tu przeniosłam pytanie Gosiaa, bo Dorotka nie tymczasuje u nas (no chyba, że sama tak zdecyduje), więc wątku Lei nie będziemy zaśmiecać
gosiaa pisze:Ale Dorotka to już po podwórku sobie drepcze, czy w domu w klateczce?
Dorotka to "dzikie" zwierzę. Jeży chyba nawet
nie wolnoprzetrzymywać. Ale podlegają tzw. ochronie czynnej, czyli należy im pomagać. No więc nasza pomoc polegała na zabraniu z lecznicy Dorotki razem z jej kartonowym domkiem, z którego wylazła mi po drodze

czujecie? stoję sobie na środku bądź co bądź ruchliwego skrzyżowania, a tu mi po aucie jeż popitala

skręciłam, zatrzymałam się, włączyłam awaryjne i myślę, jak tę Dorotkę z powrotem do pudełka zapakować... miałam drugie małe pudełko, w którym jechały kroplówki dla Klemensa, wywaliłam je na fotel, na jeża zarzuciłam szmatkę do szyb... no co? a ja wiem, co ona by zaczęła kombinować? z tym kłuciem to bez przesady, już kiedyś jeża macałam, ale jakby się zaczęła wyrywać, to bo ja wiem?...? poza tym to ma zęby i pazurki, całkiem ostre zresztą jak wyczytałam później w necie...
No więc szmatka w kolorze szczypiorku na wiosnę leży na jeżu, mój kręgosłup wyje z bólu, bo powykręcana w chińskie osiem usiłowałam złapać Dorotkę bez opuszczania swojego miejsca za kierownicą - bałam się, że jak zacznę otwierać drzwi to mi zwierzątko zwieje, a przy Aleksandrowskiej to długiego życia bym jej nie wróżyła

złapałam, dowiozłam, ustawiłam domek i wypuściłam Dorotkę z pudełka. I w tym momencie pojawiła się Miriam...
c.d.n
