Bardzo, bardzo mi przykro Grażynko.
Ja nie mogę ich usunąć.
To takie trochę masochistyczne, ale mam wrażenie,
że jeśli to zrobię, to przestaną istnieć, nikt nie będzie ich pamiętał.
A ja muszę pamiętać – kurna muszę, bo ich nie uratowałam.
To głupie ale ciągle bez jaj, beczę gdy o nich piszę, mówię, myślę.
Mój Łukasz tez chyba ciągle odczuwa stratę Brego – jedynego kota,
którego kochał.
Gdy tylko o nim wspomnę, jego twarz robi się poważna i widzę
jak zaciska zęby – milknie.
Nie wybaczył mi, że nie pożegnał się z Bregusiem.
Nigdy mi tego nie wybaczy – ja sobie też.
Wiem, że nie uratujemy wszystkich, ale…
strata tych, które miały szansę, tych które pokochaliśmy…ciągle boli.