"Z ostatniej chwili"Mam taką przypadłość, że nie gustuję w górnym oświetleniu. Z tego powodu mam w domu lampy podłogowe, przez które prześladuje mnie pech.
W lutym Noise potłukł mi jedną, o czym kurtuazyjnie nie wspomniałam na forum.
Przez pięć miesięcy szukałam odpowiedniego klosza, żeby nie było że "każdy pies z innej wsi".
Latałam po castoramach, praktikerach itp., dręczyłam ludzi na stoiskach oświetleniowych, by dzwonili do producentów /koniecznie w mojej obecności

/,
sama wydzwaniałam, a klosz ciągle był nieosiągalny.
Wreszcie po kolejnej akcji pod kryptonimem "klosz", po kolejnym telefonie do producenta, udało mi się takowy zamówić.
Po czterech dniach nastąpił upragniony odbiór.
Moja radość nie miała granic!
Nie dalej jak w ubiegły poniedziałek, przytachałam cenną zdobycz do domu, zamontowałam i czułam przepełniające mnie zadowolenie.
/No lampa bez klosza, jakoś mi ździebko przeszkadza./
Dziś wpadła do mnie przyjaciółka z wizytą.
Domyślacie się jakie były jej pierwsze słowa, gdy weszła.
No oczywiście -"

Ooooo masz lampę!!!" / w domyśle MAM KLOSZ!!/
Ha!!! Znów przepełniło mnie uczucie satysfakcji.
Przecież nielichą walkę o niego stoczyłam.
Razem z psiapsiółą cieszyłyśmy się subtelnym oświetleniem, sącząc herbatki i przegryzając ciasteczka
/ No dobrze! Wsuwając ciacha!/ i prześcigałyśmy się w zachwytach nad tym, jakie to moje koty grzeczne.
/Ja byłam lepsza!!!

/
Drzwi się za mym gościem zamknęły, pozmywałam krupy i zdążyłam zasiąść do upragnionego miau,
gdy po krótkiej chwili rozległy się "brzdęk!!!" i "łup!!!" /a może odwrotnie?

Nie będę się upierać.

/.
Powtórkę z rozrywki zafundował mi oczywiście...... no zgadnijcie kto?....................................
no oczywiście Noisik.
Taaaaaa lampa z kloszem ewidentnie mu przeszkadza.
Jak klosza nie ma, to go nie interesuje.
Cieszyłam się "zdobyczą" prawie 9 dni.
Może i jestem pechowa, ale też przezorna.
Zamówiłam dwa klosze!

Hm.... i pójdę jeszcze domówić.
