Kot Krooliczki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 22, 2010 10:47 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Katzenjammer pisze:Krooliczka, czas nauczyć się ponosić odpowiedzialność za własne słowa i czyny. Tak jak każdy na tym forum. Nie możesz oskarżać, że ktoś inny na tym forum pociesza kogoś, komu kot spadł z balkonu. W tym wątku rozmawiasz z konkretnymi osobami, a nie z jakimś wyimaginowanym forum, które jest niekonsekwentne, bo kogoś pociesza a kogoś innego dołuje.

Z tak krytycznymi uwagami spotkałaś się dlatego, że nie chcemy, aby zginął tragicznie Twój kolejny kot. To co zrobiłaś było nierozsądne, ale jesteś młoda i możesz uczyć się na błędach, wystarczy że je dostrzeżesz. Jeżeli jednak piszesz w kółko, że ty wszystko wiesz najlepiej, to nie dziw się, że ludzie dostają gorączki i piegów. Ja też na początku miałam inne podejście do kotów, np. karmiłam whiskasem, uchylałam okna od góry i popełniałam mnóstwo innych błędów. Ale ja tu jestem żeby się uczyć i uczę się ciągle. Tylko trzeba chcieć spojrzeć poza koniuszek swojego nosa.

Współczuję Ci utraty przyjaciela. Zrób wszystko, by nie utracić kolejnego.


Dziękuję Ci za tego posta - tylko o coś takiego mi chodzi - grzecznie i przyjaźnie.
Nie uważam, że wszystko wiem najlepiej, nigdy tak nie powiedziałam, mam po prostu własne zdanie i jak już mówiłam doceniam rady i z uwagą czytam wszystkie posty ale czytając niektóre chce mi się po prostu płakać bo są zwyczajnie do bólu niemiłe.

"To co zrobiłaś było nierozsądne" -> przepraszam ale naprawdę nie rozumiem co ja takiego zrobiłam? decyzja o niekastrowaniu nie była nawet moja, także nie widzę powodu żeby obwiniać mnie o śmierć kota. Był on pół-dziki więc jeśli znacie sposoby jak uniknąć śmierci pół-dzikiego kota nie kastrując go to bardzo proszę o zapoznanie mnie z nimi.

Chciałam tylko jeszcze zapytać jak byście wy się poczuli jakby ktoś do was powiedział: przez Ciebie zginął Twój przyjaciel. PRZYJACIEL. Akurat w takiej sytuacji warto się zastanowić czy jest potrzeba używania takiego stwierdzenia bo ono jest nieprawdziwe i niesamowicie boli.

Krooliczka

 
Posty: 28
Od: Wto lip 13, 2010 19:43

Post » Czw lip 22, 2010 10:49 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

.
Ostatnio edytowano Czw lip 22, 2010 18:07 przez Hańka, łącznie edytowano 1 raz
***** ***
LUBMY SIĘ

Hańka

 
Posty: 42112
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Czw lip 22, 2010 11:01 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Jako ludzie, istoty rozumne, jesteśmy odpowiedzialni za zwierzęta, w szczególności za te, które oswoiliśmy, za los tych, których warunki życia zależ od nas. Nie zbiorowo, każdy za swoje.
Ponosisz odpowiedzialność za nie podjęcie działań dla bezpieczeństwa Twojego kota (kastracja, bezpieczny ogrodzony teren etc.). Decyzję podjęła Mama (jak rozumiem argumenty veta były raczej ZA kastracją, więc decyzji nie rozumiem!) - ale Ty ją zaakceptowałaś, jesteś współodpowiedzialna za skutki.
To trudne i przykre, przyznać, że zrobiło coś się źle/nie zrobiło tego co powinno i wskutek tego stało się coś złego. Ale bez uznania własnej odpowiedzialności za błąd nie uniknie się następnego. Popełnianie błędów jest nieodłączną częścią ludzkiej natury, za karygodne uważam trwanie w nich.
Co do kierowcy - masa metalu z prędkością 30 km/h jest tez zabójcza dla kota.
A poza tym, to ten wątek miał być lekki i dowcipny :twisted:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw lip 22, 2010 11:03 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Krooliczka pisze:Dziękuję Ci za tego posta - tylko o coś takiego mi chodzi - grzecznie i przyjaźnie. Nie uważam, że wszystko wiem najlepiej, nigdy tak nie powiedziałam, mam po prostu własne zdanie i jak już mówiłam doceniam rady i z uwagą czytam wszystkie posty ale czytając niektóre chce mi się po prostu płakać bo są zwyczajnie do bólu niemiłe.

"To co zrobiłaś było nierozsądne" -> przepraszam ale naprawdę nie rozumiem co ja takiego zrobiłam? decyzja o niekastrowaniu nie była nawet moja, także nie widzę powodu żeby obwiniać mnie o śmierć kota. Był on pół-dziki więc jeśli znacie sposoby jak uniknąć śmierci pół-dzikiego kota nie kastrując go to bardzo proszę o zapoznanie mnie z nimi.


Z Twoich wypowiedzi ze tylko tak kot mógł być szczęśliwy oraz że tak mówił wet jednak wynikało trochę ze wiesz lepiej. Kota wychowanego na dworze jak najbardziej można nakłonić do wychodzenia tylko w szeleczkach lub na ograniczone terytorium, tylko wymaga to sporo zaparcia, czasu, cierpliwości itd.
Nierozsądnym dziewczyny zapewne określają puszczanie luzem na nieokreślonym terenie niekastrowanego kota. Niestety, nie ma bezpiecznych okolic :( To mit. Zawsze znajdzie się zły człowiek, agresywny pies, samochód, traktor, wściekły lis, podtruta mysz itd. Samodzielne wyjście kota poza teren posesji można za każdym razem określić jako sumę cudem unikniętych wypadków :(

Co do obwiniania: ja zdecydowanie odróżniam winę od odpowiedzialności. Z przypisywaniem winy byłabym bardzo ostrożna, uważam że wina zakłada złą wolę i celowość, co w tym przypadku nie wchodzi w grę: niemniej odpowiedzialność jest niezależna od dobrej lub złej woli, mniejsza lub większa. Mając zwierzę, które darzy Cie zaufaniem, jesteś odpowiedzialna za to co się z nim dzieje. I warto z tego wyciągać wnioski na przyszłość. Czytać, analizować, dowiadywać się, mieć wyobraźnię co do skutków, której kot niestety nie ma.
Przy odpowiedzialności sprawa dotyczy nie tylko tego, co się robi, ale też czego się nie robi. Przynajmniej takie jest moje odczucie.

Gdzieś ostatnio na forum widziałam wątek ze kot wychodzący może być domowy i da się, ale jakoś nie mogę odszukać :( W każdym razie taka jest recepta na bezpieczeństwo półdzikiego kota: nakłonić go do ograniczenia wędrówek poza posesją (poprzez dobre ogrodzenie bezpiecznego terenu lub wiuelokrotne zaprezentowanie nieprzyjemnych sytuacji poza tym terenem, aby nie chciał gdzie indziej chodzić) przy jednoczesnym zapewnieniu odpowiedniej ilości atrakcji na terenie dla niego bezpiecznym. Możliwości jest sporo, ale tak jak pisałam- wymagają trochę zachodu i niekiedy środków (dobre ogrodzenie, kocie drzewo na podwórzu, itd itp).

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Czw lip 22, 2010 11:04 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Krooliczka pisze:Chciałam tylko jeszcze zapytać jak byście wy się poczuli jakby ktoś do was powiedział: przez Ciebie zginął Twój przyjaciel. PRZYJACIEL. Akurat w takiej sytuacji warto się zastanowić czy jest potrzeba używania takiego stwierdzenia bo ono jest nieprawdziwe i niesamowicie boli.

Nieważne, jak bym się poczuła. Gdyby mój przyjaciel zginął, sama zaczęłabym szukać winnych - zaczynając od SIEBIE

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 22, 2010 11:10 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Krooliczka, daj sobie spokój, na tym forum użytkownicy odzywają się do siebie przyjaźnie w takich wypadkach tylko w obrębie własnego TWA. :wink:
Fakt, że jest tu parę fajnych osób, ale reszta Cię zje jeśli będziesz forsować poglądy odmienne od ich własnych,albo też wykażesz się nieznajomoscią jakiegoś wydumanego faktu z zakresu pielęgnacji/żywienia/opieki nad kotem. Przyzwyczaj się. :wink:
Obrazek Grubcio przygarnięty 3 listopada 2009. :)

Yorke86

 
Posty: 45
Od: Pt lut 29, 2008 10:12
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw lip 22, 2010 11:44 Re: Kot Krooliczki

właśnie zauważyłam...
no cóż mogę jeszcze tylko dodać, że mój dom nie stoi na jakimś zadupiu, jest ogrodzony, brama i furtka jest zabezpieczona niestety wyobraźcie sobie, że kot umie wskoczyć na płot! :o :roll: no nieważne.
Powiem jeszcze raz: wet ZAPROPONOWAŁ kastrację. Mama powiedziała, że nie ma potrzeby, skoro kot pięć lat SAM dawał sobie radę to raczej nic mu się nie stanie, może było to trochę bezmyślne ale spójrzmy prawdzie w oczy: mój kot urodził się w dziczy i od maleńkiego sam sobie w niej radził, był kotem łownym i niesamowicie sprytnym. Nie mieszkam również w centrum miasta, żeby nie miał się czym żywić - mieszkam przy łące gdzie jet MILIARDY myszy i koszatnic, z którymi mój kot nie miał najmniejszego problemu, także nie był głodny. Jak pierwszy raz był u weta to jedyne co mu dolegało to pchły. Nie miał nawet jednego kleszcza (był środek lata więc sezon w pełni). Także nie mówcie mi, że kot nie ma wyobraźni i nie wie, że za chwilę może go rozjechać samochód - może wasze nie wiedzą, mój wiedział doskonale. Nie bał się psów bo po co ma się bać czegoś czemu może w sekundę wydrapać oczy, lub po prostu wskoczyć na płot i popatrzeć z pogardą w dół. Zresztą on znał wszystkie te psy, praktycznie się z nimi wychował. Samochodów bał się bardzo i gdy jakiś widział w oddali to się chował. Nie wiem może po prostu mój kot był wybitnie inteligentny.
Ktoś tu napisał, że da się tak zrobić żeby pół-dziczek nie oddalał się od posesji - chyba nigdy nie miałaś/eś do czynienia z dzikim kotem. Nie wiem jakim cudem powstrzymałabyś niekastrowanego dziczka żeby został w domu jak kotki marcują... powodzenia.
Tak mogę stwierdzić - ponoszę niewielką odpowiedzialność za śmierć kota. Ale powiem wam wszystkim SZCZERZE: napisałam tutaj aby usłyszeć ciepłe słowo i może przy okazji sensowne rady, a nie po to, żebyście zmieszali mnie z błotem.

Krooliczka

 
Posty: 28
Od: Wto lip 13, 2010 19:43

Post » Czw lip 22, 2010 11:46 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

MaryLux pisze:
Krooliczka pisze:Chciałam tylko jeszcze zapytać jak byście wy się poczuli jakby ktoś do was powiedział: przez Ciebie zginął Twój przyjaciel. PRZYJACIEL. Akurat w takiej sytuacji warto się zastanowić czy jest potrzeba używania takiego stwierdzenia bo ono jest nieprawdziwe i niesamowicie boli.

Nieważne, jak bym się poczuła. Gdyby mój przyjaciel zginął, sama zaczęłabym szukać winnych - zaczynając od SIEBIE


no tak.... na pewno... :roll:

Krooliczka

 
Posty: 28
Od: Wto lip 13, 2010 19:43

Post » Czw lip 22, 2010 11:46 Re: Kot Krooliczki

"To co zrobiłaś było nierozsądne" -> przepraszam ale naprawdę nie rozumiem co ja takiego zrobiłam? decyzja o niekastrowaniu nie była nawet moja, także nie widzę powodu żeby obwiniać mnie o śmierć kota. Był on pół-dziki więc jeśli znacie sposoby jak uniknąć śmierci pół-dzikiego kota nie kastrując go to bardzo proszę o zapoznanie mnie z nimi.

Właśnie chodzi o to, że należało kota wykastrować. Mając 16 lat może takich rzeczy się nie wie, ale mając 20 już powinno się temat zgłębić. Odpowiedzialny właściciel to taki, który szuka informacji, który nie opiera się tylko na jednej opinii, który zgłębia temat, czy to kastracji, czy zdrowia, czy żywienia. Tak samo z wypuszczaniem na zewnątrz: tu nie było żadnej próby podjętej w celu zapewnienia większego bezpieczeństwa. Choćby spróbować przestawić kota na wolierę, czy przyzwyczaić do szelek. Po prostu robiłaś tak, jak uważałaś za słuszne, ale okazało się złe. Twoją winą jest ignorancja. Niestety ignorancja prowadzi do zbyt wielu tragedii by przejść koło niej obojętnie :(

Katzenjammer

 
Posty: 330
Od: Śro lut 17, 2010 10:04

Post » Czw lip 22, 2010 11:55 Re: Kot Krooliczki

naprawdę uważacie, że dzikiego kota można przyzwyczaić do szelek? tak ale podczas gdy ja mam lat 20, kot miał już 10, a jak na dziczka jest to już wiek podeszły, zaczął już nawet siwieć więc myślałam, że kastracja tylko go strasznie wymęczy... nie wiem może to był błąd ale sądziłam, że starszych kotów się nie kastruje :cry: owszem nie było próby ograniczenia mu terenu bo był to kot chodzący, jak miałam mu ograniczyć teren tylko do naszej działki?

takie pytanie jeszcze: co jest nie tak z whiskasem, że jest nieodpowiedni dla kota? ja wprawdzie mojego żywiłam mięsem, nie whiskasem ale z ciekawości chciałabym wiedzieć.

Krooliczka

 
Posty: 28
Od: Wto lip 13, 2010 19:43

Post » Czw lip 22, 2010 12:04 Re: Kot Krooliczki

Krooliczka, kazdy moze popelnic blad, najwazniejsze, zeby to pojac i go nie powtarzac. Nie wiedzialas, teraz juz bedziesz wiedziec.
Przykro mi z powodu Twojego kota.
Z tym przyzwyczajeniem dzikiego kota do szeleczek, to chyba niektore dadza sie przyzwyczaic, niektore nie, trzeba probowac. Ale na niewychodzenie wiekszosc kotow wychodzacych da sie przestawic, nie mowiac o takich, co do niewychodzenia sa przyzwyczajone od malego :)
A pozna kastracja nie jest szkodliwa, chyba ze kot jest w rzeczywiscie bardzo podeszlym wieku i narkoza jest dla niego ryzykiem. Moj kocur (niewychodzacy) zostal wykastrowany dopiero w wieku 6 lat i wszystko jest OK.
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Czw lip 22, 2010 12:06 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Yorke86 pisze:Krooliczka, daj sobie spokój, na tym forum użytkownicy odzywają się do siebie przyjaźnie w takich wypadkach tylko w obrębie własnego TWA. :wink:
Fakt, że jest tu parę fajnych osób, ale reszta Cię zje jeśli będziesz forsować poglądy odmienne od ich własnych,albo też wykażesz się nieznajomoscią jakiegoś wydumanego faktu z zakresu pielęgnacji/żywienia/opieki nad kotem. Przyzwyczaj się. :wink:


8O patrzcie, co wylazło z żółtego sera 8O
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 22, 2010 12:07 Re: Kot Krooliczki

Krooliczka pisze:naprawdę uważacie, że dzikiego kota można przyzwyczaić do szelek? tak ale podczas gdy ja mam lat 20, kot miał już 10, a jak na dziczka jest to już wiek podeszły, zaczął już nawet siwieć więc myślałam, że kastracja tylko go strasznie wymęczy... nie wiem może to był błąd ale sądziłam, że starszych kotów się nie kastruje :cry: owszem nie było próby ograniczenia mu terenu bo był to kot chodzący, jak miałam mu ograniczyć teren tylko do naszej działki?


Ogrodzenie można zabezpieczyć tak, aby kot się poza nie nie wydostał - na forum jest o tym cały wątek.
Twój kot nie był dziki, tylko wychodzący, a to duża różnica (spał w łóżku, dawał się głaskać, zabieraliście go do weta). Takiego kota można wielu rzeczy nauczyć.
Nie piszę tego, żeby cię pognębić, tylko żebyś uniknęła podobnych błędów (a przede wszystkim ich konsekwencji) w przyszłości :ok:

Nie jestem radykalną przeciwniczką wypuszczania kotów, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że kot wychodzący jest narażony na mnóstwo niebezpieczeństw i robimy to na własną odpowiedzialność.

Krooliczka pisze:takie pytanie jeszcze: co jest nie tak z whiskasem, że jest nieodpowiedni dla kota? ja wprawdzie mojego żywiłam mięsem, nie whiskasem ale z ciekawości chciałabym wiedzieć.


Whiskas to dość marna karma. To tak, jakbyś karmiła dziecko tylko hamburgerami.

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Czw lip 22, 2010 12:14 Re: Kot Krooliczki

Pytasz, jak utrzymać w domu wychodzącego, niekastrowanego kocura, kiedy to na zewnątrz kotki marcują. Odpowiadam: wykastrować.
Myślałaś, że kastracja kota wymęczy. Kobieto- to nie Ty masz myśleć, to wet ma POTWIERDZIĆ badaniami :!:
I nie opowiadaj mi, proszę, jak to trudno jest utrzymać wychodzącego kota w domu. Owszem, trudno. Trudno jest nad kotem popracować. Znacznie trudniej niż otworzyć drzwi i wypuścić zwierzę. I nic to, że naprodukuje kociąt. I nic to, że zje coś trującego. Że złapie się w kłusownicze sidła. Że w walkach z innymi kocurami odniesie rany. Że może zawisnąć na płocie. Że ktoś będzie do niego strzelał z wiatrówki. Że wpadnie pod samochód. Wiek 16 czy nawet 20 lat nie usprawiedliwia braku wyobraźni. I braku wyciągania wniosków z tego, co się już zadziało.
Twój kot nie był pól-dzikiem. Gdybyście umiały nad nim popracować, siedziałby dziś żywy na wspomnianym w którymś z postów wyżej fotelu.
Mam nadzieję, że Karmel ze Stargardu do Was nie trafi....
ObrazekObrazekObrazek


_________________

marija

 
Posty: 2315
Od: Czw gru 28, 2006 22:44
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 22, 2010 12:58 Re: Kot Krooliczki

Ej, czy Wy naprawdę chcecie, żeby dziewczyna się zupełnie zniechęciła? I tak jestem pod wrażeniem, że tyle wytrzymała...
Nie można wymagać, żeby 16 latka brała odpowiedzialność za decyzję swojej Matki (bo to jej Matka jako osoba pełnoletnia podjęła decyzję o niekastrowaniu kocura, a wet na to przystał)!
Jeśli forum ma mieć funkcję edukacyjną to nie można każdego nowego, niedoinformowanego, od razu zwymyślać od zbrodniarzy. To może przynieść jeden efekt - dziewczyna ucieknie stąd i zniechęci się do szukania informacji raz na dobre... Czy nie lepiej na spokojnie wytłumaczyć? Przecież przyznała, że nie wykastrowanie kota było błędem. Co ma jeszcze zrobić? Przecież chce się uczyć.

Krooliczko - bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojego kota. Przykro mi też, że zostałaś tu w ten sposób "przywitana". Mam nadzieję, że mimo wszystko zostaniesz.

PS - seidhee :ok:

ptaszydło

Avatar użytkownika
 
Posty: 4900
Od: Czw paź 22, 2009 16:33
Lokalizacja: południowe zbocze Koziej Góry

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 82 gości