Mali byli dzisiaj na spacerze! pierwszym! na dworze!
najpierw Ren, a poznej Kaz. Renesh wyszedl za drzwi, zobaczyl schody i postanowil wrocic za do domu. Kaziu obejrzal polpietro, zostal zniesiony dalej. i dalej,i az na sam dol. zobaczyl dwor, trwake... chodzil z brzuszkiem po ziemi i ciagle ciagnal do drzwi. z okna kuchennego popatrzyl i zagadal do niego moj TZ, Kaz dalej od trawki wial i pod drzwi zasuwal. I koniecznie, ale to koniecznie chcial wejsc do ginekologa na parterze

potem podejscie drugie w reniowym zwiedzaniu. az na trawke go zapowadzilam. Ren jest odwazny. Jak wie, ze jestem z nim to na wysokich nozkach zwiedza wszystko. Choc tez do pana doktora chcial wejsc

ogolnie zatem : in plus!
zabralam sie za dokarmianie dziczkow okolicznych. choc na razie to glownie dopajanie bo goraco jest i najpierw zaczelam z woda chodzic. podsypalam tez suchej karmy, resztek po brygadzie uzbieranych w ostatnich miesiacach. kupie niedlugi jakis duzy worek popularnej karmy - kitekat (?) i bede dziczkom podsypywac.