wczoraj pewna miła starsza pani zrobiła mi wykład że po co to narzekać ,kiedy ciepła jest tylko parę dni tz. około miesiąca na 12 miesięcy

aż się zawstydziłam ...pani pewnie po 80 chudzieńka tak bardzo ze kręgosłup na wierzchu ,każda kosteczka ...więc nic jej nie grzeje ,a ja mam troszkę powłoki zwanej tłuszczykiem ,wytapiam się niesamowicie .
ale i futerka biedne są ,mniej jedzą (to może i dobrze

) na ogół rozciągnięte glichy po kątach się walają.
o świcie i póznym wieczorem wszystkie dokazują.
Czarka ledwo dycha ,chciałam ją ostrzyc i nie mogę bo maszynka nie tnie ,mimo ostrzenia przez specjalistę
z dodatkową pracą jakoś sobie radzę ,ale na dłuższą metę chyba nie dała bym rady

chętnie jednak zamieniła bym wieczór na rano ,cały dzień do dyspozycji ,nie musiała bym po nocach chodzić
Miłka coraz lepiej ,jeszcze dziś nie muszę z nią iść do wetki ,sama robię zastrzyki ,ale jutro już idziemy na kontrol ,tak na prawdę to ja wolę chodzić do weta niż sama ..co fachowiec to fachowiec .
tyle że sił mi brakło na zasuwanie w ten upał i żal kociny.
Tasmanek oK.
Toto ten słodziak ,jak ktoś się w końcu w nim zakocha będzie miał cudownego pędraka i w dodatku można z nim pogadać
Christina ma coraz piękniejsze kolory ,tylko taka chuda się zrobiła wyrasta z kocięctwa
