Mrata pisze:Zawsze będę to powtarzać- kontenerki są do bani, jesli ma się kota, który do nich sam nie włazi. Hipermarket, plastykowe pudło z pokrywą zamykaną na takie "zatrzaski", najlepiej metalowe i wio do weta..
A w pudełku jak kota umieszczasz, wkładasz czy wchodzi sam? Bo Lizka niestety nie jest zainteresowana miednicami, pudełkami i innymi takimi miejscami które może wypełnić kot. W każdym razie nie zauważyłam - więc obawiam się że sama nie wejdzie łatwiej niż do kontenerka. A wziąć ją na ręce mogę tylko i wyłącznie na jakąś minutę kiedy mnie wita po moim powrocie do domu, i to dopiero od jakiegoś czasu. Wzięcie kota chodzącego po domu, leżącego gdzieś - na razie póki co zakazane pod groźbą zęboczynów. Obawiam się że jak ją włożę raz do pudła, to skończy się pozwalanie nawet na takie branie na jakie pozwala teraz

Ale w sumie dobry pomysł, spróbuję kupić jakieś pudełko żeby było urozmaicenie groźnych sprzętów

Dzisiaj sobie poradziłyśmy - dałam rano pół śniadania, po przyjściu dałam jeść w kontenerku, a wystającą część koty wepchnęłam kocem



W sumie z pakowaniem kotów i kontenerkami nie mam za bardzo doświadczenia. Nasze "rodzinne" się zawsze woziło bez żadnych kontenerków - wyciągało się kotka zza tapczanu
