Kot Krooliczki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 20, 2010 23:09 Kot Krooliczki

Witam, jestem tu (prawie) nowa :) od jakiegoś czasu biernie obserwuję forum :) zaczęłam pisać w momencie kiedy postanowiłam adoptować kota :) Jeszcze nie jest u mnie ale mam nadzieję, że już niedługo.
Mój poprzedni Sierściuszek niestety już odszedł :( [*]
Ale pamiętam kilka śmiesznych tekstów do niego ^^
Kot czai się pod kuchenką, mama coś gotuje ale na chwilę zdjęła garnek z palnika, kot myślał, że wskoczy tam sobie i coś ukradnie no więc *hop* i przypalił sobie lekko futerko na co ja:
"No i co wyprawiasz piromanie jeden Ty! Jak się spalisz to sąsiedzi pomyślą, że Cię tu w domu maltretujemy!" kocisko zeskoczyło, spojrzało myśląc pewnie "głupia jakaś jesteś?" i zaczęło myć przypalone futerko :P

Kiedyś jeszcze zapodział mi się pilot od TV no więc wstałam poszukać, znalazłam w kuchni na stole (nie zajęło mi to więcej niż minutę), jak się odwróciłam Grubas siedział już na moim miejscu i przeciągał się radośnie, powiedziałam tylko "Grubasie ty, policzymy się później!" i siadłam na kanapie bo cóż zrobić, toć kot to pan i władca naszego domu :P

Płakałam tydzień, bez przerwy i nie mogłam spać jak się okazało, że jakiś @#%@$^#&% go potrącił i zabił ;((( cud, że mama go znalazła w ogóle... przynajmniej go pochowaliśmy obok naszego pieska, Fikusia :(
Ostatnio edytowano Czw lip 22, 2010 11:29 przez Atka, łącznie edytowano 1 raz
Powód: Wątek wydzielony z tematu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=17749&start=900

Krooliczka

 
Posty: 28
Od: Wto lip 13, 2010 19:43

Post » Śro lip 21, 2010 5:47 Kot Krooliczki 2

Ops... Krooliczka, najprościej jest nie wypuszczać kotka z domu - kuwetka znakomicie załatwia sprawy kocie, a nie będzie narażony na potrącenie przez samochód ani kontakt z agresywnym psem czy głupimi ludźmi. Spróbuj - Twój kotek będzie bezpieczniejszy w domu.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro lip 21, 2010 9:11 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

kinga w. pisze:Ops... Krooliczka, najprościej jest nie wypuszczać kotka z domu - kuwetka znakomicie załatwia sprawy kocie, a nie będzie narażony na potrącenie przez samochód ani kontakt z agresywnym psem czy głupimi ludźmi. Spróbuj - Twój kotek będzie bezpieczniejszy w domu.


mój kot nie był kotem domowym a kotem chodzącym, także nie sposób było go ograniczyć szczególnie, że wet odradził kastrację z dwóch powodów: kot miał 5 lat jak do nas przyszedł więc od maleńkiego żył sobie dziko na łące przed naszym domem, po drugie wet powiedział, że dokarmiane koty dzikie są bardzo szczęśliwe więc nie kastrowaliśmy go i latał sobie po okolicy. Mój futrzak był już w podeszłym wieku - miał 10 lat, więc podejrzewam, że i wzrok i słuch już mu szwankował dlatego pewnie nie zauważył nadjeżdżającego auta. Także sama widzisz - kuwetka nie załatwiłaby sprawy :)

Krooliczka

 
Posty: 28
Od: Wto lip 13, 2010 19:43

Post » Śro lip 21, 2010 9:18 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Krooliczka pisze:mój kot nie był kotem domowym a kotem chodzącym, także nie sposób było go ograniczyć szczególnie, że wet odradził kastrację z dwóch powodów: kot miał 5 lat jak do nas przyszedł więc od maleńkiego żył sobie dziko na łące przed naszym domem, po drugie wet powiedział, że dokarmiane koty dzikie są bardzo szczęśliwe więc nie kastrowaliśmy go i latał sobie po okolicy.


na przyszłość nie chodź do tego weta, to bzdury... przede wszystkim kota 5letniego jak najbardziej mozna kastrowac, po drugie dokarmiane koty dzikie nieszczególnie są szczęsliwe bo cierpią z powodu pogody, chorób i zimna, po trzecie nawet kota który wychodził zawsze można przyzwyczaić do ograniczonego terytorium (mieszkania lub ogrodu chronionego siatką).

To są poglądy sprzed 20tu lat, jeśli ten wet tak samo leczy to ranyboskie. I w przyszłości nie polegaj na jednej opinii, Twoje zwierzęta będą dłużej żyły a dokształcić się zawsze warto :ok:

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Śro lip 21, 2010 9:30 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Krooliczka pisze:
kinga w. pisze:Ops... Krooliczka, najprościej jest nie wypuszczać kotka z domu - kuwetka znakomicie załatwia sprawy kocie, a nie będzie narażony na potrącenie przez samochód ani kontakt z agresywnym psem czy głupimi ludźmi. Spróbuj - Twój kotek będzie bezpieczniejszy w domu.


mój kot nie był kotem domowym a kotem chodzącym, także nie sposób było go ograniczyć szczególnie, że wet odradził kastrację z dwóch powodów: kot miał 5 lat jak do nas przyszedł więc od maleńkiego żył sobie dziko na łące przed naszym domem, po drugie wet powiedział, że dokarmiane koty dzikie są bardzo szczęśliwe więc nie kastrowaliśmy go i latał sobie po okolicy. Mój futrzak był już w podeszłym wieku - miał 10 lat, więc podejrzewam, że i wzrok i słuch już mu szwankował dlatego pewnie nie zauważył nadjeżdżającego auta. Także sama widzisz - kuwetka nie załatwiłaby sprawy :)


Czy wiesz, że:

kot niewychodzacy ma szanse dożyć 20 lat

kota można kastrować i poddawać zabiegom związanym z narkozą do 15 roku życia i później o ile kompetentny wet powierdzi BADANIAMI (nie na oko) stan zwierzęcia?

niekastrowany wychodzący kot może spowodować pojawienie się ciągu 4 lat 20000 kociąt! (wliczając rozmanażanie jego potomków)

kot wychodzący może zarazić człowieka: wścieklizną(choroba śmiertlena dla człowieka), grzybicą, świeżbem, pasożytami wewnętrzymi

pazury kota wychodzącego mogą powodować paskudne, trudno gojące się rany ze względu na większą ilość bakterii i grzybów pod pazurami

koty niewychodzące żyją dłużej, nie mają kontaktu ze zderzakami, butami złych ludzi, głodnymi lub źle wychowanymi psami

koszty zabezpieczenia okien nie są wysokie

kot żyjący tylko w domu może cieszyć się spacerami na smyczy. Przyzwyczajenie małego kota jest bardzo łatwe. Smycz daje kontrolę nad tym co zwierze je na spacerze i gdzie chodzi.

Kot wychodzący może przynieść do domu kleszcza, który jemu średnio zaszkodzi, tymczasem człowieka może zabić

nawet w spokojnej okolicy kot może stracić życie

Jeśli nie możesz zapewnić kotu bezpieczeństwa, odpuść adopcję. Wiesz, jak paskudnie umiera się samemu na poboczu drogi wykrwawiając się wewnętrznie?
Obrazek Zapraszamy na bloga!

iceangel

 
Posty: 2382
Od: Pt lut 03, 2006 15:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 21, 2010 10:17 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

mój wet był wielokrotnie nagradzany za swoją działalność, jest świetnym i wrażliwym lekarzem i człowiekiem. A mój kot był prawdopodobnie najszczęśliwszym kotem na świecie, daliśmy mu przepiękne pięć lat, przychodził codziennie zjeść, połasić się, spał ze mną w łóżku, zimował u nas, tylko na wiosnę i lato "marcował", resztę czasu spędzał w domu. Nie oddalał się bardzo od domu a najśmieszniejsze i najtragiczniejsze jest to, że potrącił go jakiś ... w uliczce gdzie nie ma nawet asfaltu i stoi pięć domów na krzyż. Przeżyłam jego stratę bardzo ale wiem, że był szczęśliwy, nigdy nie był głodny i nigdy nie było mu zimno. Nigdy nie chorował, z najmniejszym kichnięciem lądował u weta żeby upewnić się, że nic mu nie jest. Kiedyś ugryzł go kot i gdyby nie my - umarłby gdzieś na polu. Wiem, że dałam mu WSZYSTKO. Oddałam mu całą siebie, a teraz chcę dać wszystko innemu kotu, bo kocham te zwierzęta nad życie.

http://img143.imageshack.us/i/zdjcie011r.jpg/

Przepraszam za OT, dość o moim kocie.

Edit: Jestem w stanie zapewnić kotu bezpieczniejszy i szczęśliwszy dom niż większość ludzi :/ przestańcie mnie oceniać, jestem dorosłą kobietą a nie gówniarą i wiem co dla kota jest dobre. Chciałam żeby żył pół-dziko i WIEM, że był szczęśliwy. NICZEGO mu nie brakowało. Pomogłam już wielu zwierzętom, ostatnio zmusiłam mamę, żeby przygarnęła psa, który do nas zajrzał dwa razy (mama nie chciała bo kilka miesięcy wcześniej odszedł nasz pies, który miał 18 lat) i teraz moja mama nie rozstaje się z Tolką.
Nie rozumiem tych pouczających komentarzy - jestem dobrym człowiekiem, który oddaje serce zwierzętom każdego dnia, a mimo to, krytykujecie mnie, są ludzie gorsi ode mnie, którzy pastwią się nad zwierzętami, testują na nich kosmetyki, zabijają, żywcem obdzierają ze skóry... a ja, która zapewniam zwierzakowi dom jestem mimo to krytykowana. Dziwny jest ten świat.
Pozwólcie, że w skrócie opowiem wam historię: mój sąsiad miał ratlerka - nazywał się Brutus. Brutus czasem wychodził sobie na ulicę połazić z okolicznymi psami ale zawsze był na widoku. Pewnego dnia jakaś suka miała ruję (u kolejnego sąsiada) i również była spuszczona i latała po podwórzu. Brutus - jak każdy normalny pies - poleciał do niej. Suka była naprawdę duża, sięgała łbem powyżej mojego biodra (mam jakieś 165) a Brutus - ratlerek (to mówi samo za siebie) nawet by do niej nie dosięgnął, szczególnie, że ona mu też nie ułatwiała. Wiecie co zrobił właściciel suki? Zatłukł małego ratlerka jakimś kijem na śmierć. I wyrzucił gdzieś ciało...

Krooliczka

 
Posty: 28
Od: Wto lip 13, 2010 19:43

Post » Śro lip 21, 2010 11:06 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Krooliczka, weszłaś na forum, którego uczestnicy w różny sposób wiele poświęcają, żeby zwierzęta, którymi się opiekują bądź wydają je do bezpiecznych domów żyły długo, zdrowo i szczęśliwie. Więc nie dziw się, że Twoje poglądy - których skutkiem jest m.in. śmierć młodego, 5-letniego kocurka oraz powołanie na ten nienajlepszy i niebezpieczny świat niezliczonej liczby kociąt (które prawdopodobnie w większości i tak zginęły w koszmarny sposób) - budzą w nas rozpacz i zniechęcenie. A co do weta - to naprawdę ręce opadają... Może być doskonałym lekarzem, ale świadomość kociego świata - nieograniczonego do jednostki, którą akurat ma przed sobą - jest u niego cofnięta o jakieś 30 lat. Teraz istnieje tak potworna nadpopulacja kotów, że nie jesteśmy w stanie jej opanować bez radykalnych środków - w tym sterylizacji wszystkich niehodowlanych kotów, jakie tylko dadzą się złapać. Przepełnione schroniska, piwnice pełne schorowanych, okaleczonych zwierząt, które najczęściej nie dożywają nawet tych 5 lat, a przeważnie giną okropną śmiercią już w kocięctwie - z tym walczymy i równie często ratujemy kota, jak przegrywamy :(

Co do pouczania - temu właśnie służy to forum. "Pouczamy" się nieustająco - wymieniamy informacje, doświadczenia. Nikogo nie obraża, że ktoś może wiedzieć więcej od niego - wręcz przeciwnie, z wdzięcznością przyjmujemy wskazówki i rady, bo to może uratować zdrowie albo i życie kota. My je też bardzo kochamy, dlatego robimy wszystko, żeby im się dobrze żyło. Dlatego nie zdziw się, jeśli będziesz miała trudności ze znalezieniem tu kota. Ktoś, kto pozbierał ranną lub chorą biedę z ulicy, wyleczył z trudem i doprowadził do pełnego zdrowia, raczej nie odda kota tam, gdzie najpewniej nie przeżyje dłużej niż parę lat i zginie taką śmiercią, od której został już raz uratowany...
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 21, 2010 11:16 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Krooliczka pisze:mój wet był wielokrotnie nagradzany za swoją działalność, jest świetnym i wrażliwym lekarzem i człowiekiem.

Nie neguję człowieka: neguję poglądy które doprowadzają do tego, że kot ginie w kwiecie wieku i to w wyjątkowo bezsensowny i niestety bolesny sposób.

Krooliczka pisze:A mój kot był prawdopodobnie najszczęśliwszym kotem na świecie, daliśmy mu przepiękne pięć lat

Pięć lat to u kota dramatycznie krótko.... Koty dożywają 15 a nawet 20 lat... nie sądzisz że pisanie o kocie który odszedł ZDECYDOWANIE za wcześnie że był najszczęśliwszy na świecie to... jakoś tak nie bardzo?
Mógł być szczęśliwy dużo dużo dłużej...

Krooliczka pisze: Jestem w stanie zapewnić kotu bezpieczniejszy i szczęśliwszy dom niż większość ludzi :/ przestańcie mnie oceniać, jestem dorosłą kobietą a nie gówniarą i wiem co dla kota jest dobre. Chciałam żeby żył pół-dziko i WIEM, że był szczęśliwy.

Nikt nie ocenia Ciebie, a jedynie sytuację do której, mimo dobrej woli, doprowadziłaś :cry: Niepotrzebnie zapierasz się, że wiesz lepiej, bo wszystkiego o szczęściu kota nie wie nikt- ale trzeba o nich sporo wiedzieć, żeby to wiedzieć.
Czy puściłabyś samopas 5latka? Mimo ze bardzo tego chce? Na pewno- byłby przez jakiś czas najszczęśliwszym dzieckiem na swiecie które robi co chce i nikt mu nie truje "nie wchodź tam bo niebezpiecznie". Podobnie jak Twój kot niestety nie miałby zbyt dużej szansy być tym szczęśliwym dzieckiem zbyt długo.
Porównanie nie jest przypadkowe: koty podobnie jak dzieci nie umieją poprawnie ocenić pewnych sytuacji. Żyjąc z człowiekiem żyją w świecie dla nich niezrozumiałym, instynkt i ewolucja nie zdążyły w nich wykształcić świadomości prędkości poruszania się samochodu.

SZCZĘŚLIWY KOT to kot który jest szczęśliwy DLUGO a nie przez chwilę. Chcąc być odpowiedzialnym i dobrym właścicielem dla kota, nalezy zrobić wszystko aby to długo było dla kota jak najlepsze, ale nie poświecać kociego czasu na świecie swoim wyobrażeniom o kocim zadowoleniu....

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Śro lip 21, 2010 11:21 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

czy to, że istnieją potwory, bo ciężko ich nazwać ludźmi, którzy są jak piszesz gorsi od Ciebie, zwalnia Cię z odpowiedzialności by stać się lepszym opiekunem? Dobry opiekun nie pozwala by kot umarł pod kołami. I nie ważne czy opiekun ma 10, czy 50 lat.


5 moich kotów to dachowce. Powierzyły mi je osoby z tego forum. Nigdy nie dostałabym od nich kotów, gdybym nie miała zabezpieczonych okien. Czy myślisz, że ktoś, kto oszczedza na sobie, żeby pomóc kotu, da Ci go na zmarnowanie?

Miłości nie mierzy się słowami a czynami, wynikiem Twoich czynów jest martwy kot. Jego śmierci dało się uniknąć kosztem zabezpieczenia okien. Tanio sprzedałaś jego życie. To jest zła miłość, to nawet nie jest miłość to egoizm. Możesz się złościć ile chcesz, ale możesz też zagłębić się w koci świat i zrozumieć, dlaczego Twoja postawa nie znajduje poparcia. Masz do dyspozycji wiedzę tysięcy miłośników kotów, skorzystaj z niej zamiast się obrażać. Kot wychodzący to zagrożenie i dla kota i dla ludzi. Kot niewykastrowany a puszczany luzem to działanie na szkodę kotów, które kochasz.
Obrazek Zapraszamy na bloga!

iceangel

 
Posty: 2382
Od: Pt lut 03, 2006 15:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 21, 2010 12:13 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

kot miał 10 lat a nie pięć, nauczcie się czytać ze zrozumieniem. U mnie był pięć lat, a pięć miał jak przyszedł. Ja doceniam rady ale nie lubię jak ktoś bezmyślnie mnie krytykuje nawet mnie nie znając. Ludzie drodzy ja nie narażam żadnego zwierzęta na utratę życia zresztą przeczytałam gdzieś tutaj na forum, że jakiejś forumowiczce kot spadł z balkonu i zdechł... i jakoś nikt jej nie prawił takich kazań jak mi tutaj tylko wszyscy ją pocieszali... no nic, zapomniałam, że obcych zawsze się jakoś tak odgania. Nie macie pojęcia kim jestem... jakbym wam poopowiadała różne historie to przestalibyście pisać takie rzeczy. Możecie mi wierzyć, że na pewno otoczyłam każde z moich zwierząt lepszą opieką niż niejedna osoba na tym forum.
I powiem wam tylko jedną rzecz: jak przygarniacie kota z ulicy to uwierzcie mi, że pełna micha, ciepły kąt i głaski od czasu do czasu to WSZYSTKO czego kot potrzebuje i będzie przeszczęśliwy, taki kot z ulicy docenia każdy wasz gest... także dziękuję za wasze "rady". Jak będę miała kota typowo domowego to oczywiście zabezpieczę okna, kota zaczipuję i na dwór tylko na smyczy to chyba oczywiste...
Wcześniej ktoś mi tu nawypisywał różne następstwa posiadania wpół-dzikiego kota: otóż mam pełną świadomość każdego z nich, tak się składa, że wiem co to kleszcze, wiem, że kot powoduje przyjście na świat kociąt wiem to wszystko ale drodzy państwo nikt nie jest idealny. Mój kot żył tak jak chciał, jak to mówią "koty chodzą własnymi drogami" - mój chodził i był na pewno bardzo szczęśliwy.

Edit: poza tym nie uważam, że wiem wszystko, może wiem mniej niż wy ale zrozumcie, że mogę dać kotu spokojny, bezpieczny dom i zrobię wszystko żeby kot był szczęśliwy i dożył sędziwej starości. Rozumiem, że mogłam popełnić błąd nie kastrując mojego kota, była to bardziej decyzja mojej mamy, ja miałam wtedy 16 lat i mimo, że próbowałam mamę przekonać mama stwierdziła, że zostanie tak jak jest.
A mój wet nie jest zacofany - w pierwszej kolejności zaproponował kastrację, potem dyskutował z nami o następstwach nie-kastrowania no i mama nie wykastrowała.

Krooliczka

 
Posty: 28
Od: Wto lip 13, 2010 19:43

Post » Śro lip 21, 2010 12:22 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

iceangel pisze:Miłości nie mierzy się słowami a czynami, wynikiem Twoich czynów jest martwy kot. Jego śmierci dało się uniknąć kosztem zabezpieczenia okien. Tanio sprzedałaś jego życie. To jest zła miłość, to nawet nie jest miłość to egoizm. Możesz się złościć ile chcesz, ale możesz też zagłębić się w koci świat i zrozumieć, dlaczego Twoja postawa nie znajduje poparcia. Masz do dyspozycji wiedzę tysięcy miłośników kotów, skorzystaj z niej zamiast się obrażać. Kot wychodzący to zagrożenie i dla kota i dla ludzi. Kot niewykastrowany a puszczany luzem to działanie na szkodę kotów, które kochasz.


Nie, jego śmierci NIE DAŁO SIĘ uniknąć kosztem zabezpieczenia okien.
Dziękuję, że oskarżasz mnie o śmierć własnego kota szczególnie, że nawet nie było mnie wtedy w moim mieście... widocznie jestem mordercą... dziękuję wszystkim za wypowiedzi. To już wszystko co chciałam powiedzieć...

Krooliczka

 
Posty: 28
Od: Wto lip 13, 2010 19:43

Post » Śro lip 21, 2010 12:31 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Krooliczka pisze:
iceangel pisze:Miłości nie mierzy się słowami a czynami, wynikiem Twoich czynów jest martwy kot. Jego śmierci dało się uniknąć kosztem zabezpieczenia okien. Tanio sprzedałaś jego życie. To jest zła miłość, to nawet nie jest miłość to egoizm. Możesz się złościć ile chcesz, ale możesz też zagłębić się w koci świat i zrozumieć, dlaczego Twoja postawa nie znajduje poparcia. Masz do dyspozycji wiedzę tysięcy miłośników kotów, skorzystaj z niej zamiast się obrażać. Kot wychodzący to zagrożenie i dla kota i dla ludzi. Kot niewykastrowany a puszczany luzem to działanie na szkodę kotów, które kochasz.


Nie, jego śmierci NIE DAŁO SIĘ uniknąć kosztem zabezpieczenia okien.
Dziękuję, że oskarżasz mnie o śmierć własnego kota szczególnie, że nawet nie było mnie wtedy w moim mieście... widocznie jestem mordercą... dziękuję wszystkim za wypowiedzi. To już wszystko co chciałam powiedzieć...


ale dokładnie Ty jesteś odpowiedzialna, nie kierowca, on mógł kota nawet nie zauważyć, to TWOIM obowiazkiem było zabezpieczyć kota przed takim wypadkiem, więc nie, nie będę oszczedzała Twoich uczuć, bo Ty zawiniłaś i kosztem zabezpieczenia okien nie masz już kota. My tu płaczemy nad kotami, nie nad nieodpowiedzialnymi właścicielami.
Obrazek Zapraszamy na bloga!

iceangel

 
Posty: 2382
Od: Pt lut 03, 2006 15:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 21, 2010 12:37 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Krooliczka pisze:kot miał 10 lat a nie pięć, nauczcie się czytać ze zrozumieniem. U mnie był pięć lat, a pięć miał jak przyszedł. .

czyli mogł żyć jeszcze sokojnie pięć.

Krooliczka pisze:Edit: poza tym nie uważam, że wiem wszystko, może wiem mniej niż wy ale zrozumcie, że mogę dać kotu spokojny, bezpieczny dom i zrobię wszystko żeby kot był szczęśliwy i dożył sędziwej starości.

Dlatego o tym piszemy... żeby kolejny mógł tej starości dożyć. Zebyś miała świadomość że nie jest prawdą że tylko wychodzący kot jest szcęśliwy, i że nawet koty dolnożyjące mogą być szczęśliwe w domu lub na ograniczonym terenie.

Krooliczka pisze: Rozumiem, że mogłam popełnić błąd nie kastrując mojego kota, była to bardziej decyzja mojej mamy, ja miałam wtedy 16 lat.

I wystarczy :ok: Niestety często się uczymy na błędach, nie ma na to rady....

Krooliczka pisze:A mój wet nie jest zacofany - w pierwszej kolejności zaproponował kastrację, potem dyskutował z nami o następstwach nie-kastrowania no i mama nie wykastrowała.

z ciekawości- o jakich następstwach była mowa?

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Czw lip 22, 2010 9:48 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

o wszystkich tych, które ktoś tutaj wymienił. kleszcze, kot może zginąć, zapładniać kotki itp itd...

mogę wam przyznać rację, że kot powinien zostać wykastrowany, ja też żałuję, że tak się nie stało ale NIKT nie będzie mnie obwiniał o to co się stało, bo to nie ma żadnego sensu, bo to się nie odstanie i nie pozwolę sobie wmówić, że to moja wina, może być po części moja, po części mojej matki, po części może kota a i tak najbardziej zawinił kierowca bo tam jest ograniczenie do 30km/h i nawet jak by go lekko puknął to by go nie zabił - więc tak TO JEST wina kierowcy, a moja wina jest tylko taka, że kota nie wykastrowaliśmy.

ktoś napisał, że nie będzie oszczędzał moich uczuć...? cóż, powtórzę się może ale nieważne: niektórzy tutaj są bardzo dwulicowi - obwiniając i krytykując mnie a na innym temacie, gdzie dziewczynie kot spadł z balkonu bo miała niezabezpieczone okna WSZYSCY ją pocieszają i nikt tak jej nie jedzie jak mi tutaj. Możecie mi to wytłumaczyć?


Myślałam, że ludzie mający tyle empatii dla zwierząt mają ją również dla ludzi. Nie jestem głupia - wiem, że mogło się to skończyć inaczej ale nie skończyło się więc z łaski swojej przestańcie mi prawić kazania bo NIKT tutaj jeszcze nie powiedział, że mu przykro i że mi współczuje co bardzo mnie dziwi bo jak komuś wydarza się taka tragedia to pierwsze co mi przychodzi do głowy to powiedzieć, że bardzo mi przykro i zapytać jak się dana osoba czuje a nie "mogłaś zrobić to to to to to to to i tamto i to TY JESTEŚ winna i gdybyś zrobiła to to to to i to kot by żył i miał się świetnie!". Wcale nie wymagam, żebyście pocieszali obcą osobę ale o takie traktowanie też się nie prosiłam, także zamknijmy już ten temat, żałuję, że cokolwiek tutaj napisałam.
doprawdy dziwny jest ten świat.

Krooliczka

 
Posty: 28
Od: Wto lip 13, 2010 19:43

Post » Czw lip 22, 2010 10:27 Re: Najgłupszy tekst do kota... - cz.2

Krooliczka, czas nauczyć się ponosić odpowiedzialność za własne słowa i czyny. Tak jak każdy na tym forum. Nie możesz oskarżać, że ktoś inny na tym forum pociesza kogoś, komu kot spadł z balkonu. W tym wątku rozmawiasz z konkretnymi osobami, a nie z jakimś wyimaginowanym forum, które jest niekonsekwentne, bo kogoś pociesza a kogoś innego dołuje.

Z tak krytycznymi uwagami spotkałaś się dlatego, że nie chcemy, aby zginął tragicznie Twój kolejny kot. To co zrobiłaś było nierozsądne, ale jesteś młoda i możesz uczyć się na błędach, wystarczy że je dostrzeżesz. Jeżeli jednak piszesz w kółko, że ty wszystko wiesz najlepiej, to nie dziw się, że ludzie dostają gorączki i piegów. Ja też na początku miałam inne podejście do kotów, np. karmiłam whiskasem, uchylałam okna od góry i popełniałam mnóstwo innych błędów. Ale ja tu jestem żeby się uczyć i uczę się ciągle. Tylko trzeba chcieć spojrzeć poza koniuszek swojego nosa.

Współczuję Ci utraty przyjaciela. Zrób wszystko, by nie utracić kolejnego.

Katzenjammer

 
Posty: 330
Od: Śro lut 17, 2010 10:04

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 80 gości