Wróciłam i padłam. Upał na polach ojczystych okrutny był bowiem. Szła burza, ale oczywiście szła i poszła precz. Pogrzmiała, obiecała i poszła
Załatwiliśmy kapitalną kwaterę - pokoje gościnne w remizie, w centralnej Polsce zwanej niekiedy "remizją". Ale, ale, łazienki jak w **** hotelu, w pokoikach skórzane kanapy i inne luksusy

obiecany miejscowy bimber, leżaki i parasol - miodzio. A jako bonus sympatyczny i całkiem dorzeczny komendant miejscowej OSP. Chyba polecę moje kotki łaskawej opiece jakiejś ciotki
Później pojechaliśmy spotkać się z tubylcami, bo już dzwonili i pytali o pracę, co nie ukrywam bardzo mnie zdziwiło - chęć do pracy oczywiście. Rozmowy były miłe, a powitania wzruszające, ale tylko przez pierwsze 5 minut. Nie zgranie się w fazie miało na uciążliwość rozmów duży wpływ. No ale pod sklepem po 16 to już raczej dogorywanie niż cokolwiek innego. Niestety w weekend mamy dni Bolimowa (po raz pierwszy od 5 lat nie będę w nich uczestniczyć), dni Bolimowa a w poniedziałek lokalne święto czyli odpust na św Annę. Ja już wiem - przez następne 2 tygodnie nie ma pracy, są poprawiny. Tak więc umowy spod sklepu skłonna jestem uznać za kurtuazyjne, nie za wiążące.
Co do znalezienia cmentarzyska. Kiedys pojechaliśmy do wsi Sierzchów chcąc w ramach rozrywki obejrzeć stanowisko znane z literatury, a kopane w XIX w. przez okoliczną szlachtę. I szukając tamtego, znaleźliśmy zupełnie nowe. Ot tak, zainteresowała nas mała dzika piaśnica na ugorze. I okazało się, że jest tam cmentarzysko. Zgłosilismy je do konserwatora jako wymagajace badań ratowniczych i oto juz po 4 latach dostaliśmy pieniądze na wstępne rozpoznanie.