AYO

Dwa wielkie facety na jednego małego kotecka?

Długo będą siedzieć te facety?
Koty miały wczoraj nadmiar wrażeń i wieczorem po prostu padły
W związku z urlopami mamy pod opieką Borysa i Wielkiego Psa oraz parter (o ogrodzie nie wspomnę

). Kuba szczęśliwy buszuje po parterze - on dobrze zna i lubi te rejony. Do nas przychodzi tylko szybko coś zjeść i odwiedzić kuwetę. Psa się nie boi, bo dobrze wie, że Wielki Pies nie ma najmniejszych szans złapać małego, sprytnego kota na śliskich płytkach jeśli kot sobie tego nie życzy

Zresztą z psem są w dobrych relacjach, czasem tylko Kuba dostaje "upomnienie" za wchodzenie w miejsca, gdzie psu wchodzić nie wolno (pies jest rasy stróżująco-pasterskiej i pilnuje, żeby wszyscy przestrzegali zasad, a przecież powszechnie wiadomo, że na stoły wchodzić nie wolno

). Rosen psa się boi, nie wiem dlaczego... Od kiedy do nas trafił próbujemy ich zaprzyjaźnić, ale idzie to ciężko i opornie

Problem leży po stronie Rosena. Pies jest zainteresowany, ale nie wykazuje ani odrobiny agresji, a nawet widząc (czując) strach Rosena powstrzymuje się od prób wylizania jego tyłeczka

Postępy są takie, że Rosen już prawie nie syczy na psa, nawet, jak pies jest blisko. Mam nadzieję, że tym razem się uda. Mamy sporo czasu, a na parterze jest dużo chłodniej niż u nas, więc koty chętnie schodzą na dół. Rosen wczoraj pokonał pierwszą barierę psychologiczną i odważył się leżeć na schodach w odległości około metra od psa. Byłby to szczyt odwagi, ale Rosen chyba się już zorietnował, że pies na schody nie wejdzie. Dobre i to
Borys na swoim terenie jest bardziej łaskawy dla demolek. Pozwala się obwąchać, posiedzi niedaleko, nie syczy. Myślę, że za kilka dni nuda sprowadzi go do nas. Biedak się nudzi, bo ma ograniczone możliwości wychodzenia na dwór. Nie mam czasu, żeby siedzieć całymi popołudniami na parterze i patrzeć, czy kot wrócił. Borys wychodzi teraz na krótki spacer "na głodnego" rano i na jeden długi po południu. Wraca głodny podczas wieczornego podlewania ogrodu i już go nie wypuszczam, mimo krzyków i gróźb
Na spacerze demolki wczoraj nie były. Wszyscy nie mieliśmy na to siły...
W nocy jakieś koty tłukły się gdzieś blisko... Dobrze, że nasza ekipa była w komplecie w domu...