No to się stało, w piątek odbieram klucze!! Iiii

Czeka mnie jeszcze niewątpliwie remont, który pewnie potrwa z 8 tygodni ale jako że lubię planować do przodu i że już tęsknie do moich kotów to ja tak z wyprzedzeniem

Kompletnie się gubię w poszukiwaniach na forum dlatego liczę na wsparcie Szanownych Forumowiczów, bo przeglądam wątki ale to się wszystko zmienia w nich tak szybko że się nie umiem zorientować.
Potrzebne koty:
a) sztuk dwa, zaprzyjaźnione, albo może rodzeństwo? - zasadniczo skoro i tak mają być od razu dwa to można im oszczędzić rozstań i zapoznań, tak sobie myślę
b) raczej młode bo sobie nie mogę odmówić patrzenia jak rosną, ale na tyle duże żeby można je było zostawić i wyjść do pracy
c) z doświadczeń z kotami, raczej kotki bo się lepiej z nimi dogaduję
d) z umaszczenia to wymarzony zestaw to rudzielec i czarny, tak mi jakoś do charakteru pasują

e) no i najważniejsze do kochania, miziate i urocze i cudowne i mrau
f) mieszkać będą w Krakowie, ale że ja zmotoryzowana i notorycznie kursuje na śląsk to nie koniecznie, jak się zakocham to pojadę gdzie będzie trzeba, plus bycia w okolicy taki że można się z kotami poznać wcześniej i stwierdzić czy się one we mnie też zakochają
ale zasadniczo mój długo ukochany kot powiedzmy sąsiada (niestety po drugiej stronie tęczowego mostu, ale wiódł długie i szczęśliwe życie) był wielkim kocurem o umaszczeniu typowej krówki i przepadałam za nim szczerze. Także się jakoś nie upieram co do kwestii około wyglądowych. Miłość ponoć jest ślepa.
Kociaki będą mieszkać ze mną (i dochodzącym, ale nie mieszkającym TŻ) w Krakowie w mieszkaniu na 7 piętrze (siatki mi mój pan od remontów obiecał założyć na wszystkich oknach i balkonie jak tylko dostanę zgodę na montaż, takie mam śmieszne przepisy, że wszystko co na zewnątrz budynku musi być zatwierdzone). Będą absolutnie nie wychodzące. A po za tym kochane, wychuchane, rozpieszczone jak dziadowskie bicze, jak znam swoje możliwości i słabość do kotów.
Jakby ktoś miał wątpliwości co do mojej osoby to proszę pytać, względnie się wpraszać na kawę albo inną herbatę.

Ps. Jako że przeprowadzkę własną i kocią planuję po remoncie, to ja mogę się zdeklarować w pomocy finansowo-wetarynaryjnej ewentualnemu wspaniałomyślnemu domowi tymczasowemu (innej instytucji) w którym kociaki będą mieszkać do tego czasu. Bo na prawdę nie mam ich w tej chwili zabrać.
Jak zwykle przydługo, no ale mi zależy i tyle jest ważne...
ps2. To są moje pierwsze koty, mimo robienia za ciocię i tymczasowego opiekuna i stałego rozpieszczacza wszystkich moich znajomych. To się chyba boję i lepiej by było żeby nie miały groźnych chorób i były kuwetkowe... No bo się po prostu boję że sobie nie poradzę z opieką nad chorym kotem.