Postanowiłam się odezwać w moim
woncie :)
Jak na razie jest dobrze.
Wciąż funkcjonujemy w systemie zamknięto-pokojowym - jeden kot zamknięty, drugi zwiedza mieszkanie, a potem drugi kot zamknięty, a pierwszy łazi tu i tam

Konfrontacja jako taka jeszcze się nie odbyła.
No, owszem, one wiedzą o sobie, siedzą sobie po obu stronach drzwi i tu już niestety nie wygląda to najlepiej - Mia syczy, fuka, warczy na Filusia, a Filuś do niej miauczy, ćwierka, wydaje z siebie różne trele, śpiewa

Nie wiem, czemu on tak, macie jakiś pomysł? Ale jak już ona za bardzo powarczy, to Filek ucieka.
Dziś też Mijka była u weta i dostała zastrzyk. Już jest dobrze z jej brzuszkiem po zabiegu.
Swoją drogą, to dziwne - wetowi pozwalała się brać na ręce, nie powarkiwała na niego - a kiedy ja czy mama to robimy, czy wyciągamy do niej ręce tak "z góry", znad jej główki, to powarkuje. Może dlatego, że on to robi bardziej zdecydowanie? Może ona czuje, że my się jej boimy? No nie wiem, ktoś ma jakiś pomysł?
No i meritum: kupiłyśmy Feliwaya. Drogie to jak pierun, wzięłyśmy ten do pryskania, opsikałam dzisiaj mieszkanie.
Myślimy o tym, żeby jutro pozwolić im się już obwąchać i zobaczyć przez kratkę w łazience. Oczywiście bez wypuszczania. Łazienka, kratka, drzwi już spryskane

Który kot powinien być zamknięty w łazience, a który "na mieszkaniu"? Bo ja nie wiem, jak to się robi...
Chętnie przeczytam Wasze odpowiedzi
