od razu przechodząc do rzeczy:
Onza ma około 3 tygodni, absolutnie nie powinien być już bez mamy. Życie jak zwykle zakpiło, nie dość że musi radzić sobie sam, to spędził dodatkowo kilka nocy na totalnie zasiusianym ręczniku i m a odparzenia na łapkach. Na dodatek tylne nóżki albo są uszkodzone (chociaż raczej jest to już złamanie stare (sic!)), albo tylko kwestia niedożywienia.
Bo jedynym co Onzio w brzuchu miał, to robaki.
Aktualnie łapki się goją, moszna zagojona (bo też miał rozwaloną, bardziej to otarcie niż rana było, w każdym razie już po strachu), tylne nóżki co jakiś czas w biegu postawi już prawidłowo.
Robali się wyzbywamy, więc ciut jedzenia dochodzi do zwierza. Mięśnie rosną w oczach.
Jest bardzo odważny w stosunku do dwóch moich dorosłych Kastratów, więc z innymi kotami na pewno nie będzie problemów.
Problem wygląda tak, że wzięłam Onzę na weekend do domu dla podleczenia łapek. Udało się. Od jutra wracam do pracy, biorę malucha ze sobą (praca = praktyki w lecznicy) i tam maleństwo powinno zostać. Nie wiem na ile dam radę go zostawić ;(
W środę wyjeżdżam, powrót planowany w następną środę. Nie mam komu Onzy zostawić. Nikt się maluchem nie zaopiekuje. Jeżeli zostanie w lecznicy, po najdalej trzech dniach trafi do schroniska. Do Orzechowiec.
Proszę o pomoc. On prawdopodobnie da sobie radę w bidulu, ale dopiero za dwa, trzy tygodnie. Teraz jest za mały, musi jeść kilka razy dziennie, więcej doprowadzi tyko do biegunki. Nie mówiąc o tym przejściowym (jak mam nadzieję) kalectwie.
Czy znajdzie się dom tymczasowy/stały w okolicach Przemyśla czy Podkarpacia? Proszę, pomóżcie. Wszelka pomoc ważna, ogłoszenia, podlinkowywanie znajomym.
Onzio to śliczna i urokliwa krówka, nieziemsko łowna bo już polować próbuje. Pomocy, rady potrzebuję. A Onza domu.


pozdrawiam
Sheyren