Kolejna łapanka bez sukcesu.
W skrócie, bom trochę zmęczony:
Klatka została ustawiona o 22:30. Czekaliśmy trochę z panią karmicielką, trochę czekałem sam.
Ogonkowa się pojawiła ok. 23.30 - przemknęła tylko po wierzchu muru i zniknęła.
Pani karmicielka idzie rano do pracy, więc ok. północy zarządziła koniec łapanki. Po spakowaniu gratów i wyczyszczeniu klatki pani zauważyła Ogonkową w jakimś meblu pod murem.
Ustawiłem szybko klatkę i się wycofałem. Pani wabiła kotkę saszetką, kotka nic, poradziłem by zmienić wabik, pani zmieniła, kotka zeszła z mebla, pokręciła się nawet przy klatce i się rozwiała w mroku. Obserwowałem sytuację z daleka i widziałem cały czas burego kota. Ale pani karmicielka się pogubiła i nawet nie wiedziała kiedy inna kotka zaczęła się plątać pod nogami (pod klatką) - zamiast Ogonkowej.
Klapa, ale widać było, że kotka jest albo mocno głodna, albo osłabiona jakąś chorobą. No i podeszła do klatki.
Dzisiaj miałem ją jeszcze oswajać z moją osobą, łapanie miało być w ostateczności. Jutro będę próbował może nawet na podbierak, a jak się nic nie uda, to w piątek dedlajn - będziemy łapać choćby w zęby.
A teraz lecę spać.
Aha! Mogłem złapać jeża. Nawet gołymi rękami bym go złapał, ale nie mamy talonu na jeża
