich chorobach i chcę je uzupełnić, wątpliwości i pytań też parę...

Kirima

 
Posty: 18
Od: Wto mar 23, 2010 17:33
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto lip 27, 2010 14:44 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Współczuję ci... Oby jak najwcześniej udało ci się usamodzielnić :ok: Moje życie bardzo zmieniło się na plus, odkąd się wyprowadziłam od rodziców, pomimo że standard życia mocno mi się obniżył, zwłaszcza na początku :lol:

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Wto lip 27, 2010 15:19 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Kirima pisze:Ano wygrałam tylko tyle, że coraz częściej jest w domu, znacznie bardziej lgnie do człowieka dzięki kroplom... Codziennie zadaję sobie pytanie, czemu po prostu nie mogli zignorować tego co robię, bo już nawet nie wymagałam od nich wsparcia! Żeby tylko dali mi działać... Nasłuchałam się, że jaka to ja jestem niewyżyta, psychiczna i znęcam się nad kotem, i prawdopodobnie przeze mnie przez tydzień nie wróci do domu... A tu niespodzianka.
Jest mi przykro, i chyba pośpieszyłam się z założeniem tego tematu. Ale fakt faktem, nie spodziewałam się czegoś takiego, takiej reakcji. Wygląda na to, że pozostaje mi poczekać, aż będę na swoim i od małego przyzwyczajać koty do smyczy, szelek i ograniczenia wolności. To było zdecydowanie chamskie, ponieważ wydaję 3/4 swoich pieniędzy na nie, to ja dbam o kota, który jest niby siostry, a jak trzeba go np. wyprowadzić do ogrodu, przyprowadzić, dać jeść, wyczesać, wyczyścić uszy, zmoczyć w czasie upałów, to ona ucieka. Czasem mam wrażenie, że z takich ludzi tworzą się pseudohodowcy... Zero zaangażowania w opiekę, ale pewnie gdyby się mogło to chętnie by się zrobiło małe kociaczki i kasę zbierało... Ale oczywiście ja jestem głupią gówniarą, która próbuje przekonać innych o swojej racji, której nie ma. :x
Przepraszam. Musiałam.

Przy okazji chciałabym zapytać, czy mam w ogóle jakiekolwiek szanse w udzielaniu się na forum?
Robię dla nich tyle, ile mogę, mam problem z tym najważniejszym, ale na pewno w przypadku innych spraw będę się starać. Mam pewne braki w wiedzy, szczególnie o kocich chorobach i chcę je uzupełnić, wątpliwości i pytań też parę...


A czemu nie? :wink:
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 27, 2010 15:52 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Ech :( Również współczuję...

Rozumiem, że wyprowadzanie kota w szelkach teraz za bardzo nie wchodzi w grę, ze względu na chorobę?
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Pt lip 30, 2010 16:32 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Agulas74 pisze:Ech :( Również współczuję...

Rozumiem, że wyprowadzanie kota w szelkach teraz za bardzo nie wchodzi w grę, ze względu na chorobę?


Nie, absolutnie nie. Po prostu one na sam widok czegoś typu szelki, obroża uciekają gdzie pieprz rośnie, jak już im się założy i nawet przestaną próbować ściągać, to położą się i nie chcą iść dalej. Zresztą pewnie też byłabym nazwana wariatką, jakbym je zaczęła przyzwyczajać. :?

Zofia&Sasza pisze:A czemu nie? :wink:


Ano z powodu mojej przeszłości na miau - teraz zadziwia mnie fakt, jak ja to mogłam w ogóle napisać, jednak głupota i chamstwo połączone z niewiedzą w takim wieku nie znają granic... :lol:

Co do Cyryla jeszcze - ostatnio zasypia nam na kolanach, i domyślam się, że to właśnie dzięki kroplom. :1luvu: Rodzina nawet włączyła się do zakraplania, ale tak czy siak... wolałabym, żeby został w domu. Teraz nawet znacznie rzadziej wychodzi z własnej woli, albo spędza czas w ogrodzie - np. na drabinie. :lol: Na pewno jeszcze nieraz je zastosujemy, może nawet sama dla siebie się skuszę, bo faktycznie działają! :ok:

Kirima

 
Posty: 18
Od: Wto mar 23, 2010 17:33
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt lip 30, 2010 16:52 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Kirima pisze:
Agulas74 pisze:Ech :( Również współczuję...

Rozumiem, że wyprowadzanie kota w szelkach teraz za bardzo nie wchodzi w grę, ze względu na chorobę?


Nie, absolutnie nie. Po prostu one na sam widok czegoś typu szelki, obroża uciekają gdzie pieprz rośnie, jak już im się założy i nawet przestaną próbować ściągać, to położą się i nie chcą iść dalej. Zresztą pewnie też byłabym nazwana wariatką, jakbym je zaczęła przyzwyczajać. :?

Zofia&Sasza pisze:A czemu nie? :wink:


Ano z powodu mojej przeszłości na miau - teraz zadziwia mnie fakt, jak ja to mogłam w ogóle napisać, jednak głupota i chamstwo połączone z niewiedzą w takim wieku nie znają granic... :lol:

Co do Cyryla jeszcze - ostatnio zasypia nam na kolanach, i domyślam się, że to właśnie dzięki kroplom. :1luvu: Rodzina nawet włączyła się do zakraplania, ale tak czy siak... wolałabym, żeby został w domu. Teraz nawet znacznie rzadziej wychodzi z własnej woli, albo spędza czas w ogrodzie - np. na drabinie. :lol: Na pewno jeszcze nieraz je zastosujemy, może nawet sama dla siebie się skuszę, bo faktycznie działają! :ok:


O jessuu :ryk: teraz doczytałam!
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 04, 2010 17:19 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Zofia&Sasza pisze:
Kirima pisze:
Agulas74 pisze:Ech :( Również współczuję...

Rozumiem, że wyprowadzanie kota w szelkach teraz za bardzo nie wchodzi w grę, ze względu na chorobę?


Nie, absolutnie nie. Po prostu one na sam widok czegoś typu szelki, obroża uciekają gdzie pieprz rośnie, jak już im się założy i nawet przestaną próbować ściągać, to położą się i nie chcą iść dalej. Zresztą pewnie też byłabym nazwana wariatką, jakbym je zaczęła przyzwyczajać. :?

Zofia&Sasza pisze:A czemu nie? :wink:


Ano z powodu mojej przeszłości na miau - teraz zadziwia mnie fakt, jak ja to mogłam w ogóle napisać, jednak głupota i chamstwo połączone z niewiedzą w takim wieku nie znają granic... :lol:

Co do Cyryla jeszcze - ostatnio zasypia nam na kolanach, i domyślam się, że to właśnie dzięki kroplom. :1luvu: Rodzina nawet włączyła się do zakraplania, ale tak czy siak... wolałabym, żeby został w domu. Teraz nawet znacznie rzadziej wychodzi z własnej woli, albo spędza czas w ogrodzie - np. na drabinie. :lol: Na pewno jeszcze nieraz je zastosujemy, może nawet sama dla siebie się skuszę, bo faktycznie działają! :ok:


O jessuu :ryk: teraz doczytałam!


No trochę się naraziłam, jakby to powiedzieć.... :?

Kirima

 
Posty: 18
Od: Wto mar 23, 2010 17:33
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro wrz 29, 2010 20:25 Re: Cyś kontra niewychodzenie na dwór i ja - dziennik.

Odnawiam, chociaż nie za bardzo jest o czym pisać... Cyś ma totalnego jobla na punkcie dworu, dom to już nie istnieje... trzeba kota wpychać na siłę, no i wielka obraza jest, bo kto w ogóle śmie arcyksięcia do domu wsadzać! Chorobo skóry - you're welcome... :roll:

Kirima

 
Posty: 18
Od: Wto mar 23, 2010 17:33
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Jura, puszatek i 76 gości